Koleżanki? Przyjaciółki? Krewne, a może sąsiadki? Bardzo jesteśmy ciekawi losów trzech uśmiechniętych młodych kobiet, które zostały sfotografowane pół wieku temu w centrum Lublina. Przecież jest szansa, że czytają ten tekst.
Zdjęcie pochodzi z kolekcji Macieja Gila, który zbiera pamiątki i informacje dotyczące starych i działających jeszcze tradycyjnych kin.
– Szukam ich między innymi na internetowych aukcjach pod hasłami, jakie mi tylko do głowy przyjdą. „Kino” przychodzi pierwsze, wiadomo. Parę lat temu trafiło się to zdjęcie. Jego sprzedawca nie miał żadnych więcej. Gdy ktoś wystawia takie cudo, dopytuję o inne – mówi Gil, który jest historykiem i animatorem kultury filmowej, na co dzień związanym z krakowską Fundacji Wspierania Kultury Filmowej Cyrk Edison i właśnie krąży po Lubelszczyźnie śladami kin z uczestnikami projektu Kinobus.
Zdjęcie, które w oryginale jest odbitką 8 na 5 cm i ma na odwrocie napis ołówkiem KINO „APOLLO”. LUBLIN LATA 50-te zaintrygowało kolekcjonera oczywiście z powodu szyldu przedwojennego lubelskiego kina i jego budynku. Maciej Gil postanowił pokazać je w prasie.
– Zagadka, co to za trzy Gracje i co mogłyby powiedzieć o Apollo, bardziej jest dla mnie pociągająca niż trzymanie zdjęcia w ukryciu – żartuje właściciel zdjęcia.
Wcześniej dziewczyny sprzed kina Apollo widzieli tylko ludzie z branży czyli zainteresowani historią dawnych kin i fotografią.
Zmiany pod „6”
Pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy osobie, która teraz idzie w miejsce, gdzie pół wieku temu stały kobiety i fotograf, jest inna organizacja przestrzeni posesji pod numerem 6. Nie ma przesuwanej bramy, ani tak szerokich murków, które służyły za miejsce do reklamowania filmów, zniknęło podmurowane ogrodzenie. Zmieniła się też fasada kamienicy pod „6”, której fragment widać na zdjęciu. I nawet nie chodzi o to, że z mieszkania na parterze zrobiono lokal usługowy. Fasada jest gładka, bo usunięto z niej tak zwane boniowanie. Poległo też drzewo, którego korona domyka kadr z prawej strony.
Młode kobiety musiały stać na chodniku na rogu ulicy Kościuszki i... no właśnie. Nie znając daty powstania fotografii, mamy do wyboru ulicę Peowiaków - jeśli panie uśmiechały się do obiektywu przed 1952 rokiem. Jeśli po 1952 - stały na rogu Kościuszki i Pstrowskiego.
Przed wiosną 1954
Dzięki temu, że jedyny ukazujący się wówczas w Lublinie dziennik „Sztandar Ludu” zorganizował konkurs dla czytelników na nazwę dwóch kin, znamy nieprzekraczalna datę powstania fotografii. 22 lipca 1954 roku, po 24 latach, przestało istnieć kino Apollo a zaczęło Wyzwolenie. Taką decyzje podjęło 105 czytelników „Sztandaru Ludu”. 45 osób chciało, by w ramach tej samej redakcyjnej zabawy kino Rialto przechrzczono na Staromiejskie. Kto wysłał kupon z propozycją, miał szansę na nagrody. Pierwszą była skórzana teczka, drugą wieczne pióro i ołówek. W ramach nagród pocieszenia 50 czytelników dostało książki i abonamenty do obu kin.
Biorąc pod uwagę stroje, poszukiwane przez nas panie musiały się spotkać z fotografem najpóźniej wiosną 1954 roku.
Zwraca uwagę ich dobry humor, choć pierwsza z prawej, ubrana na ciemno, wydaje się być najmniej rozbawiona sytuacją. Musiały zwracać na siebie uwagę, bo ulica Pstrowskiego vel Peowiaków była raczej pusta. Nic dziwnego, że bohater drugiego planu, trochę zblazowany mężczyzna, patrzy na nasze bohaterki i autora zdjęcia. To po nim najlepiej widać epokę. Luźne spodnie, marynarka lub kurtka, czapka. Tłumu przed kinem nie ma, więc to raczej nie jest konik sprzedający bilety. Może mieszkaniec pobliskiej kamienicy? Albo czeka na kogoś z kim pójdzie na seans?
Paloma i inni
W „Sztandarze Ludu” codziennie była rubryka „Dokąd dziś idziemy”. Dzięki temu wiemy, że na ekranie Apollo był wyświetlany polski „Pościg”, radzieckie filmy „Bitwa Stalingradzka” lub „Ekspress Moskwa - Ocean Spokojny”. Albo meksykański obraz „Paloma” czy francusko-włoski „Piękność nocy”.
Kinomani w tamtych czasach nie mieli wygodnie. W jednym z marcowych numerów „Sztandaru Ludu” redaktor Wś narzekał, że krzesła w lubelskich kinach skrzypią przy najmniejszym poruszeniu tak przeraźliwie, że trzeba mieć dobrze wyrobiony słuch, aby słyszeć aktorów.
– Przydałoby się je trochę naoliwić – sugeruje autor notatki na stronie z miejskimi wiadomościami.
Czy nasze bohaterki właśnie idą do kina? Nie wiadomo. Miejsce spotkania z kimś z aparatem fotograficznym mogło być przypadkowe. Jest taka sama szansa, że gdzieś się razem wybrały, jak i na to, że właśnie wyszły z pracy. Może studiowały, może były w Lublinie przejazdem? Może to było ich pierwsze powojenne spotkanie?
Wyglądają na 20, może 30 lat. To znaczy, że ich dzieciństwo zniszczyła wojna. Ale patrząc im w oczy, mamy świadomość, że są po „naszej” stronie historii. Udało się im.
Prosimy o kontakt
Tak jak Maciej Gil, jesteśmy ciekawi, czy ktoś rozpozna te młode kobiety? Jest taka sama szansa, że żyją do dziś, jak to, że się nigdy nie dowiemy, kto tak ładnie się uśmiechał pół wieku temu do nieznanego fotografa.
Jeśli ktoś rozpoznaje w tych paniach kogoś bliskiego lub znajomego prosimy o kontakt. Albo wie coś o autorze zdjęcia. redakcja@dziennikwschodni.pl lub 697 770 423.