Wicemistrzostwo Polski z ubiegłego roku jest obecnie przyjemnym wspomnieniem, a żużlowa machina ponownie nabiera rozpędu. Motor Lublin rozpoczął już swój czwarty sezon w elicie, a w niedzielę po raz pierwszy zaprezentuje się przed własną publicznością na torze przy Al. Zygmuntowskich
Do tegorocznych rozgrywek w najlepszej lidze świata lublinianie podchodzą ze zdecydowanie innej pozycji niż wcześniej. Przypomnijmy: rok temu wywalczyli historyczny, drugi medal dla Lublina w Drużynowych Mistrzostwach Polski. Powtórzyli sukces z 1991 roku i zdobyli srebro. Nic więc dziwnego, że tym razem oczekiwania wobec nich są duże.
Dobry początek przygotowań
Żółto-biało-niebiescy mają wypracowany już pewien schemat przygotowań, chociaż w tym sezonie wprowadzili do niego nowość, ale o tym za chwilę. Po raz pierwszy, niemal w komplecie, spotkali się 21 lutego. Później zaliczyli dwa wyjazdy zagraniczne do dobrze znanych sobie miejsc. Od 22 lutego do 1 marca spędzali czas na obozie integracyjnym w hiszpańskim Calpe, gdzie jeździli głównie na rowerach. Natomiast w dniach 7-9 marca byli już w chorwackim Gorican. To była o tyle istotna podróż, że to właśnie tam mieli pierwszą okazję do jazdy na motocyklach. Kolejny wyjazd – tym razem do Gdańska – czekał ich 17 marca. Tam przebywali w sumie trzy dni i mogli sprawdzić się, startując spod taśmy razem z zawodnikami miejscowego Zdunek Wybrzeża.
Następny etap to wspominana wcześniej nowość. Do tej pory „Koziołki” kierowały się zasadą, że nie organizują sparingów przedsezonowych z rywalami z PGE Ekstraligi. To się jednak zmieniło i dwukrotnie – 26 i 27 marca – stanęli na torze obok Betard Sparty Wrocław. Oba te spotkania, w Lublinie i w stolicy Dolnego Śląska, obserwowało z trybun kilka tysięcy spragnionych żużla kibiców.
Bez Rosjan
Zanim jednak przejdziemy do tego tematu, należy wspomnieć o innej, jakże istotnej kwestii. 24 lutego tego roku Rosja napadła na Ukrainę. Na agresora nakładano kolejne sankcje, które dotknęły także sferę sportową.
5 marca władze Międzynarodowej Federacji Motocyklowej FIM miały nadzwyczajne spotkanie: nie tylko potępiły działania Władimira Putina, ale także zawiesiły federacje Rosji i Białorusi (która wspiera inwazję), a na terenie żadnego z tych krajów (oraz objętej wojną Ukrainy) nie będą mogły odbywać się żadne oficjalne zawody.
Za ciosem poszedł także Polski Związek Motorowy. – W związku z bezprawną zbrojną inwazją Rosji na terytorium Ukrainy, jak również wobec faktu, że ta brutalna napaść wspierana jest przez państwo białoruskie, Polski Związek Motorowy wyklucza aż do odwołania zawodników rosyjskich oraz białoruskich z udziału we współzawodnictwie sportowym w sportach motorowych organizowanym na terytorium Polski. Wyklucza się również reprezentacje tych krajów z udziału w zawodach sportowych rozgrywanych w Polsce – pisał w oświadczeniu PZMot.
To oznaczało, że z żużlowych rozgrywek wylatują Rosjanie (białoruskich jeźdźców nie było w Polsce). Do tego momentu Motor Lublin nie zajął jasnego stanowiska w sprawie Grigorija Łaguty i Marka Kariona, ale wszystko stało się jasne – obaj mogli się pożegnać ze zmaganiami w Polsce.
Kluczowe punkty
Po decyzji PZMot wspomnianej dwójki nie było już z drużyną. Sparingi ze Spartą dostarczyły nam trochę materiału do analizy. Po pierwsze, mogliśmy przekonać się, jak radzi sobie Motor bez wsparcia Grigorija Łaguty. Po drugie, pod lupę trafił Maksym Drabik, który był jednym z najgłośniejszych nazwisk na rynku transferowym. W 2020 roku został on zawieszony przez Polską Agencję Antydopingową za przyjęcie zbyt dużej ilości wlewki witaminowej przed finałem w 2019 roku. Jego karencja zakończyła się 31 października ubiegłego roku. I chociaż wcześniej był to jeden z najlepszych żużlowców swojego pokolenia na świecie, o tyle jego forma po tak długiej przerwie pozostawała zagadką.
W trakcie przygotowań sztab szkoleniowy utrzymywał, że jest zadowolony z tego, co na treningach pokazuje Maksym Drabik. Jeszcze przed sparingami z wrocławianami wychowanek Włókniarza Częstochowa mówił nam, że ma nad czym pracować.
– Pod względem mojej jazdy jestem nadal sceptyczny i towarzyszy mi bardzo wiele wątpliwości. Mam bardzo dużo deficytów w jakimś naturalnym, podświadomym zachowaniu na motocyklu. Nadal pracujemy nad motocyklami oraz pracuję nad samym sobą – nad poprawnym, płynnym postępowaniem na motocyklach – wymieniał zawodnik.
