63-letni Michał T. odpowie za zamordowanie kolegi. Do tragedii doszło, kiedy obaj pracowali w USA. 63-latek już raz usłyszał wyrok w tej sprawie. Amerykański sąd skazał go na niespełna rok więzienia w zawieszeniu.
Teraz sprawą zajmie się Sąd Okręgowy w Lublinie. To finał śledztwa, które od blisko siedmiu lat prowadziła łukowska prokuratura. Śledczy badali okoliczności śmierci Sławomira G., mieszkańca miasta, który pracował w Stanach Zjednoczonych.
W 2008 r. jego matka dostała urnę z jego prochami. Była przekonana, że syn został zamordowany. Zgłosiła sprawę śledczym, a ci poprosili o pomoc kolegów z USA.
Z ustaleń prokuratury wynika, że Sławomir G. pracował na budowach razem z kolegą – Michałem T., z okolic Gdańska. W 2008 r. panowie mieszkali w miasteczku Northeart w stanie Maryland. Zajmowali suterenę domu Roberta A. Feralnego dnia gospodarz wraz z dziećmi wybrał się na wycieczkę. W domu została tylko jego żona. Urządziła imprezę dla znajomych.
Ok. 1 w nocy przyszedł do niej pijany Sławomir G. Wypił kolejne kilka piw i pokłócił się z jednym z imprezowiczów. Gdy wściekły zszedł do swojego mieszkania poprosił Michała T., by ten wyłączył telewizor. Kiedy 63-latek zaprotestował, Sławomir G. zrzucił odbiornik na podłogę. Między mężczyznami doszło do bójki. Jak ustalili śledczy, Michał T. obezwładnił pijanego kolegę i chciał uciec. Ten jednak dogonił go i obaj upadli na podłogę. Wtedy Sławomir G. miał uderzyć głową o stolik.
Jego kolega wykorzystał sytuację. Usiadł na nieprzytomnym Sławomirze G. i owinął mu wokół szyi pasek do spodni. Jego drugi koniec przywiązał mu do wykręconej ręki. Potem pobiegł po sznurek od huśtawki. Związał nim nogi i ręce, po czym wciągnął go na łóżko i dla bezpieczeństwa przywiązał do ramy. Zdjął też pasek z jego szyi.
Tak obezwładnionego kolegę Michał T. przykrył prześcieradłem i poszedł spać. Był przekonany, że upojony alkoholem Sławomir G. również zasnął. Dopiero następnego dnia zorientował się, że jego znajomy nie żyje. 63-latek zapakował zwłoki do bagażnika i wyruszył w drogę do swojego brata, który mieszkał w stanie Pensylwania. Prawdopodobnie liczył na jego pomoc, ale na widok ciała w bagażniku Jan T. natychmiast zawiadomił policję.
Okazało się, Sławomir G. zmarł z powodu uduszenia. Próbując się uwolnić, zacisnął sobie na szyi pasek od spodni. Amerykański sąd uznał, że Michał T. nie jest winny zabójstwa, a jedynie napaści. Wymierzył mu za to karę 364 dni więzienia w zawieszeniu.
Polscy śledczy zarzucili 63-latkowi zabójstwo. Przyjęli jednak, że mężczyzna nie planował zbrodni, ale wiążąc kolegę godził się na jego śmierć. Mężczyzna nie przyznaje się do winy.