Boli cię brzuch albo rozkłada grypa? - zanim pójdziesz do lekarza sprawdź, czy możesz się leczyć. Według ZUS aż 85 tysięcy mieszkańców województwa nie powinno korzystać ze służby zdrowia, bo nie płacą składek. Co innego twierdzą lekarze. Sprawę wyjaśnia Lubelska Regionalna Kasa Chorych.
- Mamy grupę 85 tys. osób, które według lekarzy są ubezpieczone - mówi Robert Lis, dyrektor Departamentu Informatycznego w LRKCh. - Ale nie ma ich w rejestrze ZUS. Musimy to wyjaśnić. - Jednak bardziej ufamy lekarzom, chociaż zakładamy, że około 1 proc. wykazanych przez nich pacjentów to oszukaństwo. Natomiast nie od dziś wiadomo, że system ewidencji ZUS jest niewydolny.
Składki na ubezpieczenie zdrowotne spływają do centrali ZUS w Warszawie. Ta przekazuje pieniądze i listy osób ubezpieczonych kasom chorych. Listy ZUS są jednak niepełne. Obejmują tylko 60 proc. ubezpieczonych. Są oni identyfikowani z nazwiska, wysokości odprowadzanej składki i przynależności do kasy chorych. Okazuje się, że brakujące 40 proc. też płaci, tylko ZUS nie wie, od kogo pochodzą składki!
Pieniądze od osób, które zidentyfikuje, przekazuje do właściwych kas chorych. Te "bezimienne” zatrzymuje i dzieli między wszystkie kasy chorych. Dlaczego ZUS ma taki bałagan w ewidencji?
- W większości winę ponoszą sami płatnicy - twierdzi Mirosława Witka, rzecznik prasowy Oddziału ZUS w Lublinie. - Błędnie wypełniają dokumenty zgłoszeniowe. Potem mamy problemy z ich odczytaniem. A niewielki błąd powoduje, że płatnik wypada z ewidencji, chociaż opłaca składki.
Według Witki sytuacja się poprawi, gdy wejdzie kompleksowy system informatyczny, w którym każdy ubezpieczony będzie miał indywidualne konto. Nie wiadomo tylko, kiedy ten system zacznie działać.