Re – Barbara Wrońska, tradycja – Anna Chuda. Artystki, które brały udział w koncercie Jarmarku Jagiellońskiego „re-tradycja” opowiadają jak wiele je dzieli i jak dużo wspólnego znalazły w swojej twórczości i życiu
Pomysł na „re:tradycję” jest prosty, na scenie spotykają się wybitni artyści polskiej sceny muzycznej z mistrzami muzyki tradycyjnej. Publiczność, która w piątkowy wieczór szczelnie wypełniła zamkowy dziedziniec usłyszała między innymi pieśni z Biskupizny (Wielkopolska) w wykonaniu ludowej śpiewaczki Anny Chudej i Barbary Wrońskiej - wokalistki, kompozytorki, autorki tekstów.
• Znały się panie wcześniej?
Barbara Wrońska: Kiedyś widziałam panią Anię Chudą, która występowała w programie z Julią Pietruchą. I pani Chuda bardzo mi się spodobała. Pomyślałam, jak to fajna osoba, jak pięknie śpiewa. Tym bardziej się ucieszyłam jak się okazało, że mam występować na „re:tradycji” i jacy są artyści - to powiedziałam, że muszę koniecznie z panią Anią. Miałam linki do nagrań pani Ani, słuchałam dużo jej piosenek i wybrałam takie, które były mi najbliższe.
• Wybierała pani ze względu na muzykę czy teksty, bo wiele ludowych piosenek to przejmujące, czasami tragiczne opowieści
Anna Chuda: Właśnie, jedna piosenka, to jest taka ballada, mówi o dziewczynie która miała chłopaka ale nie wiedziała co ma z nim zrobić. I odrzuciła go. Drugą szansę miała, gdy urodziła dziecko i znowu nie wiedziała co ma z nim zrobić i płakała, wciąż płakała. Aż to wrzuciła dziecko do wody i jeszcze przycisła kamieniem, żeby nie płakało. Dziecko pływało i podpłynęło pod wrota domu matki i się prosiło „weź mnie mamo weź mnie, bo ja jest sierota”. No to przecież jest taka ballada ale piosenka jest słowami związana z prawdziwym zdarzeniem. Druga jest o dziewczynie, która chodziła po ogrodzie i była zakochana w jednym chłopoku i ciągle się oglądała kiedy przyjedzie i z tej tęsknoty rwała listki. Miała rwać wiśnie ale rwała listka, bo wciąż oglądała się do tyłu. I biadoliła „z kim ja dzisiaj będę spać”. Doczekała się ale tak ją okręcał, że tylko chciał ją uwieść.
Barbara Wrońska: Ten tekst o niechcianej ciąży, o chłopcu, którego ona nie mogła pokochać wstrząsną mną, jak się zaczęłam w niego wsłuchiwać. Pomyślałam, Boże co to jest z tragiczna historia. Ze cztery lata temu, kiedy nie znałam jeszcze ani Ani Chudej, ani jej piosenki napisałam utwór, który nawiązywał do autentycznego, tragicznego wydarzenia z Cieszyna. Znaleziono tam małego chłopca utopionego w stawie. Wtedy byłam bardzo młodą mamą i takie historie gdzie dzieci są ofiarami mną wstrząsały. I napisałam piosenkę, która tak naprawdę była do filmu „Córki dancingu” do tej historii o syrenach i wodzie. To była piosenka chłopca, który z dna jeziora śpiewa do swoich rodziców. Teraz pojawił się tekst pani Ani, w którym dziecko śpiewa spod wody, żeby mama go zabrała. Mam ciarki gdy w ogóle o tym myślę. To takie telepatyczne połączenie, że jest woda i ta śmierć, i macierzyństwo, i to się wszystko tak splata. Tak się zgadałyśmy, że mamy podobne teksty.
• Piosenki pani Anny Chudej są z Biskupizny…
Anna Chuda: Biskupizna wywodzi się z XVI wieku i jest w Wielkopolsce. W Krobi, naszej stolicy, był pałac biskupów poznańskich. Po rozbiorach biskupi go opuścili a ziemię dostali chłopi. To w sumie trzynaście wiosek. Mnie ciągnie autentyczność. W domu gdzie mieszkam, mieszkała jeszcze moja praprababcia. Jestem tam piątym pokoleniem i w takim miejscu wyrastałam. I tak, to polubiłam, że nic więcej mnie nie interesowało. Szkoła, wiadomo, bo tam musiałam iść, ale jak gdzieś posłyszałam jakieś śpiewy czy muzykę to już była moja pasja, może życie. W pierwszej klasie nauczyciel mnie ocenił: masz ładny głos, jesteś zdolna, nauczysz się grać na mandolinie. I się nauczyłam. Ja jestem zwykłym robotnikiem ze wsi. Mam tylko siedem klas. Miałam zdolności, chciałam się dalej uczyć ale nie było w domu pieniędzy. Wszystko zawdzięczam mamie, która gdy miałam 4 lata to mnie prowadziła kilometr do ochronki. Tam spędzałam 6 godzin i uczyłam się śpiewać dziecięce piosenki.
