Niewiele brakowało, a lubelska posłanka Samoobrony odjechałaby z kwitkiem sprzed sejmowej bramy. Ochroniarz nie chciał wpuścić pani poseł, bo... przyjechała daewoo matizem. A takimi to parlamentarzyści nie jeżdżą.
– Ochroniarz odpowiedział, że wewnątrz jest sklep, ale on mnie nie wpuści – mówi poseł Grabczan. – Pojechałam do najbliższego kiosku, kupiłam papierosy i wróciłam przed bramę. Chcę wjechać, a strażnik znowu mówi „nie”.
Posłanka pogrzebała w swojej torebce i wyjęła legitymację poselską. – Przepraszał mnie kilka razy – uśmiecha się posłanka. – Na koniec powiedział, że gdybym jechała innym samochodem, pewnie by nie zareagował. Ale matizami to tu nie jeżdżą. Nie mam jednak zamiaru zmieniać auta.
Zofia Grabczan w Sejmie jest dopiero pierwszą kadencję, ale sympatię Andrzeja Leppera, szefa partii, zaskarbiła sobie już dawno. Były to czasy blokad dróg na Lubelszczyźnie.
– Teraz, jak chcemy coś u szefa załatwić, to najlepiej wysłać Zosię – mówią jej partyjni koledzy. – Ona ma siłę przebicia. Nawet załapała się do sejmowej Komisji Kultury. Ale i tak jest z niej fajna babka.