Gmaszysko Teatru w Budowie straszy w centrum Lublina niby żywcem wyjęte z okolic zniszczonej elektrowni atomowej w Czernobylu. Po 40 latach marazmu, za kilka dni ruszy budowa.
Historia budynku przy skrzyżowaniu ul. Grottgera i al. Racławickich w Lublinie to symbol historycznych zmian: od gierkowskiej megalomanii, przez upadek PRL, brak pieniędzy na inwestycje w latach 90-tych, po zbawienny deszcze euro z Unii Europejskiej. Przyjrzyjmy się historii Teatru w Budowie.
Pomnik ambicji, pomnik niemocy
To miał być lubelski pomnik socjalistycznych władców Polski. Marzono o nim już w latach 60., ale budowa ruszyła w 1974 roku. Teatr ulokowano naprzeciwko Komitetu Wojewódzkiego PZPR (teraz to siedziba Uniwersytetu Medycznego). W wizjach architektów miał powstać teatr dramatyczny z widownią na 1270 miejsc, 16-metrową obrotową sceną i zapadnią. Kupiono mechanizm sceny, oświetlenie i fragment nagłośnienia. Zostały w magazynie, bo PRL kruszył się, gospodarka łapała zadyszkę i zabrakło pieniędzy na dokończenie inwestycji. W III RP nie było lepiej. Prace – bardzo ograniczone – skończyły się w 1999 roku po ostatniej wpłacie z Ministerstwa Finansów. Potem obiekt był tylko zabezpieczany przed zniszczeniem. I tak Lublin wszedł w XXI wiek z pięciokondygnacyjnym – trzy piętra nad ziemią i dwa pod ziemią – pomnikiem niemocy. Z wielkiego gmachu udało się wykończyć jedynie część od strony ulicy Skłodowskiej. Tam ulokował się Teatr Muzyczny i Filharmonia.
Koszmarek i wizje
Gmach straszący w centrum miasta od lat uwierał władze województwa. Obiektu nie chciały przejąć za darmo lubelskie uczelnie. Jeszcze osiem lat temu radni wojewódzcy dali zgodę na jego sprzedaż - chcieli zarobić na niej 10 mln zł. Co miałoby znaleźć się w niedoszłym teatrze? Handel, gastronomia, a nawet kino.
Wśród zainteresowanych architektonicznym koszmarkiem byli ponoć: przedsiębiorca i właściciel licznych nieruchomości Jarosław Urban oraz przedsiębiorca Wiesław Peciak.
Radni szybko zrezygnowali z pomysłu. Pojawiła się nowa wizja: dokończenia budowy i otwarcia Centrum Spotkania Kultur. – To opłaca się bardziej, niż sprzedać gmach – mówił wówczas Edward Wojtas, radny PSL, a wkrótce marszałek województwa. Wspomniał też o powołaniu opery w miejsce Teatru Muzycznego. Potrzeba było, bagatela 46 mln zł.
O pieniądze na dokończenie gmachu i otwarcie opery starał się sześć lat temu w ministerstwie kultury Krzysztof Cugowski z Budki Suflera. Usłyszał obietnice i na tym się skończyło. Wtedy pojawiła się prawdziwa szansa: miliony z unijnych programów. Władzę w województwie przejęła koalicja PO – PiS i zdecydowała: staramy się o unijne dofinansowanie na Teatr w Budowie.
– Chciałbym żeby w Lublinie powstał obiekt, który będzie rozpoznawalny w kraju i zagranicą. Budynek, przy którym turyści i mieszkańcy będą robić sobie zdjęcia, gmach, który rozsławi nasze miasto – tłumaczył z zapałem pięć lat temu Jacek Sobczak, wicemarszałek województwa. Widział w Lublinie obiekt na miarę opery w Sydney czy paryskiego Centrum Pompidou. Na początek trzeba było jeszcze zapłacić 300 tys. zł lubelskiemu Elektroprojektowi, autorowi dość siermiężnej, zamówionej niegdyś koncepcji programowo-przestrzennej CSK.
A Krzysztof Cugowski nadal zajmował się sprawą. Stanął na czele rady honorowej CSK; "aniołów stróżów” inwestycji. Udział wokalisty w przedsięwzięciu zakończył się zgrzytem. Cugowski zrezygnował z funkcji, kiedy okazało się, że rada nie obraduje, a on sam nie dostał zaproszenia do organizowania konkursu na projekt architektoniczny Centrum.
Palikot robi konkurs
Na zorganizowanie konkursu umówili się w 2007 roku ówczesny marszałek województwa Jarosław Zdrojkowski (PiS) i ówczesny lider lubelskiej PO, Janusz Palikot. Międzynarodowy konkurs architektoniczny finansowała fundacja kontrowersyjnego polityka. Na nagrody wyłożyła kilkaset tysięcy złotych. – Chcę, żeby powstał obiekt, który będzie symbolem Lublina. To ma być budynek wizerunkowy. Coś, co pozostanie długo po koalicji PiS-PO – mówił wówczas Palikot. To nie było trudne, bo ta rozsypała się po niecałym roku. A konkurs, w którym startowało 49 firm wygrała lubelska pracowania architektoniczna Stelmach i Partnerzy. Zwycięska praca dostała 150 tys. zł nagrody. Umowa na projekt opiewała na 7,9 mln zł.
