To już prawdziwa plaga. Ofiarą oszustów padła kolejna sędziwa mieszkanka Lublina.
Kolejne zgłoszenie od zrozpaczonej staruszki odebrali właśnie policjanci z IV komisariatu. W czwartek wieczorem przyszła do nich 81-letnia mieszkanka ul. Łopacińskiego. Powiedziała, że skradziono jej ponad 10 tys. zł. Sposób przypominał działanie oszustów, którzy od miesięcy żerują na naiwności osób w podeszłym wieku.
- Kobieta zeznała, że przed południem zadzwonił do niej mężczyzna podający się za narzeczonego wnuczki i poprosił o pożyczenie 12 tys. zł. - mówi Magdalena Jędrejek, z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji w Lublinie. - Obiecywał, że odda pieniądze w sobotę lub niedzielę.
Staruszka uwierzyła, że rzeczywiście rozmawia z przyszłym mężem wnuczki. W domu miała tylko 390 zł. Poszła do banku. Wypłaciła całe swoje oszczędności - 10 tys. zł. Rzekomy narzeczony wnuczki dzwonił do niej jeszcze kilka razy.
- Upewniał się czy kobieta pójdzie do banku, potem czy ma już pieniądze - dodaje Jędrejek. - Gdy 81-latka wypłaciła pieniądze, mężczyzna stwierdził, że przyjedzie po nie jego koleżanka. O umówionej godzinie staruszka przekazała pieniądze nieznajomej kobiecie, która przyszła pod jej blok.
Po południu do domu wróciła z pracy córka 81-latki. Matka opowiedziała jej o oddaniu pieniędzy. Kobiety zadzwoniły do wnuczki. Okazało się, że chłopak dziewczyny nie pożyczał żadnych pieniędzy.
Policji dotąd nie udało się namierzyć oszustów. Ich ofiarami padają głównie osoby starsze. Nie są one w stanie nawet podać rysopisów osób, które przychodzą po pieniądze. Policjanci liczą, że oszuści trafią wreszcie na kogoś, kto po otrzymaniu podejrzanego telefonu od razu zawiadomi policję. A to pozwoli zorganizować pułapkę na oszustów.