Barbara Wrońska: Kiedy miałam 4 lata podłożono mi pod brodę skrzypce i grałam na nich do 20 roku życia.
• To prawie tak jak ten kilometr do ochronki…
Barbara Wrońska: Tak. Nie miałam wyjścia, cała moja rodzina to zawodowi muzycy. Ale muzykę ludową zawsze czułam. Byłam zakochana w twórczości Karola Szymanowskiego, zwłaszcza lubiłam jego pieśni kurpiowskie. W liceum kiedy się uczyliśmy o Romantyzmie i symbolice ludu bardzo mnie to ujmowało. Ktoś zwrócił uwagę, że w moich piosenkach można znaleźć ludową nutę. Tam jest uśpiona taka nostalgia, melancholia. Ale jestem klasycznym muzykiem, dyplomowanym skrzypkiem.
Anna Chuda: Ja nie mam dyplomu. To znaczy dyplomów i odznaczeń mam pełno ale ze siebie wziętych, a nie ze szkół.
Barbara Wrońska: Ale czujemy podobnie. Na koniec koncertu wykonujemy piosenkę, którą napisałam inspirując się muzyką ludową. Jak na próbie pani Ania zaśpiewała frazę, to miałam łzy w oczach. Taka siła jest w tej prawdzie i w szczerości. To jest coś co mnie totalnie ujmuje. Zastanawiałam się jak do tego podejść, bo to wcale nie jest łatwe jak mówią: wokaliści będą razem śpiewać z muzykami ludowymi. Słucham pani Ani i wiem, że nie mogę śpiewać razem z nią, bo trzeba po prostu pani Ani umożliwić śpiewanie. Nie widziałam się wklejana w to, bo w jej sztuce jest taka siła i konsekwencja, i ładunek emocjonalny. Dlatego występuję trochę w roli bardziej akompaniatora, trochę chórku śpiewam. Pani Ania jest na pierwszym planie. Tylko „Serce” śpiewamy razem i to jest dla mnie bardzo przejmujące. Zawsze marzyłam, żeby „Serce” zaśpiewać z kimś, kto ma prawdziwe korzenie ludowe. Wtedy czuć tą energię. Właśnie marzenie się spełnia.
Anna Chuda: Jak Basia mi przesłała płytę z nagraniem swojej piosenki, przesłuchałam ją i myślę: nie. Zaraz ją przerobiłam, bo normalnie mi utkwiło, że to musi być tak. Mój głos chciał czegoś innego, ja chciałam czegoś innego.
Barbara Wrońska: Śpiewam tak, jak pani Ania śpiewa.
Rozmowa odbyła się w piątek przed koncertem „re:tradycja” na Zamku Lubelskim.
BARBARA WROŃSKA: Wokalistka, kompozytorka, autorka tekstów. Od wielu lat współtworząca zespół Pustki. Połówka siostrzanego duetu Ballady i Romanse. Sama komponuje i sama aranżuje muzykę. Po latach pracy zespołowej postanowiła zaprezentować swój całkowicie autorski, solowy materiał, którego jest również producentem. „Dom z Ognia”, na którym znalazło się 10 utworów.
ANNA CHUDA: Wybitna śpiewaczka, tancerka i gawędziarka ludowa. Rozmiłowana w Biskupiźnie od dzieciństwa, przejęła od poprzednich pokoleń ogromny zasób wiedzy o biskupiańskich zwyczajach i imponujący, liczący kilkaset utworów, repertuar tradycyjnych pieśni i przyśpiewek. Całym tym zasobem niezwykle chętnie dzieli się z innymi przy różnych okazjach. Pomaga w próbach działających w gminie Krobia dziecięcych i młodzieżowych zespołów folklorystycznych, poszerzając ich repertuar śpiewaczy i ucząc tańców. Z wybranymi uczniami i uczennicami niemal co roku gości na Ogólnopolskim Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym prezentując się w konkursie „Duży-Mały”.