Andrzej Nawrocki z Piaseczna na tydzień trafił do szpitala. Twierdzi, że pobił go Tadeusz N., zastępca komendanta Komisariatu Policji w Bełżycach. Wczoraj Nawrocki wyszedł ze szpitala, a sprawą zajął się prokurator.
Wczoraj Andrzej Nawrocki został wypisany ze szpitala. Przebywał tam od 10 sierpnia. Wszystko zaczęło się od spięcia przed sklepem w Piasecznie. Nawrocki tu mieszka, a policjant przebywał tam na wakacjach.
Samochód, którym Nawrocki jechał z kolegami, zahamował z piskiem opon przed sklepem. Policjant ze swoim znajomym, Tadeuszem O. - jak twierdzą świadkowie obaj nietrzeźwi - mieli o to pretensje. Skończyło się na słownej utarczce. Nawrocki niedługo potem znowu przechodził obok sklepu. Tym razem sam. Zobaczył, że policjant i jego kolega wciąż są przed sklepem.
- A może to pan sprowokował zajście? - pytamy.
- Ja już wiedziałem, że mam do czynienia z policjantem. Mam wyrok w zawieszeniu i wiem, że w nic nie mogę się ładować. Zdawałem sobie sprawę, że mogą mieć do mnie pretensje i skręciłem za sklep.
Po kilku minutach okazało się, że obaj mężczyźni dalej stoją przed sklepem. - Policjant przyłożył mi rękę do klatki piersiowej i zapytał, czy go uderzę. Powiedziałem, że nie. Zamierzył się, ale się uchyliłem - mówi Nawrocki.
Mężczyzna oberwał od znajomego komendanta. Doszło też do szarpaniny z policjantem. Podczas niej mężczyźni przewrócili się. Funkcjonariusz zaczął mu wykręcać ręce. Nawrocki twierdzi, że wówczas dostał butelką wódki po głowie tak mocno, że pękło szkło. Nie jest pewny, który z napastników uderzył. Twierdzi też, że został kilka razy kopnięty.
Zaczął uciekać. Potem stracił przytomność. Ocknął się, gdy prowadzili go koledzy. Trafił na pogotowie. Lekarz stwierdził uraz głowy i ranę ciętą dłoni.
Teraz policjant i jego znajomy chcą sprawę załatwić ugodowo. Gdy wczoraj rozmawialiśmy z Nawrockim, w jego domu zjawił się Tadeusz O., kolega policjanta. - Czy pan O.? - zapytaliśmy go. Nie chciał potwierdzić.
O zajściu nie chce rozmawiać również komendant. Pojechaliśmy na działkę, gdzie wypoczywa. - Nie ma żadnej sprawy, wszystko zostało załagodzone - usłyszeliśmy od jego żony. Sam policjant przekazał wiadomość przez swojego zwierzchnika: - Nie mam nic do powiedzenia.
Policja wszczęła wewnętrzne postępowanie wyjaśniające. Na razie Tadeusz N. będzie nadal pełnił swoją funkcję.