Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

10 czerwca 2011 r.
14:42
Edytuj ten wpis

O funkcji barometru wewnętrznego

Krzysztof Rzączyński (Bartek Żurawski)
Krzysztof Rzączyński (Bartek Żurawski)

Rozmowa z Krzysztofem Rzączyńskim, reżyserem.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
• W czasie Nocy Kultury, w lubelskim kinie Bajka można było zobaczyć pana film o profesorze Baumanie. Wcześniej zrobił pan dokument o Andrzeju Panufniku. To były zamówienia, czy postacie socjologa i kompozytora pana zainteresowały?

– Historia Panufnika była propozycją dla TVP Kultura do międzynarodowej serii filmów dokumentalnych poświęconą słynnym rodzinom muzycznym. Myślałem o Panufniku i Góreckim. W końcu po zrobieniu dokumentacji wybór padł na film o Panufniku. Już wtedy dowiedziałem się, że syn kompozytora, Jeremi, jest londyńskim DJ i niewiele wie o polskiej przeszłości ojca. Ma podobną wrażliwość, zajmuje się muzyką, choć zupełnie innego charakteru niż ojciec. I z filmu o Panufniku powstał film "Tata zza żelaznej kurtyny”: o tym jak Jem odkrywa historię ojca, historię Polski, z której jego tata w 1954 roku w dramatycznych okolicznościach wyjechał.

• A film o profesorze Baumanie?

– Powstał na zlecenie Narodowego Instytutu Audiowizualnego. Miał być wywiadem rzeką. "Miłość, Europa, świat Zygmunta Baumana” stał się bardziej złożoną opowieścią o wybitnym socjologu, w której wypowiadają się również jego trzy córki. I w którym obserwujemy m.in. przyjazd bohatera do Polski. To niezwykły człowiek, moim zdaniem, wart Nobla.

• Bardzo ostatnio popularny. Dużo jest w mediach wywiadów z profesorem Baumanem, wyszła książka…

– Jeśli profesor jest popularny, to tylko bym sobie życzył więcej takich popularnych osób. Ma niezwykły dar opowiadania w sposób prosty o sprawach trudnych. To wielka zaleta. Profesor jest mimo wszystko bardziej znany i uznawany za granicą niż u nas. Kręciliśmy w domu Baumana w Leeds. W czasie tych kilku dni ciągle przychodziły kurierskie przesyłki z książkami profesora, które ukazały się w różnych krajach.


• Może tak się umówili, żeby zrobić na was wrażenie?

– Nie sądzę…

• Pana bohaterowie akceptują swój wizerunek w filmie? Narzekają? Bo chyba nie ma zwyczaju autoryzacji dokumentu.

– Stosuję swój wewnętrzny barometr, opowiadając o jakimś człowieku. Jeśli film jest ze mną w zgodzie, to dla mnie najważniejsze. Raz zdarzyło mi się, że bohater dokumentu, który powstał na studiach, nie chciał emisji w telewizji. To nie była osoba publiczna, nie protestowałem. Choć pewnie podpisała zgodę na wykorzystanie wizerunku i mogłem naciskać. Film jeździł tylko po festiwalach. Zwykle, gdy myślę, że jakaś scena może nie podobać się bohaterowi – ten nie ma do niej najmniejszych zastrzeżeń. Za to jego wątpliwości wzbudza to, o czym nigdy bym nie pomyślał, że może się nie podobać. Dlatego najlepiej ufać sobie.

• Zachowuje pan dystans do swoich bohaterów, takie profesjonalne chłodne podejście? Czy ich w czasie pracy "polubią”?

– Raczej "polubiam”. Oczywiście, inaczej jest w czasie trzech dni zdjęciowych, inaczej, gdy film powstaje kilka lat.

• A tak bywa?

– Od trzech lat robię film o Jerzym Jarockim. A właściwie o tym, jak on robi spektakl w Teatrze Narodowym. Już jest na etapie prób sytuacyjnych. W czasie pracy Jerzego Jarockiego zdarzyło się wiele nieoczekiwanych zmian, łącznie ze zmianą tekstu, nad którym pracuje. Teraz jest to "Samuel Zborowski” skompilowany z innymi tekstami Słowackiego. Nomen omen film ma podtytuł "Niedokończoność”, bo tak bywa w sztuce, że wiele podejmowanych tematów pozostaje tylko w tej sferze projektu.

• Czeka pan na moment, kiedy będzie niewidzialny? Jarocki i aktorzy nie będą reagować na obecność kamery?

– Nie da się na intensywnej próbie, która trwa cztery godziny cały czas grać pod kamerę. W końcu o nas zapominają. Czasami chodzę na próby sam, żeby zobaczyć, co się dzieje. Biorę aparat, on fatalnie rejestruje dźwięk, ale może wykorzystam w filmie jakieś sceny efektowne wizualnie.

• Reżyseria to był dobry wybór życiowy? Nie żałuje pan?

