Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

18 października 2014 r.
21:00
Edytuj ten wpis

Trenerski nos, szczęśliwa data i 81 lat czekania

0 0 A A

72 godziny, w trakcie których pokonaliśmy Niemców i zremisowaliśmy ze Szkotami wystarczyły, żeby Polacy zmienili zdanie na temat piłkarzy i zakochali się w jedenastu facetach ubranych w biało-czerwone stroje, ganiających za piłką.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
Maciej Rybus nie powinien się wstydzić wywiadu, jakiego udzielił Przeglądowi Sportowemu. Słowa: "zepchnęliśmy siatkarzy z piedestału”, za które został skrytykowany przez opinię publiczną, w kontekście w jakim zostały użyte, zostały użyte właściwie. Pomocnikowi Tereka Grozny i reprezentacji Polski nie chodziło przecież o to, że piłkarze osiągnęli większy sukces niż siatkarze, ale o to, że wystarczyło jedno zwycięstwo, a krytykowana do tej pory reprezentacja Adama Nawałki stała się medialnym tematem numer jeden.

Polowanie na piłkarzy

Nagle wszyscy zmienili zdanie odnośnie piłkarzy. Na temat kadry narodowej zaczęli wypowiadać się wszelkiej maści celebryci, a dziennikarze - nawet ci, nie mający do tej pory ze sportem wiele wspólnego - rozpoczęli wielkie polowanie. Czyhali na zawodników w hotelu i szukali ich podczas treningu w lesie. Każdy chciał mieć wywiad nie tylko z Robertem Lewandowskim, ale też z Sebastianem Milą czy Jakubem Wawrzyniakiem, dowiedzieć się co jedli na obiad, jakiej muzyki słuchali przed meczem. Piłkarska reprezentacja stała się modna. I pewnie gdyby Stadion Narodowy liczył nie 55 a 200 tysięcy miejsc to podczas meczu ze Szkocją i tak wszystkie by się wypełniły.

Najciekawsze, że mówimy przecież o wielkim roku dla polskiego sportu. Roku, w którym wywalczyliśmy sześć medali igrzysk olimpijskich, kilkadziesiąt medali mistrzostw świata i Europy w konkurencjach olimpijskich. Roku, w którym zdobyliśmy mistrzostwo świata siatkarzy, emocjonowaliśmy się występami Rafała Majki w Tour de France oraz Tour de Pologne i gratulowaliśmy Michałowi Kwiatkowskiemu złota mistrzostw świata. To jednak piłkarze, przez lata krytykowani, odsądzani od czci, z zarzutami o brak zaangażowania i serca do gry, i zbyt wysokie zarobki okazali się tą grupą sportowców, na której sukces najbardziej czekaliśmy. Oszaleliśmy już po małym sukcesiku, a właściwie pojedynczym zwycięstwie.

Czekaliśmy 81 lat

Zgoda, nie było to byle jakie zwycięstwo, czekaliśmy na nie 81 lat, od 1933 roku, gdy reprezentacja Polski po raz pierwszy zmierzyła się z Niemcami. Wówczas bramkę, która zadecydowała o naszej porażce straciliśmy dopiero w 89 minucie. W kolejnych 17 spotkaniach jeszcze kilkukrotnie zdarzało się, że korzystny wynik wymykał się nam przez chwilę nieuwagi w końcówce.

Tak było na mistrzostwach świata w 2006 roku i na otwarcie gdańskiej PGE Areny pięć lat później, gdy w ostatniej akcji meczu poślizgnął się Wawrzyniak. Tym razem udało się zachować koncentrację do ostatniego gwizdka sędziego i nikt nie popełnił głupiego błędu. To w połączeniu z ponadprzeciętną skutecznością, olbrzymią walecznością, ambicją i determinacją, wystarczyło, żeby po raz pierwszy w historii pokonać Niemców.

Dokonaliśmy tego w najmniej spodziewanym momencie, kilka miesięcy po tym, jak Bastian Schweinstanger i spółka wrócili na tron, zostając po raz czwarty w historii mistrzami świata. Zrobiła to krytykowana kadra Adama Nawałki z Wawrzyniakiem i Tomaszem Jodłowcem w składzie.

Zgoda, w zespole, który z nami zagrał z powodu kontuzji i zawieszenia butów na kołku zabrakło kilku kluczowych piłkarzy, ale to wciąż byli mistrzowie świata, Niemcy. Drużyna, której pokonanie nie udało się wielu pokoleniom znacznie wybitniejszych piłkarzy. Orłom Górskiego z Grzegorzem Latą, Janem Tomaszewskim, Kazimierzem Dyną i Nawałką w składzie czy fantastycznej drużynie Antoniego Piechniczka z wybitnymi Zbigniewem Bońkiem i Józefem Młynarczykiem.
Szczęśliwa data

11 października już na zawsze będzie zapamiętany jako data historycznego zwycięstwa nad Niemcami, ale 11 października to w ogóle szczęśliwa data dla polskiego futbolu. Siedem lat temu ograliśmy Portugalię, cztery lata temu Czechów. Może wszystkie ważne mecze powinniśmy rozgrywać tego dnia?
W tej chwili najważniejsze jest pytanie czy 2:0 z Niemcami ma dla nas jeszcze jakieś, oprócz historycznego, znaczenie. Odpowiedzi póki co nie ma, poznamy ją dopiero za kilkanaście miesięcy. Obecnie wiemy, że dzięki tej wygranej zdobyliśmy trzy niezwykle istotne punkty, które mogą okazać się bardzo cenne w kontekście walki o awans do finałów mistrzostw Europy. Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny bezpośrednio po zakończeniu tego spotkania mówili o tym, że te trzy punkty będą cieszyły ich bardzo mocno tylko jeśli we wtorek dołożą kolejne trzy i ograją Szkocję. Nie udało się, z Wyspiarzami zremisowaliśmy 2:2. To jednak nie znaczy, że mamy nie radować się z wygranej nad naszymi zachodnimi sąsiadami.

