Rzecznik praw obywatelskich prosi MEN o interwencję w sprawie kontrowersyjnych umów szkół z wydawnictwami. W zamian za wybór podręcznika placówki edukacyjne dostają kosztowne prezenty. Odbija się to na kieszeniach rodziców.
Takie praktyki uderzają w nauczycieli i rodziców. Pierwsi są pozbawiani możliwości wyboru książek. A rodzice tracą możliwość odkupienia z rynku używanych wydawnictw i muszą kupować droższe, bo nowe. RPO zwrócił też uwagę, że koszt prezentów dla szkół przekłada się na ceny książek.
Sprawę ujawniła fundacja Europejska Inicjatywa Obywatelska "Polska bez korupcji”. Dziennik Wschodni w lutym opisał takie praktyki z naszego regionu. Szkoły dostają od wydawnictw laptopy, projektory czy netbooki. W zamian zobowiązują się do korzystania tylko z konkretnych podręczników.
Fundacja skierowała ponad 30 zawiadomień do prokuratur w całym kraju. Jedno dotyczy szkół z powiatu biłgorajskiego. Ale, jak pisaliśmy, prokuratura w Biłgoraju odmówiła wszczęcia śledztwa. Powód? Brak umów z jasno zapisanymi zobowiązaniami szkół wobec wydawnictw.
Na podstawie materiałów od fundacji EIO Śląskie Kuratorium Oświaty zarządziło kontrolę
w 67 szkołach. U nas takiej nie będzie. – Możemy tylko sprawdzić, czy podręczniki zostały wybrane na podstawie oceny merytorycznej i w terminie, w którym szkoły powinny to zrobić – mówił nam lubelski kurator Krzysztof Babisz. – Kwestia umów podpisywanych przez szkoły z wydawnictwami i ewentualnych zobowiązań to sprawa organów prowadzących i prokuratury.
MEN do sprawy odniosło się w komunikacie. – Sięgając po podręcznik, nauczyciel musi kierować się wyłącznie przesłankami dydaktycznymi oraz potrzebami i możliwościami uczniów – stwierdził resort. – Oferowanie nauczycielom lub dyrektorom szkół korzyści w zamian za wybór konkretnego podręcznika jest niezgodne z prawem. O każdym takim przypadku należy powiadomić odpowiedni organ kontroli.