– Nie, nie żałuję. Ale zanim trafiłem na reżyserię do Łódzkiej Szkoły Filmowej wahałem się między polonistyką na UMCS a dziennikarstwem na Uniwersytecie Warszawskim. W tamtych czasach dziennikarstwo było tylko na UW i w Krakowie na UJ. Wybrałem dziennikarstwo, gdzie się okazało, że nie wszystko jest interesujące, bo wówczas ten kierunek to było dziennikarstwo i nauki polityczne.

Dlatego równolegle zacząłem studiować wiedzę o teatrze. Na szczęście, mieliśmy też zajęcia z Michałem Bogusławskim, który w II programie TVP realizował autorski program "Małe ojczyzny – tradycja dla przyszłości”. Powstało tam mnóstwo świetnych dokumentów. I mała ojczyzna nie oznaczała prowincji.

• W środku dużego miasta może być czyjaś mała ojczyzna.

– Tak, nawet jeden z filmów Andrzeja Jakimowskiego miał tytuł "Wilcza 32” i opowiadał historię mieszkańców domu w centrum Warszawy. Coraz więcej czasu poświęcałem asystowaniu Bogusławskiemu, w końcu zaproponował mi, żebym napisał scenariusz i zrobił film. I tak powstała 12-minutowa impresja o wymarłej wsi na Mazurach. W końcu okazało się, że zostali tam jeszcze ostatni gospodarze. To był film bez słów, ale podłożyłem ścieżkę dźwiękową tętniącego życiem miejsca. "Krajobraz przed ciszą” zdobył nagrody i przedstawiłem go na egzaminie wstępnym do łódzkiej szkoły. No, tak to w skrócie wyglądało.

• Ma pan listę nazwisk bohaterów przyszłych filmów dokumentalnych?

– Jarocki i koniec. Następny będzie długi metraż. Z Maciejem Rzączyńskim, moim młodszym bratem, założyliśmy w Lublinie Dom Produkcyjny East Studio. Powstanie produkcja niezależna, liczę, że w 2013 roku. Tytuł roboczy filmu to "Cień”, jestem na etapie pierwszej wersji scenariusza.

• Pan mieszka w Warszawie a East Studio powstało w Lublinie, bo to rodzinny biznes?

– Są jeszcze inni wspólnicy, m.in. operator Piotr Miłkowski "Mleko”. Brat zajmuje się stroną organizacyjna, myślę, że jego wiedza połączona z determinacją i uporem to świetne predyspozycje do bycia producentem filmowym. Maciek był jeszcze chłopaczkiem, kiedy pomagał mi przy pierwszym szkolnym filmie. To było gdzieś na Rurach, malutki domek, dwoje starszych ludzi. Muszę sprawdzić, co tam teraz jest.

Gospodarz miał wówczas 97 lat, ona była o kilka lat młodsza. Mieszkali w gospodarstwie otoczonym przez bloki, bo dookoła nich powstawało osiedle. A oni siedzieli i rozmawiali, planując, jak to będzie w niebie. Lublin jest dobrym miejscem. East jest w nazwie naszej spółki, to dobry aspekt wschodu. Kogo przywożę do Lublina, jest zachwycony. A wcześniej o mieście nie słyszał. W okolicach są świetne plenery. Mamy zamiar otworzyć Lublin dla filmu, ale w sposób zawodowy. Chodzi o produkcję filmową.

Pozostałe informacje

Bogdanka LUK Lublin lepsza od JSW Jastrzębskiego Węgla

Niespodzianka: Bogdanka LUK Lublin lepsza od mistrza Polski Jastrzębskiego Węgla

W pierwszym meczu półfinałowy play-off o mistrzostwo Polski Bogdanka LUK Lublin sensacyjnie pokonała JSW Jastrzębski Węgiel 3:1. MVP wybrany został przyjmujący gości Wilfredo Leon

Burze w Lubelskiem. Strażacy interweniowali dzisiaj 375 razy
nawałnice

Burze w Lubelskiem. Strażacy interweniowali dzisiaj 375 razy

To pracowity dzień dla wszystkich strażaków z zachodniej Lubelszczyzny. Wiatr uszkodził blisko 50 dachów, zrywał gałęzie i przewracał drzewa - także na samochody. Najwięcej szkód burze wyrządziły w powiecie puławskim, opolskim i kraśnickim.

Prędkość i wyprzedzanie na zakazie. Jazda wysokopunktowana

Prędkość i wyprzedzanie na zakazie. Jazda wysokopunktowana

Aż 24 punkty karne i to za jednym razem zdobył 59-latek, który wczoraj jeździł po drogach gminy Kurów - bez zwracania uwagi na przepisy. Było szybko i niebezpiecznie. Mieszkaniec gminy Bychawa wyczerpał limit błędów.

Miasta Lubelszczyzny jak z horroru - tak widzi je sztuczna inteligencja
zdjęcia
galeria

Miasta Lubelszczyzny jak z horroru - tak widzi je sztuczna inteligencja

Współczesna technologia pozwala na coraz więcej, a jej graficzne możliwości rosną z każdą kolejną wersją popularnych modeli językowych. Korzystając z dostępu do GPT postanowiliśmy sprawdzić, jak komputer widzi miasta Lubelszczyzny, gdyby miały je symbolizować postaci wyjęte z horrorów.

