Mężczyzna przebrany za kobietę śledzi mnie codziennie wczesnym rankiem, kiedy na osiedlu jest jeszcze ciemno – alarmuje nasza Czytelniczka z ulicy Radości w Lublinie. Policjanci radzą, aby w takich sytuacjach od razu dzwonić na numer alarmowy, bo po czasie choćby wylegitymowanie osoby podejrzanie się zachowującej, może być już niemożliwe.
Pierwszy raz pani Iwona* spotkała dziwnie zachowującą się osobę 15 września. Był wczesny ranek, między godziną 5 a 6. To chwila kiedy latarnie w Lublinie już nie działają, bo z powodu oszczędności są gaszone o kilkadziesiąt minut wcześniej.
– Wychodzę z wieżowca przy ulicy Radości i idę na przystanek w kierunku Filaretów. Ten mężczyzna pojawia się zawsze koło mojego bloku. Tam są takie skwery, dużo zieleni. Poza tym jest całkowicie ciemno. Sam przystanek jest już na ulicy, ale zanim się do niego dojdzie, wszystko jest zadrzewione i zakrzaczone – opowiada pani Iwona.
Kobieta się zaniepokoiła, kiedy po pierwszym, jak sądziła przypadkowym spotkaniu, w kolejne dni również mężczyzna za nią szedł. Obawy wzbudza też nietypowy strój mężczyzny. Jak opisuje pani Iwona, jest on przebrany za kobietę.
– Z daleka, jak zobaczyłam go za pierwszym razem myślałam, że to kobieta. Taka po prostu grubsza, bo człowiek jest postawny. Ale z bliska łatwo poznać, że to mężczyzna po 50-tce, w okularach korekcyjnych z metalowymi oprawkami, w kwadratowym kształcie. Nosi ciemną kurtkę z bardzo dużym kapturem. Ma założone ciemne rajstopy, spódnicę i ciemne damskie buty na niewielkim obcasie, a w ręku trzyma zieloną materiałową siatkę – opisuje go nasza Czytelniczka. I dodaje: – Jak przyśpieszam kroku, to on też przyśpiesza. Jak się zatrzymuję, to on też. Kiedy w pobliżu pojawia się ktoś obcy, np. z psem, to on błyskawicznie znika.
Kobieta po tym jak spotkała mężczyznę już pięć razy w ostatnich dniach, jest przekonana, że na nią czeka. Bo zdarzało jej się wychodzić do pracy w różnych godzinach. Raz o 5.20, drugi raz o 5.40. – Dziś rano wyszłam z domu koło 6, żeby już było trochę jaśniej. I znowu się na niego natknęłam – opisuje. Kobieta zawróciła do domu i poszła po męża.
Po środowym spotkaniu kobieta zadzwoniła też na policję. Przyznaje, że zrobiła to jednak po jakimś czasie od zdarzenia. – Musiałam iść do pracy, nie mogłam czekać aż patrol przyjedzie na miejsce – mówi.
Policjanci przyznają, że poza jej telefonem, nie mieli innych zgłoszeń w sprawie dziwnie zachowującej się osoby w tamtej okolicy. – W takich sytuacjach incydenty należy od razu na numer alarmowy 112. Skierujemy na miejsce patrol, wylegitymujemy taką osobę i ustalimy z czym mamy do czynienia – radzi nadkom. Kamil Gołębiowski, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.
Kobieta mówi, że jest tak wystraszona, że w najbliższym czasie mąż będzie ją odprowadzał na przystanek. – Ale myślę, że problem pozostaje. W pobliżu jest wąwóz, przechodzi tamtędy mnóstwo osób, także dzieci. Nikt nie wie, jakie intencje ma ten człowiek. Zachowuje się bardzo dziwnie – opowiada kobieta.
* imię zmienione