Pierwsze przetarcie
W pierwszym starciu towarzyskim w Lublinie Motor triumfował 49:41. Maksym Drabik był najskuteczniejszy i zdobył 13 punktów. Swoje zrobił także Mikkel Michelsen, który zapisał przy swoim nazwisku 11 „oczek”. Z kolei dzień później, na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu, żółto-biało-niebiescy wygrali 46:44. Tym razem 24-latek miał 9 punktów, a Duńczyk 8 z bonusem. Najlepiej spisał się Dominik Kubera, który do 9 punktów dorzucił bonus.
Oceniając ten dwumecz można powiedzieć, że lublinianie wypadli bardzo solidnie. Sparta to przecież ubiegłoroczny złoty medalista Drużynowych Mistrzostw Polski, który jednak musiał sobie radzić bez jednego, mocnego zawodnika – Rosjanina Artioma Łaguty, aktualnego indywidualnego mistrza świata.
Po tych sparingach podopieczni duetu Maciej Kuciapa-Jacek Ziółkowski mieli jeszcze w planach wyjazd na trening do Łodzi, ale pogoda pokrzyżowała im szyki. Problematyczne stało się także przygotowywanie do inauguracji PGE Ekstraligi na własnym torze. Żużlowcy próbowali sobie jakoś radzić, jeżdżąc między innymi w Rybniku czy w Bydgoszczy.
Zmiany, zmiany, zmiany
W tym sezonie w PGE Ekstralidze doszło do kilku istotnych zmian. Pierwsza sprawa to kwestia wykluczenia zawodników rosyjskich. Cztery kluby – Motor Lublin, Betard Sparta Wrocław, For Nature Solutions Apator Toruń i ZOOLeszcz GKM Grudziądz – zostały pobawione żużlowców, a Speedway Ekstraliga poinformowała w komunikacie z 4 kwietnia, że będzie można za nich stosować tzw. zastępstwo zawodnika.
Następna rzecz to nowy układ terminarza. Jeszcze w ubiegłym roku było tak, że jeżeli Motor zaczynał rozgrywki od meczu z Włókniarzem, to spotykał się z tym klubem na początku rundy rewanżowej, czyli mniej więcej w połowie części zasadniczej rywalizacji. W sezonie 2022 wicemistrzowie kraju zaczęli od meczu z Moje Bermudy Stalą Gorzów, a rewanż odbędzie się dopiero tuż przed play-offami. Co ciekawe, w takim układzie 5 i 12 czerwca obejrzymy dwa z rzędu starcia Motoru i Sparty.
Zmianie uległ także format samych play-off. Tym razem do najważniejszej części sezonu wejdą nie cztery, a sześć zespołów. Jak czytamy w Regulaminie Drużynowych Mistrzostw Polski 2022, pierwsza drużyna w tabeli po 14 rundach PGE Ekstraligi zmierzy się z szóstą, druga z piątą, a trzecia z czwartą. Po tym etapie odpadną dwa kluby, a do rozegrania pozostaną półfinały, finał i mecz o trzecie miejsce. Bez zmian jest natomiast to, że najsłabsi żużlowcy po części zasadniczej rozgrywek spadną do niższej ligi.
Zaczęli od wyjazdu
Wszystkie osiem zespołów ma już za sobą pierwsze mecze w elicie. Motor Lublin pokonał ponad tydzień temu na wyjeździe Moje Bermudy Stal Gorzów 46:44. Walka o pierwszy w tym sezonie komplet punktów trwała do ostatniego biegu.
Bohaterem „Koziołków” został nowy kapitan zespołu: Mikkel Michelsen. Duńczyk wystartował sześć razy i zdobył imponujące 14 punktów. Kibice obserwowali także poczynania Maksyma Drabika. Dwukrotny indywidualny mistrz świata juniorów długo nie mógł się odnaleźć, ale w decydującym momencie miał przebłysk dobrej jazdy i uzbierał 7 punktów.
– Myślę, że jazda nie była genezą problemu, tylko to, co było dookoła mnie oraz to, co się działo. Mecz był bardzo dynamiczny i aktywny, miałem dużo zobowiązań różnego rodzaju. Musiałem skoncentrować się na jeździe, jak i na ustawieniach, by to wszystko współgrało i stworzyło jakiś sens. Muszę popracować nad sobą i motocyklami i żywię nadzieję, że w następnych tygodniach będę w zdecydowanie lepszej dyspozycji – mówił Drabik w pomeczowym wywiadzie w stacji Eleven Sports.
– Pojechał bardzo dobrze. Wygrał bardzo ważny, czternasty wyścig. Na początku może nie miał prędkości. W tym biegu, w którym przyjechał czwarty, widać było, że jest szybki, tylko nie miał tam miejsca na wejściu w drugi łuk i musiał zamknąć gaz, ale już było ok. W przedostatnim starciu przyjechał drugi. Potem, w tym naprawdę bardzo ważnym biegu, zwyciężył i ja jestem zadowolony – swojego podopiecznego chwalił za to w rozmowie ze speedwayekstraliga.pl Jacek Ziółkowski, menadżer Motoru Lublin.
W Wielkanoc sympatycy „czarnego sportu” znad Bystrzycy będą mogli pójść na stadion przy Al. Zygmuntowskich, aby dopingować swoich ulubieńców. O godz. 19.15 rozpocznie się potyczka pomiędzy Motorem Lublin a Zielona-Energia.com Włókniarzem Częstochowa.