d Wielu udaje się do niej, by poznać swe przyszłe losy. Ja idę po to, by ją poznać. Ale w rozmowie nie da się uniknąć wróżenia. Opowiadając o sobie, przepowiada przyszłość moją, kraju, świata...
Gabinet znajduje się w Warszawie przy Marszałkowskiej. W środku jasno i przejrzyście. Przy ścianie wiklinowe meble, duże lustro. Próbuję przez nie zobaczyć coś magicznego. Ale to tylko zwykłe, tradycyjne lustro. Jedynie stolik może delikatnie sugerować, że
coś tajemniczego jest w pobliżu.
Jego okrągły, metalowy blat ma wyrzeźbione dziwne znaki. Na nim kolorowe pisma kobiece.
Mama Aidy prosi, abym poczekała. Słyszę jak prowadzi rozmowę przez telefon. Jej pokrzepiające słowa docierają także do mnie. Mija kilka minut, kiedy w drzwiach staje Aida. Jest niewysoką, drobną ładną brunetką. Jednak to, co chyba najbardziej ją wyróżnia, to jej oczy. Duże, ciemne, przenikające.
Wyciągam dyktafon, włączam go i zaczynamy rozmowę. Takie przedmioty już jej nie peszą, udzieliła już wielu wywiadów.
– Wróżką nie jestem, jestem wizjonerką – mówi Aida – Wróżka używa gadżetów. Ja czytam przyszłość na swój sposób. To jest jak z lekarzami, którzy badają różnymi metodami. Jeden lekarz robi rentgen, drugi bada słuchawkami. Tak samo jest z człowiekiem i jego duszą. Każdy może wyczytać różne rzeczy z różnych stron.
Nie w każdym przypadku da się określić to, co się ma wydarzyć. Przyszłość jest ruchoma. Łatwiej byłoby uwierzyć w to, że się będzie miało dwóch mężów i przy pierwszej możliwej okazji pokłócić się, wiedząc że będzie drugi. Dopóki człowiek się nie podda, ma szanse, aby wyszło tak, jak jemu pasuje.
Według niej
ostatnie słowo należy do Boga.
– On rękami żywych ludzi potrafi uratować człowieka, a ustami żywego człowieka – ostrzec. Powinniśmy wierzyć w różnego rodzaju ostrzeżenia i przepowiednie – mówi.
Miała cztery lata, kiedy zauważono że posiada dar.
– Pierwszą osobą, której przepowiedziałam, była moja sąsiadką. Płakali, że córka na noc nie wróciła. Wtedy wytłumaczyłam jej, że wyszła za mąż i chłopak ją zabrał. Miała pretensję do mojej rodziny, że wiedzieli i nic nie powiedzieli. A w rzeczywistości to ja wiedziałam, a nie rodzina.
Nie zawsze zna odpowiedź.
– Nie jestem Bogiem. Pewnych rzeczy nie mam prawa widzieć. To nie jest tak, że człowiek płaci i dowie się o wszystkim, co musi wiedzieć i co musi zrobić. Są blizny, które można zlizać. Ale są i takie, które na całe życie zostawią znaki. Ja jestem do tego, aby ludzie niektóre blizny zaakceptowali, a niektóre nauczyli się ukrywać – mówi. Przygląda mi się bacznie, po czym zaczyna opowiadać mi o kimś z mojego życia. Mówi tak, jakby dobrze znała tę osobę i jakby doskonale wiedziała, co się działo wokół mnie, czym żyłam w ostatnich kilku tygodniach.
Z wykształcenia jest ekonomistką.
Pochodzi z Gruzji.
Studiowała w Kijowie. Tam poznała męża.
– Babcia powiedziała mi, że to będzie wysoki blondyn z daleka z imieniem na „A”. Uważałam, że ja sama wybiorę i zrobię inaczej, niż mówiła babcia. Nie chciałam być zakodowana na jej wróżbę – mówi. Trafiła w dziesiątkę.
Tuż po ślubie zamieszkali w Lublinie, w rodzinnym mieście męża – Adama. Aida nie znała wówczas polskiego. Teraz mówi płynnie, dzięki mężowi i telewizji. Na lubelskich Czubach mieszkali 10 lat. Przez miesiąc zatrudniona była w lubelskiej operetce. Jej marzenia o śpiewaniu spełniły się, gdy nagrała solową płytę w Polskim Radiu. Później były kolędy, nowy singiel. Niedługo wyjdzie kolejna jej płyta.
– Jasnowidzenie to oczy mojej duszy,
a muzyka jest głosem mojej duszy. Jedno z drugim chodzi ze sobą w parze i w ten sposób mnie uszczęśliwia. Jak bym to rozdzieliła, to wtedy byłabym ślepa, albo niema – mówi. Teledysk do jej piosenki „Kiedy cię kocham” można obejrzeć teraz w lubelskiej telewizji. – W tym utworze z jednym z członków zespołu wymieniamy pocałunek. No i plotka poszła, że ja nie jestem ze swoim mężem. Zaprzeczam, jestem szczęśliwą mężatką i nic złego się nie dzieje – zapewnia.
Od kilku lat sporządza prognozy dla Polski i świata. Kiedy pytam o to,
co czeka nasz kraj w Nowym Roku,
odpowiada od razu.
– Poprzedni rok nazwałam rokiem słowa, czyli żądzy dziennikarzy. Ten rok nazwałam rokiem prania brudów. Każdy ma w nim do odegrania jakąś rolę. Dlatego trzeba uważać, żeby nie przegapić momentu wejścia na scenę. Uważam że nadchodzący rok to rok Judasza. Każdy musi uważać na oszusta, wśród tych których uważa za swoich. Wielu z nas może być zdradzonymi, więc należy być bardzo czujnym.
Na parapecie stoi kilka zdjęć. Widnieje na nich Aida w towarzystwie Kayi, Igi Cembrzyńskiej, Danuty Rinn, D. J. Bobo.
– To był program Edyty Wojtczak „Pod dobrą gwiazdą”, a ja dostałam tam stałe miejsce w programie. Przewidywałam tam przyszłość zaproszonych gości – opowiada. Zarówno do programu, jak i do niej osobiście zgłasza się wiele sław.
– Do mnie przychodzą przede wszystkim ludzie. A jakie oni zajmują stanowisko, lub na jakim poziomie życiowym lub finansowym żyją, to już inna sprawa. Politycy, aktorzy, artyści, naukowcy, kryminaliści, prostytutki mają takie same problemy, jak każdy inny człowiek. Chcą wiedzieć
co zrobić, żeby czegoś uniknąć
– mówi.
Nasza rozmowa dobiega końca. Jeśli kiedyś chciałabym przyjść tu prywatnie, musiałabym się wcześniej zapisać.
– Kiedyś czekało się dwa lata, teraz pół roku. Ale ktoś z ciężkim problemem wejdzie bez kolejki – zapewnia Aida.