Do walczącego o przetrwanie producenta podstawowych wyrobów medycznych dla szpitali zapukali w środę kontrolerzy. Na szczęście pukają też przedsiębiorcy zainteresowani wsparciem i współpracą. Jeśli się nie uda uratować lubelskiej fabryki, to spory problem będzie mieć też każdy szpital w Polsce.
Margomed, jeśli przetrwa, za rok obchodzić będzie 30-lecie swojego istnienia. W tym czasie z jednoosobowej działalności gospodarczej, zatrudniającej cztery osoby, firma stała się jedynym w Polsce producentem podstawowych wyrobów medycznych dla szpitali, który dawał pracę ponad 200 osobom.
W supernowoczesnym zakładzie na terenie specjalnej strefy ekonomicznej w Lublinie powstaje 60 proc. „rurek” do kroplówek, strzykawek i wyrobów do diagnostyki laboratoryjnej wykorzystywanych w szpitalach w całym kraju. To, jak wielka to skala, pokazał Jakub Kosikowski z Lubelskiej i Naczelnej Izby Lekarskiej, który opublikował w internecie zdjęcie szuflad w jednym ze szpitali. W środku wyłącznie sprzęt wyprodukowany w lubelskim Margomedzie.
Ale firma może nie przetrwać. Kłopoty zaczęły się wraz z epidemią koronawirusa, kiedy pracownicy chorowali, a budowa nowego zakładu opóźniła się o ponad pół roku. Potem o ponad 100 proc. zdrożały podstawowe surowce produkcji (ich koszty stanowią 60 proc. wartości każdego wytworzonego produktu). Kontraktów podpisanych ze szpitalami nie można było zakończyć, by nie narazić się na gigantyczną karę, a do końca ich obowiązywania – zgodnie z podpisanymi umowami – cen podnosić nie było można. Wojna w Ukrainie podniosła ceny o kolejne 30 proc., a wzrost cen prądu podniósł rachunki o ponad 100 proc.
Leżącego się nie dobija
W efekcie produkcja stanęła, dostawca wyłączył prąd, a ponad 200 pracowników nie dostało wypłat za kwiecień.
– Inspektor pracy rozpoczął kontrolę – informuje Katarzyna Fałek-Kurzyna, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Pracy w Lublinie. I dodaje, że więcej informacji na ten temat przekaże po jej zakończeniu.
Zdania pracowników na temat działań PIP są podzielone.
– Nie wierzę, że Margomed przetrwa, dlatego szukam już zatrudnienia. Jestem już nawet na jakieś rozmowy poumawiany – przyznaje jeden z nich. – Kontrola, mam nadzieję, pomoże mi odzyskać zarobione pieniądze.
– Ta kontrola to absurd – uważa inna pracownica. – Nigdy kłopotów z wypłatą nie było. Pieniądze zawsze były na czas, a teraz, jak firma pada i walczy o przetrwanie, to jeszcze kontrolę im robić? Pomogliby im lepiej stanąć na nogi.
- Dla pani brak wypłaty to nie problem? – niedowierzam.
– Problem. I to ogromny. Do truskawek teraz jeżdżę i szukam czegoś lepszego, ale leżącego się nie dobija. Oni do końca nas dobrze traktowali.
Nawet był pomysł, żeby dać chociaż zaliczki ludziom, którzy mają kredyty, ale i to się nie udało. Ale ja pretensji nie mam. Nikt tam nie zabrał pieniędzy i nie uciekł na Kanary. Dlatego wierzę, że jeszcze ktoś im pomoże i że będzie tam można dalej pracować.
Jeśli się to nie uda, to wypłaty zostaną wypłacone z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.
Problem też dla szpitali
Problemy dotknął za to szpitale, do których sprzęt dostarczał Margomed.
– To całkiem zabawne, że rząd i szpitale pozwalają im upaść – komentuje sprawę Jakub Kosikowski. – Skoczyły im koszty, ale szpitale nie mają pieniędzy, więc nie pozwalają im podnieść cen. Więc jak oni padną, to będą musieli rozpisać nowe przetargi i wtedy dopiero dostaną podwyżki od nowych dostawców. Krótkowzroczne. Zwłaszcza w obecnej sytuacji geopolitycznej, kiedy generalnie fabryki, produkty i surowce strategiczne lepiej mieć u siebie.
Z tym upadkiem Margomedu i koniecznością nowych przetargów przez szpitale to #niejestdobrze
— Jakub Kosikowski (@kosik_md) June 1, 2022
Szuflady jednego ze szpitali gdzie pracuję
Ktoś naprawdę myśli, że nowe przetargi dla zagranicznych firm wyjdą taniej? A np bezpieczeństwo systemu ochrony zdrowia ktoś bierze pod uwagę? pic.twitter.com/nzJbyhTrqM
Wciąż jest jednak jeszcze nadzieja.
– Walczymy. Prowadzimy rozmowy z potencjalnymi inwestorami – zapewnia Beata Pytka-Sochal, dyrektor ds. ekonomiczno-handlowych Margomedu.
Po naszym tekście na temat walki firmy o przetrwanie pojawiły się kolejne przedsiębiorstwa chcące nawiązać współpracę biznesową.