Wiecie co podobno proboszcz powiedział, gdy prysnął gazem w oczy temu biedakowi?
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
Że to nie był gaz, a jedynie sól święcona, którą wygonił diabła - opowiadają mieszkańcy Zakrzówka i dodają, że czekają na dzień, w którym ustaną kłótnie z duchownym. Kłótnie o wszystko. A już przede wszystkim o zwolnionego organistę i dzwony.
- U nas jest tak pięknie... Teraz zalew wybudowaliśmy. Nowe chodniki powstały. Tyle jest dobrego. O tym bym wolał opowiadać, niż o księdzu - mówi Mariusz Widomski, zastępca wójta gminy Zakrzówek. - Szczerze jest mi przykro, że tylko przez konflikt na parafii zrobiło się o nas głośno.
Elektroniczne lepsze
Kiedy zaczął się spór, nikt dokładnie nie wie. - Ale niespokojnie zrobiło się, gdy proboszcz nowy nam nastał - mówią mieszkańcy.
W 1999 w parafii pw. św. Mikołaja w Zakrzówku został nim ks. Ryszard Adam Sołtys. Punktem zapalnym stały się dzwony. Pewnego dnia ksiądz przestał ich używać. Tłumaczył, że śruby mocujące są zbyt słabe i dzwony mogą spaść. W zamian kupił elektroniczne. Niepokój wywołały plotki, że ksiądz chce zabytkowe dzwony przekazać na złom. - A nasi mieszkańcy są z nich bardzo dumni. Dlatego postanowili o nie walczyć - tłumaczy Widomski.
- Wszyscy składaliśmy się na te dzwony. I co? Mielibyśmy pozwolić, żeby zostały zlikwidowane? Nigdy w życiu! - oburzają się mieszkańcy.
Komitet obrony dzwonów
Dlatego na wieści, że dzwony mogą już nie zadzwonić, sołtys Zakrzówka - Jan Żuraw - ze wsparciem urzędu gminy zamówił ekspertyzę u ludwisarza. Okazało się, że dzwony są zużyte tylko w około 30 proc. Poza tym, by mogły być bezpiecznie używane, wymagają naprawy. To zmobilizowało mieszkańców Zakrzówka, którzy założyli komitet w obronie dzwonów i zaczęli zbierać pieniądze na renowacje. W komitecie znalazło się 25 osób. Na ich czele stanął sołtys Zakrzówka. - To było nie w smak proboszczowi. Bo ksiądz sam chciałby zbierać pieniądze na remont. Ale wtedy nie kosztowałby to 30 tys. zł, a pewnie ze sto tys. zł. Tak było z malowaniem kościoła, które kosztowało 30 tys., a w pobliskim Sulowie tylko 6,8 tys. zł - mówi anonimowo jeden z parafian.
- Mamy już 20 tys. zł - cieszy się Jan Żuraw. - Jeszcze tylko 10 tys. zł i będziemy mogli zadbać o nasze dzwony.
Gazowa bójka o organistę
Kiedy konflikt o dzwony zaczął przycichać, wybuchł kolejny; tym razem o organistę. - Ksiądz myślał, że on w komitecie obrony dzwonów działa i dlatego chciał się go pozbyć. A przecież on niewinny jest - mówi Leon Mazur, który stanął w obronie zwolnionego organisty. Mężczyzna nie chciał, by nowy człowiek zajął jego miejsce. Przed niedzielną, poranną mszą stanął w drzwiach i zaparł się, że nie wpuści nowego organisty. - Kiedy zagrodziłem mu drogę, ksiądz proboszcz prysnął mi gazem łzawiącym - skarży się Mazur. Po całym zajściu, mężczyzna trafił do szpitala.
Wśród mieszkańców krąży dowcip. Są to słowa które, rzekomo wypowiedział ksiądz Sołtys po niedzielnym wypadku. Miał on powiedzieć, że to nie był gaz, a jedynie sól święcona, którą wygonił diabła.
A ładnie grał
Kiedy organista stracił pracę, mieszkańcy wysłali listę z podpisami popierającymi mężczyznę do arcybiskupa lubelskiego. - Bo uważamy, że proboszcz zwolnił go bezpodstawnie - twierdzi Mazur. - Organista pracował od siedmiu lat i ładnie grał. Poza tym, to jedyna osoba w rodzinie, która pracuje. Żona siedzi w domu i opiekuje się niepełnosprawnym dzieckiem. Jak ksiądz może mieć sumienie, by zwolnić kogoś takiego?! I to jeszcze w zimie. Gdzie oni się wyniosą z tego domku dla organisty. No gdzie?
Trudne rozmowy wójta z plebanem
Duchowny nie ma również dobrych stosunków z władzami gminy. - Chciałem, żeby proboszcz ogłosił przed zaduszkami, że mieszkańcy mogą parkować na terenach gminy koło cmentarza, bo już je zakupiliśmy. To nie ogłosił. Ksiądz ma do mnie jakiś uraz, a nie wiem dlaczego. Podobno jest zły, że kiedyś jak przyszedł z jakimś pismem, to przyjęliśmy go w sekretariacie - mówi Andrzej Cieśla, wójt Zakrzówka. - Ale ja się nie obrażam. Pomagam parafii jak mogę. Bo nie robię tego dla księdza Sołtysa, tylko dla ludzi.
To nie jedyne kontrowersyjne decyzje podjęte przez księdza Sołtysa. W dzwonnicy kościelnej zorganizował prowizoryczną kostnicę. Jakby tego było mało - twierdzą mieszkańcy - proboszcz kazał im na placu przed kościołem wysypywać śmieci z cmentarza parafialnego. Rzeczywiście. Plac gdzie zwykle parkują samochody podczas mszy usypany jest ze śmieci. Widać, że jeszcze kilka dni temu jeździł tam spychacz. Mimo tego nie trudno jest tam znaleźć pozostałości po płytach nagrobnych, wazonach, kwiatach zniczach, a nawet płynach do czyszczenia nagrobków.
Arcybiskupie pomóż
Większość mieszkańców Zakrzówka chciałby zmiany na stanowisku proboszcza. - Nie da się z tym księdzem współpracować - mówią niektórzy.
- Nie akceptuje jak ktoś ma inne zdanie, nie słucha rady parafialnej. Uważa, że parafia to on. Nie można tak ludzi traktować. Ksiądz tym bardziej powinien zdawać sobie z tego sprawę - mówi Jan Kawęcki z Zakrzówka Wsi.
Są też tacy, którzy bronią proboszcza. - Przecież to on wziął organistę do pracy. I to dzięki księdzu, stanął na nogi - opowiada jeden z mieszkańców.
- Miał propozycje pracy na pół etatu, to mógł brać. Proboszcz wyciągał do niego rękę - dodaje drugi.
Jednak wszyscy mieszkańcy czekają na głos arcybiskupa. Do pisma, w którym popierają zwolnionego organistę, dołączyli też prośbę o interwencję w spawie dzwonów.
W lubelskiej kurii sprawa sporów w Zakrzówku jest znana. - W wyjaśnianiu całej sprawy, bierzmy pod uwagę fakt, że ksiądz proboszcz może sam sobie dobierać ludzi, z którymi chce pracować - wyjaśnia ks. Mieczysław Puzewicz, rzecznik lubelskiego arcybiskupa.
Ksiądz Ryszard Sołtys nie chciał z nami rozmawiać. Od rozmowy uchyli się również następca organisty kościelnego. Stwierdził, że nie chce brać udziału w tym całym zamieszaniu.