Borkowscy czekają na mieszkanie socjalne od prawie 10 lat. Do tej pory tułali się po stancjach. Teraz trafili na bruk, bo już nie stać ich na opłaty. -
Dzisiaj sprawą państwa Borkowskich miała się zająć lubelska Społeczna Komisja Mieszkaniowa. Ale tego nie zrobi. - Musieliśmy przełożyć posiedzenie, bo nie będzie potrzebnego do podjęcia decyzji kworum - tłumaczy Ewa Lipińska, dyrektor Miejskiego Inspektoratu Gospodarki Mieszkaniowej w Lublinie. - Niektórzy członkowie komisji są na urlopach, inni na zwolnieniach. Zespół zbierze się w ciągu tygodnia.
- I tak jest od dziesięciu lat - rozkłada ręce Dariusz Borkowski. - Pierwsze podanie o mieszkanie socjalne złożyliśmy w 1997 r. Ale ciągle słyszymy to samo. Że trzeba czekać, bo mieszkań nie ma. Że na liście oczekujących jest 2 tysiące osób.
Przez te wszystkie lata Borkowscy mieszkali na stancjach. - Cały czas gdzieś pracuję. Mimo to, koszty utrzymania nas przerosły. W zeszłym tygodniu musieliśmy się wyprowadzić - opowiada Borkowski.
On trafił do schroniska dla mężczyzn. Jego żona do domu samotnej matki. Z matką została reszta rodziny: 2-letnia Patrycja, 3-letnia Klaudia, 6-letnia Damian, 8-letnia Paulina i 16-letnia Małgosia.
- Tak się nie da żyć - mówi z łzami w oczach Bożena Borkowska. - Dzieci się pochorowały. Ciągle płaczą za ojcem. Przecież jesteśmy rodziną. Rodzina powinna mieszkać razem.
Problem w tym, że w Lublinie nie ma ośrodka, w którym mogłyby mieszkać rodziny w podobnej sytuacji. - Mamy już mieszkanie dla takich rodzin, ale jest ono dopiero przygotowywane - wyjaśnia Lipińska. - Na razie państwo Borkowscy muszą pozostać osobno.
- Robimy co w naszej mocy, żeby im pomóc - zapewnia Antoni Rudnik, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Lublinie. - Znaleźliśmy magazyn, w którym mogli schować meble i inne rzeczy, które właściciel stancji kazał im natychmiast zabrać z mieszkania..
Rudnik zapewnia, że rodzina Borkowskich nie wyląduje na bruku. - Wiceprezydent Antoni Chrzonstowski obiecał, że postara się przyspieszyć przydzielenie im mieszkania - tłumaczy. - Zrobimy wszystko, żeby to się stało jak najszybciej - dodaje Lipińska. - Może jeszcze w tym roku.