Siedem lat temu Izabella Byszewska, wówczas redaktor naczelna tygodnika "Gospodyni” wymyśliła konkurs "Nasze Kulinarne Dziedzictwo”. Dzisiaj jury pod jej przewodnictwem oceniało aż 150 regionalnych potraw przygotowanych przez gospodynie z najodleglejszych zakątków Lubelszczyzny.
A było co oceniać. Stoły uginały się od biłgorajskich pirogów i janowskich gryczaków, które obok biłgorajskiej żurawinówki są kulinarną wizytówką naszego regionu. Największym zaskoczeniem był duży wybór białych i żółtych serów, wyrabianych według zapomnianych receptur. Elżbieta Kornacka z Kodnia zrobiła ser zabłocki, który w smaku przypominał grecką fetę. A Zofia Sacharczuk - też z Kodnia - przywiozła chlebki żebracze, nazywane także radośnikami. - To syte chlebki z mąki żytniej z dodatkiem czosnku i szynki pieczone w piecu chlebowym. Robiono je, gdy w domu rodziło się dziecko. Żeby matka miał siłę - mówi Zofia Sacharczuk.
Setki Lublinian zachwycało się kresowymi obwarzankami, szlacheckim podpłomykami, warynikami z soczewicą, holopkami, ośmioma rodzajami serów kozich, kaszanką z kartofli, pierogami z macierzanką i pysznymi nalewkami.
- Najwyższy poziom z dotychczasowych konkursów, jeszcze silniejsze nawiązanie do tradycji i całe bogactwo smaków. Jaka ta Lubelszczyzna smaczna - mówi Zofia Gorgol z WODR w Końskowoli, znawczyni kuchni regionalnej.
Jury wybrało najlepsze produkty
Pierwsze miejsce w czterech kategoriach znalazły się: słonina po wiejsku Agnieszki Klimkowicz z koła gospodyń wiejskich w Gęsi, tort żydowski Doroty Kędzierskiej z Zabrodzia, żurawinówka Stowarzyszenia Produktów Runa Leśnego i pierogi nadwieprzańskie Reginy Kamińskiej z gminy Trawniki.