Rozmowa z Robertem Głubiszem, przeorem klasztoru Dominikanów, o Wielkopostnym Śpiewaniu.
– W tym roku obchodzimy mały jubileusz. Po raz dziesiąty zapraszamy wszystkich na cykl wspaniałych koncertów. Te rekolekcje mają już swoją renomę. Zawsze chcemy pokazać różne tradycje śpiewu – grekokatolików, prawosławnych, był nawet chór Synagogi Pod Białym Bocianem we Wrocławiu. Przestrzeń klasztoru jest przestrzenią dialogu i szukamy go poprzez muzykę.
Po co muzyka w świątyni, gdzie powinniśmy się w skupieniu modlić?
– Liturgia to pewien rodzaj dramatu, a temu zawsze towarzyszyła muzyka. Jest też potrzeba pewnego rodzaju mistyki, żeby poruszyć naszą wrażliwość.
To swego rodzaju ilustracja, opowieść, której każdy wykonawca nadaje inny kształt i koloryt. Dominikanie w swojej tradycji mają troskę o piękną liturgię. Przez piękno pokazują Boga, a muzyka i śpiew są jego adoracją.
– Jest taka zasada, że w liturgii wszystko musi być czytelne – słowo dopełnia gest, gest musi być równy ze słowem, a o to trudno bez muzyki. Boga odbieramy każdym zmysłem, a muzyka jest w stanie wydobyć to, czego gest i słowo nie dopowiedzą.
• Na ogół myślimy – post to cisza
– Cisza jest w człowieku. To ma być wyciszenie ducha, a przecież mówi się, że muzyka koi obyczaje. Często nastawiamy muzykę, jak chcemy się wyciszyć wewnętrznie. My proponujemy muzykę która poruszy serce. Przed koncertem głoszone słowo będzie dotyczyło spotkań Boga w człowieku poprzez współczucie, miłość, szacunek.