Zawód kuratora sądowego ma już 100 lat. Jego historia zaczęła się m.in. w Lublinie
7 lutego 1919 r. Naczelnik Państwa Polskiego Marszałek Józef Piłsudski podpisał Dekret o utworzeniu sądów dla nieletnich w Warszawie, Łodzi i Lublinie. Przy nich utworzono stanowiska stałych opiekunów sądowych, którzy po kilku latach zostali przemianowani na kuratorów dla nieletnich.
230 zawodowych, 559 społecznych
– Dziś w dwunastu sądach rejonowych okręgu lubelskiego pracuje 230 kuratorów zawodowych i 559 kuratorów społecznych. Wykonują oni zadania o charakterze wychowawczo-resocjalizacyjnym, diagnostycznym, profilaktycznym i kontrolnym w środowisku podopiecznych, także na terenie zakładów karnych, placówek opiekuńczo-wychowawczych i leczniczo-rehabilitacyjnych – wylicza Irena Karpińska, kurator specjalista z Sądu Rejonowego w Lubartowie.
– Prowadzą także ośrodki kuratorskie dla nieletnich, są członkami Zespołów Interdyscyplinarnych do Spraw Przeciwdziałania Przemocy, współpracują z instytucjami i organizacjami zajmującymi się resocjalizacją i pomocą osobom zagrożonym wykluczeniem społecznym – dodaje.
Kim są
Żeby zostać kuratorem trzeba być obywatelem polskim, mieć wyższe studia magisterskie. Preferowane kierunki to psychologia, pedagogika, socjologia, prawo. Obowiązkowym uzupełnieniem do innych kierunków są studia podyplomowe z resocjalizacji.
Kuratorzy zawodowi, mianowani przez prezesa sądu okręgowego, to kuratorzy rodzinni wykonujący orzeczenia w sprawach rodzinnych i nieletnich oraz kuratorzy dla dorosłych wykonujący orzeczenia w sprawach karnych.
Do pomocy kuratorom zawodowym powoływani są przez prezesów sądów rejonowych kuratorzy społeczni, którzy w pionie rodzinnym sprawują nadzory nad nieletnimi, nad rodzinami z ograniczoną władzą rodzicielską i osobami zobowiązanymi przez sąd do podjęcia leczenia odwykowego. Przeprowadzają też wywiady środowiskowe na zlecenie sądu.
– W pionie karnym kuratorzy społeczni wykonują dozory wobec osób skazanych na karę pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem, warunkowo przedterminowo zwolnionych z zakładów karnych, czy wobec których warunkowo umorzono postępowanie karne. Z uwagi na to, że takich kar orzekanych jest ich coraz mniej, obserwujemy znaczny spadek udziału kuratorów społecznych w wykonywaniu orzeczeń w sprawach karnych – przyznaje Anna Dyś, kurator okręgowy Sądu Okręgowego w Lublinie.
Zakres obowiązków kuratorów zawodowych jest znacznie szerszy. Oprócz wyżej wymienionych spraw, kuratorzy rodzinni wykonują m.in. postanowienia o przymusowym odebraniu osoby podlegającej władzy rodzicielskiej lub pozostającej pod opieką, są obecni przy kontaktach rodzica z dzieckiem. Kuratorzy dla dorosłych nadzorują wykonywanie kary ograniczenia wolności oraz kary pozbawienia wolności w systemie dozoru elektronicznego.
Kuratorzy muszą być też osobami o nieskazitelnym charakterze. – Musimy mieć odpowiednie predyspozycje osobowościowe, ponieważ zawód wymaga dużej odwagi i samodzielności – tłumaczy Dyś. – Potrzebna jest też umiejętność zarządzania czasem i radzenia sobie w sytuacjach trudnych, a także znaczna odporność na stres.
Psycholog, prawnik, ksiądz
Przez społeczeństwo postrzegani są często negatywnie. – Na przykład jako osoby niesłusznie zabierające dzieci biednym rodzicom, albo wsadzający do więzienia osoby, które absolutnie na to nie zasługują – przyznaje Karpińska. – Tymczasem nie ma to zupełnie nic wspólnego z naszą pracą. Naszym zadaniem jest sprawowanie pieczy, czyli opiekowanie się osobami wyznaczonymi nam przez sąd. Musimy i chcemy działać dla ich dobra.
– Postanowienia o zabraniu dzieci nie są częste – podkreśla Anna Dyś. – Zawsze to ostateczność. Rodzice otrzymują wcześniej wiele szans na zmianę złej sytuacji. Kuratorzy są ostatnimi osobami, które chciałyby zabrać im dzieci i w jakikolwiek sposób przyczynić się do ich traumy.
– Bycie kuratorem to nie zawód. Powiem może górnolotnie, ale tak właśnie jest: to posłannictwo – uważa Ewa Cichocka, kierownik II Zespołu Kuratorskiej Służby Sądowej do Wykonywania Orzeczeń w Sprawach Rodzinnych i Nieletnich Sądu Rejonowego Lublin-Wschód. – Często mówię swoim kuratorom, że muszą nabrać dystansu, bo trzeba mieć czas na swoje życie, ale prawda jest taka, że nie potrafimy się całkowicie wyłączyć. Przenosimy prowadzone sprawy do domu. Myślimy, denerwujemy się. Zdarza się, że zostawiamy osobiste sprawy i jedziemy do podopiecznych, którzy właśnie w tym momencie potrzebują naszej pomocy lub porady. Żyjemy ich problemami.
