Choć prezydent Krzysztof Żuk jest czołowym politykiem PO w Lublinie, to najpewniej nie wystartuje dzisiaj w wyborach na szefa partii.
Wiosną dotychczasowy przewodniczący PO w Lublinie Jacek Sobczak zrezygnował, a z nim reszta członków zarządu. Dla wielu działaczy naturalnym przywódcą miał być Żuk.
– Jest wielu innych dobrych kandydatów – odpowiada Krzysztof Żuk na pytanie, czy wystartuje w wyborach.
Dodaje, że trwają w tej sprawie wewnątrzpartyjne negocjacje. – Te wybory powinny doprowadzić do uspokojenia sytuacji w Platformie. Skoro kiedyś postawiono mnie w konflikcie do Sobczaka, to moje obecne hasło: „ani Żuk, ani Sobczak” jest racjonalne.
– Jako prezydent miasta powinien wziąć odpowiedzialność za ludzi i organizację – mówił nam pod koniec września Sobczak.
Żuk zapewnia tymczasem, że poczuwa się do odpowiedzialności, także za wynik Platformy w przyszłych wyborach. Sam nie chce stanąć za partyjnymi sterami. Na to trzeba czasu, a jego pochłania rządzenie Lublinem.
Krytycy Żuka uważają, że tak naprawdę prezydentowi niewygodnie będzie z dużym logiem PO na plakatach, bo chce sięgnąć po inne środowiska.
– Ale Żuk z PO nie zrezygnuje, bo boi się, że partia wystawi mu konkurenta w wyborach – mówi nam jeden z członków zarządu regionalnego partii.
Jeśli nie Żuk, to kto? Kilka dni temu prezydent mówił, że dobrą kandydatką byłaby jego zastępczyni z Ratusza Monika Lipińska. Teraz pojawiło się nazwisko Grzegorza Nowakowskiego, bliskiego współpracownika Żuka, szefa koła PO z Czubów. To on budował siłę prezydenta w PO w Lublinie.
– To już raczej przesądzone, że przewodniczącym będzie Nowakowski. Napracował się, nabiegał, wyciągał ludzi z kół, namawiał, żeby przechodzić do innych – mówi nam dobrze zorientowany działacz z Lublina.
Dzisiejsze głosowanie to przygrywka do wyborów przewodniczącego całego regionu. „Platformersi” zastanawiają się czy rękawicę Żmijanowi rzuci Włodzimierz Karpiński, poseł i minister Skarbu Państwa (współpracuje z nim Żuk).
Pytanie czy premier Donald Tusk pozwoli na kandydowanie zapracowanemu ministrowi. Jeśli tak się stanie, to szeregowi działacze uznają, że nieoficjalnie namaścił Karpińskiego na szefa struktur w województwie.