To niewiarygodne jak w ostatnim czasie wzrosła nienawiść do psów. Jest to tym bardziej zaskakujące, że właśnie teraz organizowanych jest mnóstwo akcji na rzecz psów i kotów przebywających w schroniskach dla zwierząt. Jedni zachęcają ludzi, aby zaadoptowali zwierzę i stworzyli mu dom, inni zaś prowadzą kampanię przeciwko tym godnym celom i czynią wszystko, aby zniechęcić potencjalnych opiekunów do podjęcia się opieki nad bezdomnym zwierzakiem. Bowiem nikt nie chce być tym, który jest winny całemu złu, jakie panuje na miejskich osiedlach. A właśnie w ten sposób przedstawiani są właściciele i ich pupile w mediach, zarówno w prasie, jak i w telewizji.
Pierwszą sprawą jest
stworzenie paranoi strachu
wobec psów spacerujących z właścicielami bez smyczy i bez kagańca. W większości przypadków są to zwierzęta spokojne i posłuszne, a ich właściciele to ludzie odpowiedzialni, którzy nie chcą nikogo narażać na niebezpieczeństwo. W sposób właściwy wychowują swoje psy i pilnują, aby nikomu nie przeszkadzały. Natomiast w każdej grupie społecznej można znaleźć takie osoby, które są nieodpowiedzialne i wpływają w sposób negatywny na wizerunek innych, i właściciele psów nie są w tym odosobnieni. To samo dotyczy lekarzy, policjantów, polityków, księży i innych. Dlatego też, jeżeli zdarzają się przypadki ewidentnej nieodpowiedzialności posiadaczy psów, należy się nimi zajmować i tępić tego typu przypadki indywidualnie, a nie wszystkich właścicieli psów traktować jak przestępców najgorszego gatunku, gorszych od bandytów, złodziei i morderców razem wziętych. Ponadto niech nikt nie myśli, że spacerowanie z psem wśród ludzi jest przyjemnością; wręcz przeciwnie – większość właścicieli psów szuka miejsc, w których jest jak najmniej ludzi i pies może sobie spokojnie pobiegać, nikomu nie przeszkadzając. Pies jest zwierzęciem, które musi się swobodnie wybiegać, pobawić z innymi psami i trzymanie go stale na smyczy czy w kagańcu jest przeciwne jego naturze. Bowiem jedną z podstawowych potrzeb psa jest potrzeba swobodnego wybiegania się. Swobodnego, czyli bez żadnych krępujących go więzi typu smycz czy kaganiec. Stąd też wydaje się sprawą niezwykle istotną, aby stworzyć na osiedlach specjalnie wydzielone miejsca do swobodnego spacerowania z psem, aby nikomu to nie przeszkadzało.
Drugą sprawą, która nabrała w ostatnim czasie na sile jest
problem psich odchodów
na osiedlowych trawnikach, chodnikach itp. Odpowiedzialność za wszystkie brudy na swoich osiedlowych trawnikach zrzuca się na właścicieli psów, którzy nie sprzątają po swoich podopiecznych. Wygląda na to, że psie kupy są jedynymi zanieczyszczeniami na osiedlowych trawnikach. Nikt nie zauważa zalegających na chodnikach, trawnikach i pod krzakami sterty innych śmieci: papierów, toreb foliowych, różnych części garderoby, brudnych chusteczek higienicznych czy porozbijanych butelek, które niewątpliwie szpecą krajobraz i narażają na skaleczenia i zakażenia. A wystarczy przecież odwiedzić pierwszy z brzegu przystanek autobusowy, aby przekonać się ile tam petów od papierosów, biletów MPK, papierków po gumach dożucia itp. Ponadto niech ktoś zechce przespacerować się np. wzdłuż ulicy Esnera, Związkowej, Choiny czy Al. Smorawińskiego, albo niech odwiedzi wąwóz przy pogotowiu przy Al. Kompozytorów albo poligon, a sam przekona się, ile zalega tam śmieci i szkieł, aż strach puścić psa aby nie pokaleczył sobie łap. Jednak te wszystkie
góry śmieci chyba nikomu nie przeszkadzają,
wręcz przeciwnie, wtopiły się w osiedlowy krajobraz tak głęboko, że nikt nie wyobraża sobie bez nich życia, wszyscy widzą tylko psie kupy. Zewsząd słychać, aby właściciele sprzątali po swoich psach i karać tych, którzy tego nie robią, a nikt nie powie, żeby karać wszystkich tych, którzy zanieczyszczają środowisko tj. każdego, kto wyrzuci na trawnik peta od papierosa, papierek od gumy do żucia, butelkę i inne śmieci. Ale nie! Cała uwaga skupiona jest na właścicielach psów, jakby to oni byli winni całemu brudowi panującemu na lubelskich osiedlach.
W tym miejscu ja, jako właścicielka psa, mogę zadeklarować chęć do sprzątania po swoim psie, ale – na Boga – nie wymagajcie ode mnie, abym kupę mojego psa wygrzebywała spośród sterty innych śmieci. A może, przy okazji, powinnam uprzątnąć także i je?!