– Nie chodzili na lekcje, a byli na liście uczniów. Za świadectwa płacili po 100 zł – to wnioski z relacji kolejnych świadków w procesie Antoniego L. Mężczyzna kierował Zespołem Szkół Katolickich im. św. Teresy w Lublinie. Odpowiada za wyłudzenia i handel świadectwami.
– To była szkoła dzienna czy wieczorowa – pytał jednego z byłych uczniów „Tereski” sędzia Adam Daniel.
– Taka, że wystarczyło przyjść raz na jakiś czas – odparł Karol M., kucharz z Lublina. – Potem się zaliczało. Ja bardzo rzadko chodziłem do szkoły.
Mężczyzna miał więc szczątkowe wspomnienia ze swojej uczniowskiej kariery. Z akt wynikało jednak, że sumiennie chodził na lekcje i zdobywał oceny, np. czwórkę z plastyki.
– Te zajęcia były jakoś ukierunkowane? Na malarstwo? Rzeźbę – dopytywał sędzia Daniel.
– Na barok – odparł Karol M.
Przyznał, że szkołę odwiedził najwyżej kilkanaście razy. Na lekcjach było wówczas bardzo mało uczniów.
– Mogłem tak trafić. Przecież w innych dniach uczniów mogło być więcej – dowodził Karol M.
Wbrew temu, co zapisano w szkolnej dokumentacji, mężczyzna nigdy nie skończył nauki w placówce.
Podczas wczorajszej rozprawy w Sądzie Rejonowym Lublin – Zachód zeznawała również Magdalena A. – kolejna fikcyjna absolwentka „Tereski”. Świadectwa maturalne dla siebie i męża kupiła od koleżanki, która pracowała w szkole. Zapłaciła jej 200 zł.
– Powiedziała, że szkoda nie skorzystać z okazji i może kiedyś się przydadzą – wspominała Magdalena A. Na kupionych przez nią świadectwach widniały niemal same piątki, chociaż w młodości kobieta zdobywała ledwie dostateczne oceny.
– Śmieszne były te piątki, ale mogły posłużyć do zmotywowania moich synów do nauki – tłumaczyła kobieta. – Chciałam im pokazać, jak dobrze się rodzice uczyli. Teraz wstyd, jak nie wiem co.
Zakupy świadectw z „Tereski” skończyły się dla Magdaleny A. wyrokiem. Kiedy sprawa trafiła na wokandę, sąd wymierzył jej 500 zł grzywny i karę pozbawienia wolności w zawieszeniu.
Z ustaleń śledczych wynika, aby uzyskać świadectwo ukończenia „Tereski” lub świadectwo maturalne nie trzeba było chodzić na zajęcia. Wystarczyła łapówka dla Antoniego L. – ówczesnego dyrektora placówki. Mężczyzna i podlegli mu pracownicy mieli później samodzielnie wypełniać arkusze ocen i dodawać wpisy w dziennikach.
Skandal dotyczący kupowania świadectw lubelskiej szkoły zakończył się oskarżeniem kilkudziesięciu osób. Większość z nich usłyszała już wyroki skazujące. Wobec niektórych osób sprawy warunkowo umorzono. Obecnie przed sądem odpowiadają Antoni L. oraz 9 innych osób. Były dyrektor szkoły to teolog i filozof. Kierował ZSK im. Św. Teresy w latach 2004 – 2010. Kiedy afera wyszła na jaw, biskup odebrał placówce prawo posługiwania się przymiotnikiem „katolicki”.
Antoni L. usłyszał ponad 150 zarzutów. Oprócz korupcji i handlu świadectwami śledczy zarzucili mu również, że z pieniędzy stowarzyszenia finansował własne przedsięwzięcia biznesowe. Miał zdefraudować ok. 7 mln zł.