Żądam bezpieczeństwa dla siebie, rodziny, mienia – grzmiał Stanisław Krzewiński, właściciel domu nad Zalewem Zemborzyckim, zniszczonego przez wodę. Słuchali go urzędnicy odpowiedzialni za usuwanie skutków i przyczyn powodzi. W odpowiedzi mieli tylko obietnice.
Na wczorajsze spotkanie z urzędnikami przyszło kilkunastu mieszkańców domów przy Zalewie Zemborzyckim. – Od lat występujemy o poprawę zabezpieczeń, które chronią nas przed zalewaniem – mówił Leszek Daniewski, przewodniczący rady osiedla. – Najważniejsze to poprawienie przepustów, przez które woda spływa do zalewu. Ale Urząd Miasta odpowiada, że nie przewiduje na to pieniędzy.
I zaczęło się. Na urzędników spadł grad pretensji. – Tu każdy musi być strażakiem, by obsługiwać pompę – narzekał jeden z mieszkańców. – Każdego roku mam wodę w piwnicy. A w tym roku, to już drugi raz.
Po sierpniowych ulewach woda w niektórych mieszkaniach sięgała półtora metra. – Wszystko muszę wyrzucić, a niedawno remontowałem – żalił się Krzewiński. – Tyle pieniędzy włożyłem. Niech MOSiR zapłaci odszkodowanie.
Podczas ulewy wysiadła przepompownia, która miała odprowadzać wodę do zalewu. Przyjechali strażacy. Ich pompa też się zepsuła. To wszystko pogorszyło jeszcze sytuację. – Ścieki zaczęły wypływać ze zlewu, wanny, sedesu – mówiła mieszkanka najniżej położonego domu.
Zalewem zarządza Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji. To jego dyrektorom mieszkańcy stawiali najwięcej zarzutów. Ale urzędnicy przekonywali, że za późno dowiedzieli się o ulewnym deszczu.
– Byliśmy nieświadomi zagrożenia, pierwsze informacje o tym, co się działo w nocy, przyszły do nas o 7.30 – tłumaczył się Stanisław Klepacz, zastępca dyrektora MOSiR. – Gdybyśmy wiedzieli o gwałtownych opadach wcześniej, to może więcej moglibyśmy zrobić.
Dyrektor obiecał, że przepompownia będzie lepiej zabezpieczona. Będą też zamontowane czujniki ostrzegające o zagrożeniach.
Mieszkańcom najbardziej zależało na poszerzeniu przepustów. Ale tu deklaracje urzędników były najmniej konkretne. Eugeniusz Janicki, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej UM w Lublinie obiecał, że w zalanym rejonie stanie kontener na śmieci, do którego będzie można wrzucać to, co woda zniszczyła. •