Szykowne szpilki, eleganckie pończochy i koronkowy biustonosz wystający spod żakietu. Do tego odpowiedni makijaż. Tak wygladają nie kandydatki do tytułu miss Ziemi Świdnickiej, lecz większość studentek. Wiekszość, bo niektóre robią coś zupełnie przeciwnego: pożyczają od mam długie, granatowe sukienki i proste białe koszule, a kosmetyki chowają do szuflady.
d
Sesja egzaminacyjna na wyższych uczelniach to olbrzymie przedsięwzięcie logistyczne. W samym Lublinie będzie zdawać grubo ponad 100 tys. studentów. Samych egzaminów jest 3-5 razy więcej.
Egzamin to przede wszystkim
wiedza, trochę szczęścia i...
– ... sposób na egzaminatora – dopowiada Karolina Kowalska, studentka prawa na UMCS. – Co lubi, czego nie znosi, jak go zagadać, czego się wystrzegać.
O tym mówi się w akademikach i na uczelnianych korytarzach. O każdym egzaminatorze krążą różne informacje i opinie.
– Strój studentów często jest efektem takich legend – zwraca uwagę dr Janusz Słapek z Zakładu Historii Starożytnej UMCS. – Kiedyś do jednego z naszych profesorów wszyscy przychodzili na zielono, bo myśleli, że on bardzo lubi ten kolor.
Często jednak takie historie są jak najbardziej prawdziwe.
– U profesora (tu imię, nazwisko – red.) trzeba się wystrzegać jakiejkolwiek radosnej twórczości w stroju. Tylko spokojne garnitury i granatowe sukienki. Bez zarostu u facetów i bez makijażu u dziewczyn. Fryzury proste i zwyczajne – mówi jeden ze studentów.
U innego wykładowcy miernikiem wiedzy są włosy, a dokładniej – ich długość. Student nie może mieć długich włosów.
Jeszcze inny egzaminator kompletnie nie zwraca uwagi na strój studentów. Interesuje go strój studentek.
– Im krócej, tym lepiej
– wyjaśnia krótko Monika z politologii UMCS.
– Egzaminatorzy bardzo często zwracają uwagę na strój studentów – mówi Alina Rogowska, psycholog z poradni psychologiczno-pedagogicznej nr 2 w Lublinie. – Niechlujny ubiór mogą odebrać jako brak szacunku, lekceważenie. I nawet nieświadomie mogą zadawać takiej osobie trudniejsze pytania. Równie dobrze może dręczyć ładną i szykownie ubraną studentkę, żeby jej udowodnić, że jest tzw. „głupią lalunią”. Ja spotkałam wykładowców, którzy do stroju przywiązują bardzo dużą wagę. Za dużą...
Z naszych rozmów z wykładowcami wynika, ze studenci ubierają się zazwyczaj szykownie, choć czasami bardzo podkreślają swoja urodę.
– Dla mnie student ma być czysty i schludny. Kolor garnituru nie ma znaczenia – mówi adiunkt Piotr Kasprzyk z I Katedry Prawa Cwilnego KUL. – Za krótkie spodenki na egzaminie odsyłam na inny termin, bo to wyraz braku szacunku. I to wszystko. Teraz egzaminuję swoją studentkę. Jest w białej bluzce i... tyle wiem.
Dołu nie widzę, bo studentka jest za stołem.
W większość sal egzaminacyjnych „dół” jednak widać. A „górę”, czyli duży dekolt, widać zawsze.
– Na większość egzaminów u mężczyzn tak się ubieram: krótka spódniczka, wysokie szpilki, stringi. Do tego dobry makijaż. Trzeba sobie pomagać na różne sposoby, bo czasami wiedza nie wystarczy – mówi Ula. Nazwiska nie zdradzi, bo czeka ją jeszcze jeden egzamin. Najtrudniejszy.
Podobnie zachowują się studenci.
– Rok temu mieliśmy taką egzaminatorkę, która lubiła ładnie ubranych i wyperfumowanych chłopaków. Traktowała ich dużo lepiej niż dziewczyny – dodaje Piotrek z III roku historii UMCS.
Na AR trudno o bajer
Nie wszędzie ubiór jest tak ważny. Podczas egzaminu z anatomii zwierząt na II roku Wydziału Medycyny Weterynaryjnej AR w Lublinie kwestia ubioru nie ma większego znaczenia:
– Wszyscy i tak są w kitlach. Najważniejsza jest wiedza – tłumaczy prof. Stanisław Flieger. – Ale zwracam uwagę na ogólną kulturę bycia.
Dr Mariusz Gwozda socjolog z UMCS i także egzaminator ma jasny pogląd w sprawie ubioru studentów:
– Wiadomo, że studenci stosują różnego rodzaju taktyki. Próbują dopasować się do gustu estetycznego i poglądów egzaminatora. Panie np. skracają spódniczki, stosują powabny makijaż, panowie przypinają sobie do klapy marynarki symbole uczelni, różnych instytucji i ugrupowań. Nie ma w tym nic złego, o ile praktyki te nie wykraczają poza klasyczne formy. Wygląd młodego człowieka jest jednym z elementów jego strategii egzaminacyjnej. Problem w tym, że czasami mamy do czynienia z sytuacjami, w których, niestety, „forma mocno przerasta treść”.
Na egzamin jak na wesele
– Kiedyś, w czasach innego systemu, kiedy o dobry garnitur było trudno, do jednego z naszych profesorów przyszedł student po prostu rewelacyjnie ubrany. Profesor spytał się go:” „Coś się pan tak wystroił, jak na wesele”. A student odpowiedział: „Bo egzamin u pana profesora jest jak wesele: raz w życiu”. Zdał, ale raczej za bystrość umysłu niż za ten garnitur – wspomina dr Słapek.