8 tys. zł za mkw. na Tatarach, 12 tys. zł w centrum. Ceny nieruchomości na rynku wtórnym w Lublinie w ciągu roku wzrosły o 15-30 proc. I rosną nadal.
O 16-17 proc. tylko w minionym roku – szacuje Magdalena Staniszewska z Biura Nieruchomości ANMA w Lublinie pytana o wzrost cen nieruchomości na rynku wtórnym w ciągu ostatniego roku. Jak podkreśla, dotyczy to nie tylko najbardziej dotąd chodliwych małych lokali, ale też średnich i dużych.
– Od 15 do nawet 30 proc. w zależności od dzielnicy – stwierdza Kamila Krawczyk z Biura Nieruchomości Arena. Mówi o okresie ostatniego półtora roku i sytuacji na nowych osiedlach jak Węglinek czy nowe Czuby. Podaje przykład: – Pod koniec wakacji 2020 mieliśmy ofertę na dwupokojowe 48 mkw. na ul. Kryształowej za 350 tys. zł. Dziś podobne mieszkanie na pobliskiej Jaspisowej, w porównywanym standardzie i budownictwie, kosztuje już 440 tys. zł.
Będzie drożej
Powodów tak gwałtownego wzrostu cen – zdaniem pośredników nieruchomości z Lublina – jest co najmniej kilka.
– Rok 2021 to rekordowo niskie stopy procentowe i drożejące materiały budowlane. To wzmogło popyt na mieszkania i spowodowało ich cen – mówi Magdalena Staniszewska. – Właściciele nieruchomości zdają sobie sprawę, że ci którzy mają dziś wolne środki, to chcą je wydać. Stąd zapewne przekonanie, że mieszkanie można sprzedać za kwoty często horrendalne.
– Rynek wtórny kreują sprzedający. Jest oferta za 8 tys. za mkw., to wystawią za 8,5 tys. Sprzedało się, to można spróbować za 8,7 tys. – tłumaczy ten mechanizm Kamila Krawczyk.
Drogo jak w Lublinie
Kilkanaście tysięcy za metr kwadratowy – tyle coraz częściej trzeba zapłacić za mieszkanie w centrum Lublina. Takie są dziś ceny lokali nie tylko w nowych budynkach, ale też w starych przedwojennych kamienicach.
– Lipowa, Szopena, Okopowa zawsze utrzymywały ceny. Ale dziś idą też w górę też lokale na innych ulicach w centrum. 10, 11, czy 12 tys. za mkw. nie są obecnie sytuacją wyjątkową – mówi Kamila Krawczyk. – W innych częściach miasta jest podobnie.
Tatary były jedną najtańszych dzielnic. Dziś za małe mieszkanie trzeba zapłacić nawet 8 tys. za mkw. Lublin notuje jeden z najwyższych wzrostów cen nieruchomości w stosunku do innych miast – podkreśla Kamila Krawczyk.
Dla siebie. Albo pod wynajem
– Do małych 30-metrowych, dwupokojowych to wręcz jest kolejka chętnych. Ale trzypokojowe, ok. 50 mkw., też są poszukiwane, bo w pandemii ludzie potrzebują przestrzeni do pracy zdalnej czy kąta dla dziecka do zdalnej nauki – dodaje właścicielka biura ANMA. – Ostatnio obserwuję też duży wzrost ofert nieruchomości, których właściciele mieszkają w Kanadzie czy Australii. Do tej pory je trzymali, ale dziś stwierdzają, że do Polski jednak nie wracają. Więc decydują się sprzedać.
Inny zauważalny trend to kupowanie mieszkań typowo pod wynajem.
– Na każdą lokalizację znajdzie się najemca – nie ma wątpliwości Magdalena Staniszewska. – A wynajem krótkoterminowy to bardzo powszechne zjawisko, zwłaszcza w centrum Lublina.
Czas oczekiwania
– Nie wierzę, by ceny nieruchomości spadły. Może jedynie nieco przyhamują – spodziewa się Kamila Krawczyk. – Klient gotówkowy nadal kupi, ale kredytowy może już mieć problem.
Rynek szaleje
Z raportu Expandera i Rentier.io wynika, że ceny mieszkań w internetowych ogłoszeniach były średnio aż o 16 proc. wyższe niż przed rokiem. Na podstawie analizy 82 tys. ogłoszeń sprzedaży od października do końca grudnia wynika, że średnia cena mkw. w Lublinie to 9,2 tys. zł (mieszkania do 35 mkw.), 8,1 tys. zł (lokale średnie) i 7,5 tys. zł (duże).
– Stawka WIBOR 6M wzrosła z 0,27 proc we wrześniu do 3,44 proc. obecnie. W rezultacie rata kredytu na 330 000 zł na 25 lat wzrosła z 1 544 zł do 2 136 zł. Na tym nie koniec, bo za pół roku WIBOR 6M może wynosić aż 4,8 proc., wtedy rata takiego kredytu wyniosłaby 2 419 zł – prognozują eksperci Expandera i Rentier.io.
Dziwne czasy dla rynku
W najbliższych latach sytuacja na rynku nieruchomości mocno będzie się zmieniała. Coraz starsze są osoby urodzone w okresie powojennego boomu demograficznego. To sprawi, że coraz szybciej będą się wyludniały małe miejscowości i wsie. Szczególnie będzie to dotyczyło tych oddalonych od dużych miast. W takich miejscach ceny mieszkań za 10 lat mogą być bardzo niskie, ale i tak nikt nie będzie chciał ich kupić.
Na drugim biegunie będą miasta, które będą sprawnie przyciągały imigrantów, zarówno zagranicznych jak i młodych Polaków, przenoszących się w poszukiwaniu wykształcenia i dobrej pracy. Tu popyt będzie utrzymywał ceny na wysokich poziomach.
Co ma wpływ na ceny mieszkań
- wysokie ceny materiałów budowlanych
- rosnące płace (zarówno budowlańców jak i nabywców mieszkań)
- zagrożenie wojną na Ukrainie i wzrost liczby imigrantów
- rosnące stopy procentowe
- droższe kredyty hipoteczne
O 1,7 mln mieszkań więcej
Z danych GUS wynika, że mamy w Polsce 15,2 mln mieszkań. Od spisu z 2011 r. do tego z 2021 r. przybyło ich aż o 1,7 mln. W tym samym czasie liczba ludności Polski skurczyła się o 332 tys. osób.
Rzecz w tym, że podana liczba ludności nie uwzględnia imigrantów przebywającym w naszym kraju czasowo. Obecnie jest ich około 3 mln, podczas gdy 10 lat temu było to ok. 56 tysięcy.