– Mówi do mnie, że jest Donald, to ja odpowiadam: „Miło mi, Wiesław” – zdradza nam kulisy spotkania z liderem Platformy Obywatelskiej właściciel sklepu spożywczego w Międzyrzecu Podlaskim. Wiesław Rarak prowadzi swoją działalność od 35 lat. W środę odwiedził go Donald Tusk, by porozmawiać o inflacji… i wnuczkach.
W sklepie Vitaminka przy placu Jana Pawła II można kupić właściwie wszystko: od chleba, przez nabiał i słodycze, po alkohol. Wiedzą to dobrze mieszkańcy Międzyrzeca Podlaskiego. A od środy wie to też szef PO Donald Tusk.
– Nie spodziewałem się, ale to była naprawdę luźna rozmowa. Nie wiedziałam, jak mam się zwracać, czy „panie premierze”, czy „panie przewodniczący”. A on mówi do mnie, że jest Donald, to ja odpowiadam: „Wiesław” – relacjonuje nam przebieg spotkania właściciel sklepu.
Rozmowa była dosyć długa i to od niej były przewodniczący Rady Europejskiej rozpoczął swoją dwudniową wizytę na Lubelszczyźnie. – Mówili do mnie, że po co tam jadę, że to bastion PiS, ale ja wierzę, że z wszystkimi znajdę wspólny język – przyznał Donald Tusk już godzinę później w urzędzie miasta na spotkaniu z pracownikami „budżetówki”.
Najpierw jednak na placu Jana Pawła II pod lupę wziął inflację. – Ta inflacja, niedługo pewnie na poziomie 15 procent, z punktu widzenia polskiej rodziny jest jeszcze bardziej dotkliwa niż wskazują statystyki. Podrożało pieczywo, wołowina o ponad 20 proc., cukier o 25 proc., o tyle samo olej, pomidory o 20 proc. – wylicza szef PO.
Jednak właściciel Vitaminki daje sobie radę. – Mamy stałych, lojalnych klientów. Oczywiście, odczuwamy, że kupują mniej, zresztą sami musieliśmy podnieść ceny – nie ukrywa pan Wiesław. Po pandemii od rządu otrzymał 5 tys. zł. – Ale największa była pomoc ze strony burmistrza. Przez półtora roku mieliśmy blisko 80 proc. ulgi w czynszu – podkreśla przedsiębiorca.
Tusk zrobił na nim pozytywne wrażenie, dlatego na koniec wizyty coś mu podarował. – Dałem sękacza, żeby spróbował naszego specjału, bo w końcu to smaczne ciasto. Ale zastrzegłem, że to ma być dla wnucząt, bo zdradził, że ma. A nie dla członków Platformy – żartuje pan Wiesław.
Gdy Tusk wychodził ze sklepu, zaczepił go Piotr Korzeniowski. To 52-latek pochodzący z Międzyrzeca Podlaskiego, ale od wielu już lat wyjeżdża do pracy na zachód Europy. Wcześniej Niemcy, teraz Holandia. – Chciałem zapytać byłego premiera, co zamierza zrobić, by ścignąć Polaków, często wykształconych i doświadczonych, znających języki, którzy wyjechali do pracy za granicę – tłumaczy nam pan Piotr. – Jak wyjeżdżam do pracy do Holandii i płacę tam podatki, to mnie tam dopieszczają, a w Polsce utrudniają mi życie. Szlag mnie trafiał, jak co 4 lata słyszałem te same bzdury od polityków – nie ukrywa mężczyzna.
– Też pracowałem na Zachodzie i wiem, w jakich sprawach ten Zachód jest lepszy. To nie tylko kwestia pieniędzy – odpowiedział mu Donald Tusk. – Na pewno mamy trochę do nadrobienia. Chcę, by w Polsce był zachód, a nie wschód, to znaczy byśmy osiągnęli maksimum wolności dla ludzi. To oznacza władzę, która ma obowiązki wobec obywatela, a prawa ma obywatel. Nie odwrotnie. To jedyna droga, by dojść do takiego poziomu, za którym wielu Polaków wyjechało – uważa lider PO.
Niespełna 17-tysięcznym Międzyrzecem Podlaskim rządzi burmistrz Zbigniew Kot, co prawda startował z własnego komitetu, ale popiera go środowisko PO. – Borykamy się w naszym regionie z niskimi wynagrodzeniami. Chociaż wiele nowych miejsc pracy u nas powstaje. Ale jest to odczuwalne zwłaszcza w sferze „budżetówki”, bo regulują to akty rządowe – przyznaje burmistrz.
Przypomnijmy, że w 2019 roku duży zakład drobiarski otworzył tu Wipasz, największy polski producent pasz dla drobiu, trzody i bydła, a także producent świeżego mięsa z kurczaków. A w 2016 roku Dr Gerard, firma produkująca m.in. ciastka przeniosła tu swoją siedzibę i wybudowała kolejne hale produkcyjne.
– My, jako samorząd, chętnie byśmy podwyższali wynagrodzenia urzędnikom, ale polityka dotychczasowych posunięć fiskalnych rządu sprawia, że samorząd ma coraz mniej wpływów z podatków PIT. Coraz trudniej pokryć nam deficyty sfery budżetowej – tłumaczył Tuskowi burmistrz.
Były premier uważa, że to wynika z filozofii prawicy. – Ona opiera się na nieufności do samorządu. Optuje za tym Jarosław Kaczyński, który uznaje model władzy centralnej i decyzje o podziale środków zapadają na tym szczeblu. Samorządy są zdane na łaskę i niełaskę rządzących – uważa Tusk.
Jeszcze w środę były premier będzie w Lublinie (godz. 17). Natomiast w czwartek ma w planach spotkanie na UMCS (godz. 13.), a następnie, o godz. 19, będzie już w Puławach.