Lacrosse to sport dla prawdziwych mężczyzn. Dość powiedzieć, że bramkarz po treningu wygląda jak po wypadku samochodowym. Schodzi mocno poobijany i posiniaczony
Szybka piłka
Zawodnicy do gry w lacrosse używają specjalnych kijów, których długość jest zależna od pozycji na boisku. - Można używać trzech rodzajów kijów. Najdłuższy mają obrońcy. Sięga on nawet 180 cm - wyjaśnia Tomasz Urbanowicz, bramkarz Ułanów.
- Kij jest zakończony siatką o kształcie trójkąta, w której transportuje się piłkę - dodaje Wepa.
Do gry jest używana piłka, którą zrobiono z kauczuku. Waży ona około 125 gramów. Najlepsi zawodnicy potrafią nadać jej prędkość sięgającą nawet 160 km/h. Dlatego pozycją najbardziej narażoną na kontuzje jest bramkarz. - Golkiper po treningu wygląda jak po wypadku samochodowym. Schodzi mocno poobijany i posiniaczony - wyjaśnia Wepa.
- Ale ja lubię ten ból, bo to oznacza, że chłopaki starali się na treningu. Pamiętam jednak, że kiedy nieco ponad rok temu zaczynałem treningi na tej pozycji, to czułem spory strach przed piłką - wspomina Urbanowicz.
Nie obrażają się
Inni zawodnicy również nie mają łatwego życia. W zależności od ligi, mecz lacrosse trwa 60 lub 80 minut i rzadko kiedy wszyscy uczestnicy są w stanie dotrwać do końca bez urazów. - Zawodnika z piłką można uderzać kijem od szyi do pasa. Gra jest jednak bardzo szybka, dlatego często zdarza się, że sędzia nie zauważy uderzenia w inną część ciała. My się jednak nie obrażamy. W lacrosse wspaniałe jest to, że wszyscy jesteśmy przyjaciółmi - dodaje Wepa.
W naszym województwie jedyną drużyną zajmującą się tym sportem są Ułani Lublin. - Nasze początki sięgają 2012 r., kiedy Polska Federacja Lacrosse tworzyła bazę dziennikarzy zajmujących się tym sportem. Współpracowałem wówczas z ekipą futbolu amerykańskiego, Tytani Lublin. Władze federacji zapytały mnie, dlaczego w naszym mieście nie ma ekipy lacrosse. Wtedy zaczęliśmy organizować zespół, a centrala wypożyczyła nam sześć kijów i trzy piłki. Dzięki nim mogliśmy odbyć w styczniu 2013 r. pierwszy trening - wspomina Urbanowicz.
Złamane żebra
Początki były bardzo trudne, bo zawodnikom brakowało dosłownie wszystkiego. - Zaczynając od pieniędzy, a kończąc na trenerze. Na szczęście zgłosił się do nas Jan Twaróg, który przyjechał do Lublina na studia z Warszawy i został naszym pierwszym szkoleniowcem. W kolejnych miesiącach na warsztaty do nas przyjeżdżali m.in. Jan Rydzak i Mateusz Rydzak. To jedni z najlepszych specjalistów od lacrosse w Polsce - dodał Wepa.
Lublinianie okazali się bardzo pojętnymi uczniami, bo już jesienią 2013 roku przystąpili do swojego pierwszego sezonu w mistrzostwach Polski. - Zaczęliśmy od drugiej ligi. W tym sezonie udało się nam wygrać trzy mecze - z Legionem Katowice i dwa razy z rezerwami Kosynierów Wrocław. Końcówkę sezonu mieliśmy już znacznie mniej udaną, bo prześladowały nas kontuzje. Gerard Jaglewicz miał dwa złamane żebra, było poza tym kilka problemów z więzadłami czy kręgosłupem. Lacrosse to sport bardzo urazowy - wyjaśnia Urbanowicz.
Geneza
Dlaczego ludzie decydują się zatem narażać na kontuzje i coraz chętniej uprawiają lacrosse? - Mnie pociąga to, że jest to połączenie kilku sportów. Lacrosse to zmagania dla prawdziwych mężczyzn. Zresztą fantastyczna jest geneza tego sportu. Wywodzi się on od Indian, którzy w ten sposób rozwiązywali konflikty międzyplemienne. Indiańskie drużyny liczyły wówczas jednak nawet po tysiąc zawodników, boiska miały długość kilku kilometrów, a mecze trwały po kilka dni. Na porządku dziennym były również wypadki śmiertelne. Zresztą, nie zapomnieliśmy o tym, komu zawdzięczamy ten sport. W mistrzostwach świata w lacrosse zawsze występuje reprezentacja Irokezów. To jedyny taki przypadek na świecie - tłumaczy Urbanowicz.
Ile kosztuje zawodnik?
Lacrosse wbrew pozorom nie jest zbyt drogim sportem. Najwięcej kosztuje ubranie zawodnika. Gracze muszą mieć na sobie sporo ochraniaczy, ponieważ lacrosse to sport kontuzjogenny. Podstawowy strój zawodnika to kask, rękawice, naramienniki i ochraniacze na łokcie. Dodatkowo, bramkarz ma również ochraniacz na krocze i szyję. - Dobry kask kosztuje od 250 do 500 zł, cena rękawic to minimum 150 zł. Do tego dochodzą naramienniki za 150 zł i ochraniacze na łokcie za około 80 zł. Jeżeli jednak ktoś chce do nas dołączyć, to proszę się nie martwić. Na pierwszych treningach zapewnimy cały sprzęt. Zakup będzie potrzebny, dopiero jak się zdecyduje na wstąpienie w szeregi Ułanów - tłumaczy Wepa.
Warto również wspomnieć o kijach do lacrosse. One kosztują minimum 150 zł. - Ale w Polsce się ich nie dostanie. Sprowadzamy je najczęściej z Niemczech. Wcześniej używaliśmy "samoróbek” stworzonych z metalowych rurek i pospawanych ze sobą. Niestety, wytrzymywały góra dwa treningi - wspomina Urbanowicz.
Początki lacrosse w Polsce przypadają na 2007 r. Pierwszymi zespołami nad Wisłą zajmującymi się tym sportem byli Kosynierzy Wrocław i Poznań Hussars. Polska Liga Lacrosse wystartowała natomiast w 2010 r., a pierwszym mistrzem zostało Poznań Hussars. Od sezonu 2013/14 rywalizacja toczy się w dwóch ligach. Łącznie w rozgrywkach bierze udział dziesięć zespołów. Najlepsi zawodnicy z PLL są powoływani do reprezentacji Polski. "Biało-czerwoni” wzięli nawet udział w mistrzostwach świata w 2010 r., które odbywały się w Manchesterze. Polacy zajęli tam czternaste miejsce.