W połowie czerwca wskoczymy do basenu z podgrzewaną wodą w Świdniku. W Lublinie przy ul. Żabiej będzie czynna tylko 25-metrowa pływalnia. Nie ma pieniędzy na remont basenu olimpijskiego. Uruchomienie letniej pływalni przy ul. Łabędziej zapowiada Towarzystwo Sportowo-Turystyczne „Sokolik”.
Z Biały szacuje, ze same materiały będą kosztowały ok. 20 tys. zł. Oprócz doraźnych remontów przydałoby się też kilka inwestycji, np. podwyższenie dna basenu.
– Ale brakuje inwestora, który mógłby się tego podjąć i pieniędzy – dodaje Biały.
Prace ruszyły też w na kąpielisku Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji przy ul. Żabiej w Lublinie.
– Przymierzamy się do otwarcia basenu jeszcze przed Bożym Ciałem – informuje Leszek Maria Rouppert, kierownik I oddziału MOSiR. – Zaczęliśmy już porządkowanie terenów zielonych oraz malowanie niecki basenu szkolnego i brodzików. Trzeba też zrobić chodniki przy basenie szkolnym.
Podobnie jak w poprzednim roku otwarty będzie tylko 25-metrowy basen szkolny i brodzik. Na otwarcie większego, 50-metrowego basenu (tzw. olimpijskiego) zabrakło w miejskiej kasie pieniędzy.
W przyszłym roku kąpielisko przy ul. Żabiej będzie całkowicie zamknięte ze względu na planowaną modernizację i kapitalny remont. Prace mogą potrwać nawet dwa lata.
Najprawdopodobniej tuz po zakończeniu roku szkolnego – czyli około 24 czerwca – zostanie otwarty letni basen Towarzystwa Sportowo-Turystycznego „Sokolik” przy ul. Łabędziej 2.
– Niecka basenu jest już przygotowana do malowania. Odnowiliśmy pawilony i wykosiliśmy trawę – mówi Jacek Rudak z Rady Osiedla „Bronowice” – Wszystko to robiliśmy własnoręcznie, z pomocą mieszkańców osiedla i z własnych środków finansowych. Cały obiekt był strasznie zaniedbany. Staramy się teraz uzyskać pieniądze z kasy miejskiej na malowanie niecki.
Zdaniem kierowników lubelskich kąpielisk, przygotowanie obiektu do sezonu to kosztowne i często nierentowne przedsięwzięcie.
– Wystarczy powiedzieć, że w zeszłym roku dochody ze sprzedaży biletów pokryły zaledwie 10 proc. kosztów odnowienia basenu – potwierdza L. Rouppert. – W latach 70. baseny odwiedzało nawet tysiąc osób dziennie. W zeszłym roku, w upalne dni ta liczba nie przekraczała trzystu.
– Nie robimy tego dla zysku – wtóruje J. Rudak. – Jeśli np. na basen przychodzi dwoje dzieci z dorosłą osobą, płacą tylko jeden bilet. Często też wpuszczamy dzieci za darmo.