Teatr Ulicy Złotej się otwiera. Byliśmy na próbie instalacji teatralnej. Widzów będzie miała jak na lekarstwo! Muszą się przygotować na chodzenie po ciemnym Muzeum Literackim, oglądanie filmu w szatni i udział w kursie dla przyszłych hypnotyzerów.
Kamienica przy ul. Złotej 3 w Lublinie. Szacowne miejsce muzealne. Na końcu korytarza na parterze niewielkie pomieszczenie. Łukowaty sufit, dziwny zapach kurzu, tektury, magazynu. Bo to jest magazyn. Z okazji wystawienia „Jest nas 22 albo jak zostać hypnotyzerem" zamienia się w teatralną przestrzeń. Scenografią są przedmioty zastane. Owinięta w folię choinka, identyczna bryła owiniętej gipsowej czy kamiennej głowy Józefa Czechowicza, metalowy szyld „Muzeum Czechowicza”, który wisiał w dawnej siedzibie na Narutowicza. Pudła z bibułą, jakieś kosze z czymś.
- Będziemy mówić o świecie, w którym żył Czechowicz. Świecie, który go ukształtował. O atmosferze zabawy po koszmarze I wojny światowej i zbliżaniu się II wojny. O czasach, które stworzyły niemiecki modernizm czy gwiazdy jak Josephine Baker – opowiada Ludomir Franczak, który muzealną przestrzeń stawia na głowie i prowadzi widzów od muzealnej szatni, przez magazyn, schody i na ekspozycję. – Światłem wyłowimy z niej eksponaty, które będą pasowały do naszego przedsięwzięcia, usuwając opisy muzealne chcę by widz sam się konfrontował z tym, co ogląda – dodaje i poprawia jeden z wycinków z przedwojennej gazety, który na klatce schodowej tworzy wizualne „ławice” dyskutujące z wierszami i tekstami Czechowicza.
*
- To było w maju, czekałem na wejście do studia w Radiu Lublin, w czasie audycji Grażyny Lutosławskiej. W środku Jarosław Cymerman, który został wówczas szefem muzeum Józefa Czechowicza opowiadał, że chce stworzyć przy Złotej teatr. Jak wyszedł, to mu zaproponowałem, że może bym coś zrobił. Dużo czytam Czechowicza, siedzę w jego tekstach. Pomyślałem, że to dobry pomysł – wspomina Mateusz Nowak, który razem z Franczakiem pracuje w DDK na Węglinie. Z rozmów Nowaka i Franczaka z Cymermanem powstała środowa premiera.
*
W czerwcu 1923 roku wyszedł w Lublinie pierwszy numer pisma literacko-artystycznego „Reflektor”. Józef Czechowicz, miał wtedy dwadzieścia lat, Konrad Bielski dwadzieścia jeden, a Wacław Gralewski dwadzieścia trzy. Do ich grona dołączyli jeszcze dwaj nieco starsi koledzy: Tadeusz Bocheński i Kazimierz Andrzej Jaworski. Później pojawił się Stanisław Grędziński.
Gralewski zanotował we wspomnieniach pierwsze spotkanie z Czechowiczem. Poszedł na nie z Bielskim. Umówieni byli w Ogrodzie Saskim, koło kapliczki przy Al. Racławickich. Na tle pagórka i zielonej gęstwiny Czechowicz miał wyglądać jak młody faun. To było na rok przed ukazaniem się „Reflektora”.
Konrad Bielski, Wacław Gralewski i Stanisław Grudziński. To ich przywołuje Czechowicz w wierszu „We czterech” wykorzystanym w spektaklu.
*
Autorzy chcą by widz przy Złotej 3 wpadł w klimat kawiarnianego życia literackiego międzywojennego Lublina, gdzie przemyślenia filozoficzne łączyły się z trwającymi czasem całymi dniami, libacjami alkoholowymi. Zderzył się z obsesją Czechowicza i jego przyjaciół, którzy znajdowali sobie kolejne pseudonimy, tworzyli wielokrotne osobowości. Stąd wziął się Dr Rafael Mabuze, autor szeroko cytowanego poradnika „Jak zostać hypnotyzerem?”.
*
Dr Rafael Mabuze to nikt inny jak Wacław Gralewski. Interesował się snami, parapsychologią i hipnozą. Anna Kamieńska wspomina, że Gralewski opowiadał o swoich snach ale i… wizjach Czechowicza. Poeta miał w czasie spaceru z kolegami-pisarzami po cmentarzu przy Lipowej mieć widzenie, po którym zemdlał. Działo się to w miejscu gdzie dziś jest jego grób.
Osoby, które znały Gralewskiego twierdza, że dziennikarz miał pewne zdolności wprowadzania mediów w hipnotyczny trans. Nic dziwnego, że przybrał pseudonim i pod nim wydał poradnik dla przyszłych hipnotyzerów.
*
- 23 września, oprócz otwartej próby generalnej, pokazu dla fachowców od Czechowicza i premiery pewnie będziemy grać w najbliższym czasie jeszcze kilka razy. Więcej w przyszłym roku. Zawsze w środę. Te środy są dobre, bo nie chcemy z nikim konkurować. Wieczór, środek tygodnia, to dobry termin – uważa Mateusz Nowak. – Najlepiej szukać informacji na FB muzeum i dzwonić na Złotą 3 pytając o kolejne daty. Nie mamy pojęcia czy będzie zainteresowanie – zastanawia się Ludomir Franczak.
*
Bo trzeba powiedzieć o rzeczy trudnej. O widowni. Twórcy potraktowali tytuł „Jest nas 22 albo jak zostać hypnotyzerem" dosłownie. 2 wykonawców plus 20 widzów. Koniec.
*
Po poniedziałkowej próbie Nowak z Franczakiem opowiadają dykteryjkę o tym, jak kierownik muzeum przy ul Złotej znalazł w jednej z internetowych księgarni książeczkę Dr Rafaela Mabuze „Jak zostać hypnotyzerem?”. Publikację Wacława Gralewskiego, która ukazała się w Lublinie w 1925 oferowali współcześni fachowcy od wiedzy ezoterycznej. – Jarosław Cymerman skontaktował się ze sprzedawcą. Zadzwonił mówiąc, że interesuje się książeczką dr. Mabuze. Spotkał się ze zrozumieniem ale osoba prowadząca księgarnię stwierdziła, że ma lepsze, nowsze, poradniki jak zostać hipnotyzerem niż ten – relacjonowali zaśmiewając się twórcy instalacji teatralnej przy ul. Złotej 3 w Lublinie.
Korzystałam z „Scriptores nr 30/2008. Czechowicz. W poszukiwaniu ukrytego miasta”.