Po starciach z ochroną załoga Protektora wdarła się do fabryki. Blisko 40 osób okupuje firmowy budynek. Dwa dni wytrzymali bez jedzenia i środków czystości. Protest i pikieta przed zakładem trwają, mimo rozpoczęcia negocjacji.
Protektor zgodził się na dostarczenie żywności, ale dopiero po dokładnym sprawdzeniu wszystkich paczek. Po blisko dwóch dobach okupacji, protestujący zjedli pierwszy posiłek. Kolejną noc spędzili na klatce schodowej biurowca. Nad ranem, wyłączono im prąd i ogrzewanie. Według związkowców, przerwa w zasilaniu trwała kilka godzin.
Trzeci dzień protestu rozpoczął się od negocjacji w Urzędzie Wojewódzkim. Powołano tam mediatora, który późnym popołudniem przybył do firmowego sklepu LZPS. Rozpoczął rozmowy ze związkowcami. Przedstawicieli Protektora nie było. Wcześniej, w specjalnym oświadczeniu rzecznik spółki poinformował, że postulaty związkowców są nierealne.
– Żądane przez związki zawodowe, oprócz 6 miesięcznego wynagrodzenia, dodatkowo 7,1 mln zł, czyli przeciętnie 50 tys. zł na pracownika przewyższa kapitały własne spółki LZPS – mówi Wojciech Kądziołka. – Związki działające w LZPS, dążąc do eskalacji konfliktu, manipulują pracownikami i wprowadzając ich w błąd w sprawie możliwości uzyskania nierealnych "odszkodowań”.
Związkowcy zapewniają, że są gotowi do kompromisu. – Tylko jak można to osiągnąć, jeśli druga strona nie cofa się ani o krok – mówi Wiesława Janczak, przewodnicząca rady Wojewódzkiej OPZZ. – Do pewnego stopnia możemy ustąpić, chcemy spokojnej i rzeczowej dyskusji. Niestety, od trzech dni spółka nie przedstawiła żadnych propozycji.
Na kryzys w lubelskim zakładzie Protektora zareagowali również politycy. Pikietujących odwiedzili m.in. przedstawiciele PiS i SLD. Przy ul. Kunickiego codziennie był również poseł Michał Kabaciński, z Ruchu Palikota. – Metody stosowane przez spółkę wobec związkowców to wręcz debilizm – oświadczył. – Szkoda też, że choć politycy z naszego regionu zdobyli kilkanaście mandatów w Parlamencie, to dziś tego nie widać. Służby wojewody okazują się bezradne. Nie ma wsparcia ze strony marszałka, ani prezydenta miasta. Tu poseł się pomylił. Prezydent Krzysztof Żuk wystąpił do Protektora z propozycją przeniesienia zakładu do strefy ekonomicznej na Felinie.
– Dzięki takiemu rozwiązaniu firmie przysługiwałoby między innymi 3-letnie zwolnienie od podatku od nieruchomości, a także ulgi w podatku dochodowym – wyjaśnia Katarzyna Mieczkowska–Czerniak, rzecznik prezydenta. – Ze strony Protektora otrzymaliśmy deklarację chęci spotkania i podjęcia rozmów w tej sprawie. Aktualnie trwa ustalenie terminu.
Prezydent skrytykował również sposób przeprowadzenia zwolnień grupowych. Miejski Urząd Pracy został o nich poinformowany, kiedy już się rozpoczęły. Według związkowców również same wypowiedzenia są nielegalne. Większość zwolnionych przygotowała w tej sprawie pozwy do Sądu Pracy. Kiedy zamykaliśmy ten numer Magazynu, w zakładzie przy ul. Kunickiego trwały negocjacje. Jedna z osób okupujących budynek zrezygnowała z protestu. Nie wytrzymała psychicznie.