– Bo kurator musi być po trosze nauczycielem, mediatorem, psychologiem, prawnikiem, terapeutą, terapeutą uzależnień, księdzem, biurem pisania podań, asystentem podczas załatwiania spraw w urzędzie – wylicza Kazimierz Nosal, kierownik I Zespołu Kuratorskiej Służby Sądowej do Wykonywania Orzeczeń w Sprawach Karnych Sądu Rejonowego Lublin-Wschód.
Poszczuję cię psem!
W pracy zdarzają się jednak trudne i niebezpieczne sytuacje. Z ubiegłorocznego raportu NIK wynika, że dochodzi do nich bardzo często.
– W większości przypadków jesteśmy postrzegani jako osoby dane przez sąd do pomocy, rozwiązania trudnej sytuacji, wyjścia na prostą – wylicza kurator okręgowy. –Najpierw trzeba zbudować zaufanie. Zanim poznamy człowieka i on się do nas przekona, bywają trudne sytuacje. Zdarza się niechęć do osoby z zewnątrz, która wchodzi w jego życie. Jest nieufność, wrogość. Są wyzwiska, pojawia się agresja. Zdarza się tak, ponieważ często pieczę sprawujemy nad osobami z zaburzeniami osobowości lub zaburzeniami o podłożu psychicznym oraz uzależnionymi. Trudno przewidzieć, w jakiej będą kondycji psychicznej, jak zareagują na naszą obecność. Zdarzają się sytuacje zagrażające naszemu zdrowiu i życiu.
Kuratorzy proszą czasami o wspólną wizytę u podopiecznego z psychologiem, mediatorem, czy policjantem. Noszą przy sobie gazy obezwładniające i tzw. odstraszacze zwierząt, bo zdarza się, że zostają pogryzieni. Czasami są to wypadki, czasami celowa działalność człowieka.
– Koleżanka z sądu w Świdniku została poszczuta psami – opowiada kurator Anna Dyś. – Na szczęście działo się to w zimie i ze względu na grube ubranie nie została dotkliwie pogryziona. Trauma psychiczna była jednak ogromna.
Innym razem, podczas wywiadu środowiskowego, podopieczny straszył kuratora butelką i zmusił do odjechania z posesji. Kolejny, pijany człowiek, uszkodził kuratorowi nadgarstek chwytając go z dużą siłą.
– Babcia skrajnie zaniedbanego dziecka, które zgodnie z decyzją sądu miało być przeniesione do placówki opiekuńczej, uwięziła w domu kuratorkę, a potem ją zaatakowała. Wykręciła jej rękę – relacjonuje Cichocka. – Policjanci czekający przed domem musieli wybić szybę i uwolnić kuratorkę.
Kuratorzy z Sądu Lublin-Zachód mają urządzenia, tzw. Bezpieczny kurator, monitorujące ich trasę. Sprzęt ma zamontowany guzik antynapadowy, za pomocą którego mogą wezwać pomoc. Pozostali kuratorzy otrzymają takie urządzenia w ciągu najbliższych miesięcy.
Przedrzeć się przez tę ścianę
– W pracy z nieletnimi i rodzinami pracujemy trochę po omacku – przyznaje Ewa Cichocka. – Staramy się poznać ich problemy i próbować je naprawiać. Największym sukcesem jest, gdy uda się rodzinę przekonać do współpracy, bo tylko wtedy osiąga się efekty. To trudne, bo wiele osób jest bardzo roszczeniowych. Okłamują nas. Starają się pokazać w innym, lepszym świetle. Niejednokrotnie ukrywają, że dzieci nie chodzą do szkoły. Musimy ich przekonać, że osłaniając ich, nie pomagają. Gdy to się uda, jest sukces. Bardzo często spotykamy ich po latach. Naprostowali swoje życie i są dowodem na to, że warto posłuchać rad kuratora. Niektórzy dawni nieletni trafiają np. do ośrodka kuratorskiego na praktyki, bo dostali się na studia. Nasza radość jest wtedy ogromna.
– Naszymi podopiecznymi zajmujemy się przez kilka lat. Możemy im udzielać wsparcia finansowego w ramach pomocy postpenitencjarnej. Namawiamy do zdobywania wykształcenia lub pracy, rzucenia nałogu, rozwiązania sporów rodzinnych – mówi Kazimierz Nosal. – Zdajemy sobie jednak sprawę, że starają się nami na początku manipulować. To często nie jest świadome działanie. Mamy przecież do czynienia z kimś, kto wiele lat przebywał w zakładzie karnym, funkcjonował w środowisku, gdzie prawda, autentyczność i dobroć nie były liczącymi się wartościami. Na wolności stosuje więc mechanizm funkcjonowania w izolacji. Stąd nieufność, zafałszowany obraz rzeczywistości, problemy z autentycznym prowadzeniem rozmowy. Gdy przedrzemy się przez tę ścianę, osiągamy sukces.