Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie głośnej wycinki drzew przy ul. Walecznych. Nie doszukała się przestępstwa w działaniu urzędników z Ratusza
Ówczesny dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska w Urzędzie Miasta, Marian Stani wydał zezwolenie na tę wycinkę. Zrobił to dzień przed odejściem z pracy i powołał się na przeprowadzoną wizję lokalną. Parafii nie została naliczona opłata za wycinkę.
– Gdy poznałem treść tej decyzji od razu wysłałem na miejsce pracownicę, żeby sprawdziła, czy faktycznie wszystkie drzewa kwalifikują się do wycinki. Podczas oględzin okazało się, że usunąć trzeba tylko 14, a nie 71 drzew – mówił nam w lutym Wiesław Piątkowski, zastępca dyrektora WOŚ. Piątkowski wydał nową decyzję, zmieniającą tą wydaną przez Staniego. W nowej mowa była już tylko o 14 drzewach.
Ale decyzję Piątkowskiego uchyliło Samorządowe Kolegium Odwoławcze. W tej sytuacji właściciel terenu mógł od razu skorzystać z pierwszego pozwolenia i usunąć wszystkie 71 drzew. – Oglądaliśmy pnie po wycince. Wiele z nich, to pnie zdrowych drzew – mówił nam Piątkowski. Ogołocenie placu oburzyło mieszkańców, sprawa trafiła do prokuratury.]
Śledczy umorzyli sprawę uznając, że decyzja Staniego była jednak poprzedzona wizją lokalną. – Takie oględziny zostały przeprowadzone, ale w innym, wcześniejszym postępowaniu po skardze od mieszkańców – mówi Jadwiga Nowak, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ.
Śledczy uznali, że nie było też trzeba naliczać parafii opłaty za wycinkę, bo jest ona obowiązkowa tylko dla terenów pod inwestycje, a ten miał inne przeznaczenie.
Ostatecznie sklepu na tej działce nie będzie, bo po protestach mieszkańców radni zmienili jej plan zagospodarowania