Śnieg padał wczoraj w całym województwie. Sytuację na drogach pogarszał wiatr. Dziś ma być podobnie. Dopiero wieczorem można się spodziewać poprawy. Kto nie musi ruszać w trasę, lepiej niech dziś nie wsiada do samochodu.
Jeszcze gorzej mieli kolejarze. – Przy torach zalega półmetrowa warstwa śniegu i zaczyna wiać. Może być niewesoło – prorokował wczoraj Bogdan Łowicki, dyżurny ruchu PKP w Zamościu.
Według drogowców trasy krajowe i wojewódzkie były przejezdne. Ale gruba warstwa śniegu i błota sprawiały, że kierowcy przemieszczali się bardzo powoli. Taka sytuacja była przyczyną wielu spóźnień do pracy. Do Zakładów Tytoniowych w Lublinie nie dojechała ekipa operatorów maszyn. W sieci sklepów „Stokrotka” spóźniły się dostawy. Monika Sadowska, asystentka prezesa w prywatnej firmie, do pracy spóźniła się ponad godzinę. – Uprzedziłam szefa. Nie miał do mnie pretensji.
Podobnie było w większości firm. – Opóźniają się dostawy. Pracownicy także nie zawsze zdążą na czas, ale jesteśmy wyrozumiali – podkreśla Marek Wesołowski, dyrektor handlowy „Stokrotki”.
Jeżeli jednak pracodawca ukarze pracownika, który spóźnił się do pracy, bo jego autobus utknął w zaspie? – Nadzwyczajne warunki atmosferyczne całkowicie usprawiedliwiają nieobecność czy spóźnienie. A w przypadku zwolnienia czy nagany wystarczy wziąć zaświadczenie np. od MPK i zwrócić się do sądu pracy – mówi Zbigniew Pikuliński, adwokat. – Podobnie będzie w przypadku dostawcy. Jeżeli np. piekarz nie dowiózł pieczywa do sklepu i został ukarany karą finansową przez sklep, to na pewno wygra sprawę w sądzie.
Takiej pewności nie ma, kiedy chcemy pozwać do sądu służby drogowe czy przewoźnika. – Gdybym przez korek na nieodśnieżonej drodze spóźnił się na podpisanie kontraktu i stracił zarobek, to zastanawiałbym się nad żądaniem odszkodowania – twierdzi Krzysztof Kowalewski, lubelski przedsiębiorca.
Zbigniew Pikuliński przyznaje, że byłaby to trudna sprawa. – Trzeba by udowodnić zaniedbanie ze strony służb porządkowych czy przewoźnika. A także, że z powodu spóźnienia rzeczywiście straciliśmy pieniądze.