Silne burze przetaczają się przez Lubelszczyznę. To będzie niespokojna noc

Silne burze przetaczają się przez Lubelszczyznę. To będzie niespokojna noc

Od Puław po Roztocze - zachodnia i południowa część Lubelszczyzny znalazła się w zasięgu silnych komórek burzowych. Front przyniósł silny wiatr, intensywne opady deszczu i wyładowania atmosferyczne. Mieszkańcy województwa już w południe otrzymali ostrzeżenia w ramach alertu RCB. Prognozy się sprawdziły.

Rzeźba ukrzyżowanego Chrystusa należy do najstarszych w Lublinie. Pochodzi z początków XVII wieku
historia

Lubelski kościół kryje skarby historii. Rzeźba Chrystusa sprzed 405 lat

Gdy powstawała, na polskim tronie zasiadał Władysław IV Waza, nasz kraj rozpoczynał boje z Imperium Osmańskim, a w Lublinie szalała epidemia dżumy. Figura Chrystusa z kościoła pw. św. Mikołaja ma już 405 lat. Jej autor pozostaje nieznany.

Lęk przed złodziejami popchnął go do najgorszego

Lęk przed złodziejami popchnął go do najgorszego

Mieszkaniec powiatu zamojskiego stracił ponad 100 tysięcy złotych. A wszystko przez lęk o swoje oszczędności oraz zbyt duże zaufanie okazane niewłaściwym osobom. Ten błąd słono go kosztował.

Miejsce w którym ma powstać do 2026 roku Centrum Opiekuńczo-Mieszkalne

W Chełmie ruszyła budowa centrum dla najbardziej potrzebujących

Przy ulicy Browarnej w Chełmie ruszyła inwestycja, która ma realnie zmienić życie osób z niepełnosprawnościami. Powstające Centrum Opiekuńczo-Mieszkalne to nie tylko budynek – to obietnica godnych warunków życia, wsparcia i bezpieczeństwa.

Groził kobiecie, że "odstrzeli jej głowę". Agresor już za kratkami
na sygnale

Groził kobiecie, że "odstrzeli jej głowę". Agresor już za kratkami

Pijany 60-latek z gminy Puławy w tym tygodniu wszczął awanturę, w trakcie której próbował zmusić swoją partnerkę do zameldowania go w jej mieszkaniu. Groził jej śmiercią. Wcześniej szarpał i popychał. Przerażona zadzwoniła po pomoc.

Wystawa 100 lat żużla już otwarta. Co można zobaczyć?
ZDJĘCIA
galeria

Wystawa 100 lat żużla już otwarta. Co można zobaczyć?

Tego wydarzenia nie może przegapić żaden, prawdziwy kibic czarnego sportu. Od czwartku w Lublinie można podziwiać wystawę „100 lat sportu żużlowego”.

Tegoroczny festiwal muzyczny organizowany przez stowarzyszenie Dwa Brzegi ma nawiązywać do historii księżnej Izabeli Czartoryskiej

Środki na puławskie imprezy podzielone. Kto dostał najwięcej?

Koncerty, pikniki, festiwale. Szesnaście wydarzeń kulturalnych otrzyma w tym roku finansowe wsparcie ze strony puławskiego Ratusza. Suma dotacji wyniosła 350 tys. zł. Jedna trzecia tej sumy trafi zasili imprezę z okazji 280. rocznicy urodzin Izabeli Czartoryskiej.

Tablica to część szerszego projektu poświęconego upamiętnianiu ofiar niemieckich okupantów w czasie II wojny światowej, współorganizowanego przez Urząd Marszałkowski w Lublinie

W Lubartowie pamiętają o żydowskich ofiarach wojny

Lubartów dołączył do miast, które znalazły miejsce na pamiątkową tablicę ufundowaną przez samorząd wojewódzki dla żydowskich ofiar niemieckiej akcji Reinhardt. Tablica zawisła na ścianie galerii Powiatowego Młodzieżowego Domu Kultury przy ul. Słowackiego.

Tak się skończyła ucieczka młodego kierowcy przed policją

Promile we krwi, a samochód w stawie. Tak się skończyła ucieczka 19-latka

Był pijany i wiedział o tym. Dlatego gdy policjanci chcieli go zatrzymać, zaczął uciekać. To się skończyło nieciekawie dla młodego, 19-letniego kierowcy.

Artur Bożyk świetnie wprowadził się do zespołu z Łęcznej

Artur Bożyk: Do Olsztyna jedziemy po komplet punktów

Rozmowa z Arturem Bożykiem, trenerem piłkarek Górnika Łęczna

46-letni mężczyzna został zatrzymany, a decyzją sądu również aresztowany tymczasowo

Święta spędzi za kratkami. Bo krzywdził żonę i córki

Nie będzie świąt w rodzinnej atmosferze. 46-letni mężczyzna spędzi je w więzieniu. Został właśnie tymczasowo aresztowany za znęcanie się psychiczne i fizyczne nad swoimi najbliższymi.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium