Paweł był moim przyjacielem, wybitnym samorządowcem, całym sercem oddanym swojemu miastu i mieszkańcom – napisał po śmierci zamordowanego prezydenta Gdańska prezydent Lublina Krzysztof Żuk. W tym samym czasie pojawiały się w internecie nienawistne komentarze szkalujące zmarłego. – To jest głęboko niemoralne – mówi Żuk, który obawia się, że nożownik z Gdańska może znaleźć naśladowców.
• Dobrze pan znał prezydenta Adamowicza?
– Znałem Pawła Adamowicza od kilkunastu lat, a właściwie jeszcze z lat 90., kiedy współpracowałem z Instytutem Badań nad Gospodarką Rynkową. Jego śmierć to dramatyczna sytuacja także dla samorządu, także dla przestrzeni publicznej, ponieważ – co tu dużo mówić – ta fala nienawiści, która się przelewa przez scenę publiczną, spowodowała takie, a nie inne działania. Czy to osoby niezrównoważonej psychicznie, czy też osoby świadomej tego, co robiła, ale ta fala doprowadziła do morderstwa. Dzisiaj, jeśli nie chcemy, żeby ta niepotrzebna śmierć poszła na marne, to trzeba o tym rozmawiać. Przypadku tutaj nie ma.
• Dla niektórych osób, szalonych albo „po prostu” złych, ta zbrodnia może być – wręcz przeciwnie – impulsem do podobnych działań.
– Zawsze tak jest, że za jednym takim przypadkiem mogą pójść następne. To może dotyczyć zarówno tych osób, które mają różne stany chorobowe, jak i zupełnie innych. Mamy świadomość tego, że szefowie samorządów nie korzystają z ochrony i ja jestem przeciwny regulacjom prawnym, które zapewniłyby nam ochronę, bo jesteśmy przedstawicielami mieszkańców i powinniśmy się z nimi kontaktować. Tak jak prezydent Adamowicz to robił, chodząc po ulicach i spotykając się z mieszkańcami, robię również i ja.
• I to się nie zmieni?
– Nie zmieni się.
• Nie boi się pan, że na jakimś spotkaniu podejdzie ktoś o złych zamiarach? Ktoś, kto będzie widział w panu prezydenta chcącego – jak sugerowały wymierzone w pana billboardy na finiszu kampanii wyborczej – sprowadzać do Lublina imigrantów? Imigrantów, którzy – jak wprost głosiły te billboardy – „mordują i gwałcą”?
– Dlatego doniosłem do prokuratury na tych, którzy taką kampanię przeciwko mnie prowadzili. Zakładam, że w sprawie tych billboardów i tych haseł prokuratura podejmie konkretne działania. Ale przypomnę, że tak jak Paweł Adamowicz otrzymał „akt zgonu” podpisany przez Młodzież Wszechpolską – o ile oczywiście jest to główne źródło tej oczerniającej kampanii – takie „akty zgonu” otrzymałem również ja i kilku innych prezydentów miast. Tu prokuratura, z niewiadomych powodów, umorzyła postępowanie, nawet nie sprawdzając dokładnie, kto to zrobił i jakie może mieć to konsekwencje. W takiej rzeczywistości żyjemy. Jeśli chcemy mieć możliwość uprawiania polityki w oparciu o programy, w oparciu o debaty merytoryczne i szacunek do siebie, bo możemy mieć różne poglądy, ale szacunek do siebie powinniśmy mieć, to musimy tę straszną śmierć Pawła Adamowicza wziąć pod uwagę i po prostu zmienić działania w przestrzeni publicznej.
• Naprawdę wierzy pan, że polska debata publiczna będzie w stanie zejść na niższy poziom zacietrzewienia?
– Niestety: nie mam w sobie zbyt dużych pokładów optymizmu patrząc na to, że w dniu śmierci Pawła Adamowicza i tuż po jego śmierci w internecie można było odnaleźć ten hejt, który po prostu nie powinien mieć miejsca. W polskiej kulturze było tak, że przy śmierci zachowuje się powagę. Jeśli w dniu śmierci Pawła Adamowicza w internecie pokazują się takie wpisy, to przepraszam, ale zadam pytanie: czy to są jeszcze ludzie, którzy stoją za tymi wpisami, czy już stracili to człowieczeństwo, które w sobie powinniśmy mieć? To wszystko jest głęboko niemoralne i warto, żeby o tym głośno mówić.