Niestety, lubelscy architekci wygrali przede wszystkim nie śmiałą wizją, ale dzięki najniższej cenie i obietnicy szybkiego dostarczenia dokumentów. Pięć lat temu planowano, że CSK przyjmie odwiedzających w 2010 roku. Trzy lata temu, że w 2013 roku. Teraz mowa jest o 2015 roku.
Wojna architektów z urzędnikami
Dlaczego inwestycja ma taki poślizg? Początkowo niemiłosiernie ciągnęły się procedury w Urzędzie Marszałkowskim. Potem marszałek musiał wstrzymać negocjacje konkursowe, bo prokuratura sprawdzała, czy szef komisji konkursowej złamał prawo nie informując o współpracy ze zdobywcą drugiego miejsca. Potem sytuacja stała się niebezpieczna.
Architekci skłócili się z urzędnikami. Biuro Stelmacha miało dostarczyć projekt w 320 dni. Tymczasem pojawił się problem. Znowu poszło o pieniądze. Wraz z dokończeniem Teatru w Budowie ma być unowocześniony Teatr Muzyczny i Filharmonia. Urząd Marszałkowski przewidział na prace modernizacyjne 30 mln zł. Według Stelmacha: za mało. Urzędnicy twierdzą, że architekci powinni zmieścić się w wyznaczonej kwocie i zaprojektować budynek tak, by spełniał przepisy prawa budowlanego i przeciwpożarowego. Tymczasem architekci przekonywali, że na to potrzeba nawet 100 mln zł.
Półtora roku po rozstrzygnięciu poprzedniego, zarząd województwa zaczął myśleć o nowym konkursie. Zapachniało skandalem. Na szczęście marszałkowi Krzysztofowi Hetmanowi (PSL) udało się go zażegnać pod koniec 2011 r. Dokumentacja, z potrzebnymi poprawkami, trafiła do urzędu, choć z opóźnieniem, a spór rozstrzyga sąd.
Robotyka i widowiska operowe
Co zobaczymy w 2015 roku w CSK? Przez budynek przejdziemy "aleją kultur” – deptakiem prowadzącym do różnych części obiektu, m. in. Filharmonii czy Teatru Muzycznego. Windą wjedziemy na dach, żeby pospacerować po mini ogrodzie, obejrzeć film w kinie lub zjeść w restauracji. Samochody zostawimy w dwupoziomowym, podziemnym parkingu pod placem przed CSK. Elewacja zostanie wykonana z materiału, który umożliwi wyświetlanie filmów, teledysków czy reklam.
Plan wykorzystania Centrum przygotowała Tomasz Pietrasiewicz, szef Ośrodka Brama Grodzka – Teatr NN w Lublinie. Stawia na edukację. Nowoczesną – np. do popularyzacji robotyki zostaną wykorzystane klocki lego, na dachu stanie obserwatorium astronomiczne, a najmłodsi skorzystają z Uniwersytetu Dziecięcego. Raz w roku mieszkańcy i przyjezdni zobaczą dużą premierę teatralną i widowisko operowe. Będą koncerty, czytanie dramatów, zajęcia dla uczniów i dorosłych, znajdzie się miejsce dla różnych środowisk artystycznych.
Jest szkopuł. Jak zwykle w historii Teatru w Budowie chodzi o pieniądze. Koszt utrzymania CSK urzędnicy ocenili na 8,2 mln zł (a zatrudnienie na poziomie maksymalnie 56 etatów). Tymczasem według koncepcji Pietrasiewicza, tyle wystarczy tylko na utrzymanie obiektu – czyli prąd, sprzątanie, ogrzewanie itp. Żeby zrealizować program trzeba drugie tyle.
Skok z kosmosu
CSK zrobi Budimex. W poniedziałek miasto i województwo podpisało z budowlańcami umowę na dokończenie inwestycji. – To dla nas idealny moment – mówił Dariusz Blocher, prezes Budimexu. – Będziemy mogli przenieść cały zespół z zakończonej właśnie budowy lotniska, a także z Izby Skarbowej. I płynnie przystąpić do prac w teatrze.
– Ostatnie dni obfitują w niezwykłe wydarzenia – mówi Krzysztof Hetman, marszałek województwa lubelskiego. – W niedzielę świat widział, jak pewien człowiek dokonał skoku z granicy kosmosu. Uważam, że ten skok może równać się z budową Centrum Spotkania Kultur. On skakał z 40 kilometrów, my czekaliśmy prawie 40 lat. Mam nadzieję, że teraz szczęśliwie wylądujemy.
Roboty zaczną się w przyszłym tygodniu. Jeszcze w październiku mieszkańcy zobaczą rozbiórkę części dawnego teatru, m. in. całej planowanej w dawnym teatrze sali widowiskowej razem ze słynną, obrotową sceną. Budowa podziemnego parkingu na 250 aut zacznie się wiosną przyszłego roku.
Inwestycja pochłonie ok. 201 mln zł. Dokończenie teatru – 134 ml zł (114 mln zł z funduszy europejskich, 20 mln zł z budżetu województwa), parking - 21 mln zł (ufunduje go Lublin), unowocześnienie Teatru Muzycznego i Filharmonii Lubelskiej – 45 mln zł (21 mln zł z Ministerstwa Kultury, 24 mln zł z kasy marszałka).
CSK ma być gotowe w czerwcu 2015 roku. Budimex powie wiosną czy inwestycję uda się zakończyć wcześniej.