W szpitalu przy al. Kraśnickiej w Lublinie trwa kontrola z Urzędu Marszałkowskiego. Tymczasem pielęgniarki skarżą się, że nie dostały obiecanych podwyżek, a w lecznicy panuje chaos.
– Czujemy się oszukani! Od lipca pielęgniarki miały dostać kolejną transzę podwyżek, a mamy już październik i nic się w tej sprawie nie dzieje. To tym bardziej niepokojące, że od stycznia mieliśmy dostać kolejną transzę – denerwuje się Mariusz Gnat, przewodniczący związku zawodowego pielęgniarek i położnych w szpitalu przy al. Kraśnickiej. Ostrzega, że jeśli sytuacja się nie zmieni to sprawa trafi do sądu.
Pielęgniarki otrzymały już w sumie 1000 zł podwyżki „na rękę”. Podpisane w maju 2018 porozumienie przewiduje jednak kolejne.
– Od lipca mieliśmy dostać transzę w wysokości 15 proc. liczonych od różnicy między miesięcznym zasadniczym wynagrodzeniem pielęgniarki i średniej krajowej. To daje kwotę ok. 400 zł. Następnie, od stycznia 2020, kolejne 10 proc. liczone również od tej różnicy – tłumaczy Mariusz Gnat. – Potem w trzech kolejnych latach, w styczniu i lipcu mają być kolejne podwyżki, aż nasze zarobki osiągną poziom 1,5 średniej krajowej.
Co na to szpital? – Pracodawca nie może jednostronnie wprowadzać zmian w regulaminie wynagradzania. Dyrekcja proponowała związkom wprowadzenie aktualnych tabel wynagrodzeń zasadniczych, na co związki nie wyraziły zgody – czytamy w komunikacie przesłanym wczoraj przez szpital. – Obecne tabele nie dają podstawy do podwyżek.
– To zwykła wymówka, żeby nie wypłacić nam pieniędzy – komentuje Gnat.
Zdaniem związkowców w szpitalu panuje chaos. – Podejmowane są niezrozumiałe decyzje dotyczące np. przenoszenia pielęgniarek z oddziału na oddział, bez podania rzetelnych argumentów – mówi Mariusz Gnat. – To bardzo utrudnia organizację pracy, bo każdy oddział ma swoją specyfikę i nikt nie przyswoi nowych obowiązków z dnia na dzień.
Na tym jednak nie koniec. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, od wtorku miała być zmniejszona liczba łóżek na części oddziałów, mimo że program naprawczy, który ma pomóc lecznicy w wyjściu z wielomilionowych długów nie został jeszcze zaakceptowany przez zarząd województwa. Ostatecznie dyrekcja się z tego pomysłu wycofała.
Podobnie było w przypadku Pododdziału Onkologicznego Oddziału Chorób Wewnętrznych, Endokrynologii i Diabetologii, który miał być zamknięty z końcem września. Po interwencjach m.in. ze strony pracowników szpitala, do tego nie doszło.
– Informacja dotycząca liczby łóżek rzeczywiście poszła za wcześnie. Do dzisiaj mamy czas na złożenie programu naprawczego w urzędzie marszałkowskim. W związku z tym od 1 października liczba łóżek zostaje na dotychczasowym poziomie – mówiła nam wczoraj Hanna Filipowicz, p.o. dyrektora szpitala przy al. Kraśnickiej. Zapewnia: Nic się nie zmieni dopóki nie będzie akceptacji zarządu województwa.
Marszałek kontroluje
W szpitalu przy Kraśnickiej trwa audyt urzędu marszałkowskiego. Sprawdzane są m.in. płynność finansowa, rozliczanie dotacji, inwestycje, celowość i legalność zawieranych umów, udzielanie zamówień publicznych. Wyniki kontroli mają być znane w połowie października.