Jak Orły Górskiego

Wiele wskazuje na to, że dla reprezentacji Polski było to przełomowe spotkanie. Takie, po którym piłkarze uwierzyli w swoje umiejętności, zyskali wsparcie kibiców, a przede wszystkim zaczęli stanowić drużynę.

Takie przełomowe spotkania są nierozłącznie związane z historią polskiej piłki. Każda z reprezentacji, która osiągnęła coś wielkiego, musiała taki mecz rozegrać. Kadra Kazimierza Górskiego miała mecz na Wembley, zespół Jerzego Engela wyjazdowe zwycięstwo z Norwegią, a drużyna Leo Beenhakkera domową wygraną z Portugalią.

- Tamto spotkanie w Oslo scaliło nas jako drużynę. W trakcie 90 minut, gdy jeden walczył za drugiego i nikt nie odstawiał nogi, polubiliśmy się na tyle, że do tej pory po latach chętnie się spotykamy w swoim gronie - wspomina lublinianin Jacek Bąk, długoletni kapitan reprezentacji.

- To nie jest tak, że przed Wembley graliśmy gorzej w piłkę. Nie, już wcześniej graliśmy dobrze, ale nie bardzo w to wierzyliśmy. Dopiero ten mecz natchnął nas taką wiarą we własne umiejętności, że na mundialu byliśmy równorzędnym przeciwnikiem dla największych światowych potęg - dodaje Jan Tomaszewski, legendarny bramkarz, który zatrzymał Anglię.
Czy tu powstaje drużyna?

Ciężko jednoznacznie stwierdzić, czy takim samym przełomem dla kadry Nawałki będzie mecz z Niemcami, ale pewne jest, że w sobotę po raz pierwszy od lat widzieliśmy nasz narodowy zespół nie jako zlepek indywidualności, ale jako jedność. Cała jedenastka zostawiła serce na boisku, wszyscy walczyli bez wytchnienia, grali bardzo blisko siebie, wzajemnie się asekurowali. Tylko w ten sposób możliwe było pokonanie mistrzów świata.

Mentalność się zmienia

Pierwszym testem dla tego, co zmieniło się w reprezentacji miało być wtorkowe spotkanie ze Szkocją. Wbrew oczekiwaniom nie zobaczyliśmy biało-czerwonych prowadzących grę, dominujących nad rywalem od pierwszej do ostatniej minuty. To nadal był jednak zespół walczący zgodnie z zasadą jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.

Kluczowym momentem był pierwszy kwadrans po stracie drugiej bramki. Piłkarze nie załamali się, nie odpuścili, ale jeszcze mocniej zaatakowali, jakby z pewnością, że odwrócą losy tego spotkania. Tą pewność mogło dać im tylko zwycięstwo nad Niemcami i ta pewność zaprocentowała golem Arkadiusza Milika. Do wygranej zabrakło kilku centymetrów. Kamil Grosicki w dogodnej sytuacji trafił słupek, a uderzenie Lewandowskiego końcami palców na rzut rożny sparował David Marshall.

- Wydaje mi się, że z każdym zgrupowaniem lepiej się rozumiemy. Lepiej wykonujemy filozofię trenera. I tak, jak przed rozpoczęciem eliminacji wierzyliśmy, że jesteśmy w stanie z tej grupy wyjść, tak teraz to wiemy. To, że czujemy niedosyt po zremisowanym meczu ze Szkocją jest w pewnym sensie tego potwierdzeniem. Ten niedosyt z powodu czterech punktów pokazuje też, że nasza mentalność powoli się zmienia - ocenia Wojciech Szczęsny.
Dobry początek

Bramkarz Arsenalu był jednym z bohaterów spotkania z Niemcami. Bronił perfekcyjnie, kilkukrotnie ratując zespół od utraty gola. We wtorek nie poszło mu już tak dobrze. Wpuścił dwie pierwsze bramki w eliminacjach, choć nie popełnił większego błędu. - To były dwa zupełnie inne spotkania, nie da się ich porównać. Dla mnie zdecydowanie lepszy był mecz z Niemcami, lubię kończyć zawody z czystym kontem - dodaje z uśmiechem.

Po trzech kolejkach mamy na koncie siedem punktów, tyle samo co druga w tabeli Irlandia, którą wyprzedzamy lepszym bilansem bezpośrednich spotkań. Nad mistrzami świata Niemcami i naszymi główny rywalami w walce o awans, Szkotami, mamy trzy "oczka” przewagi.

- To dobry dorobek i powinniśmy go szanować. Myślę, że przed rozpoczęciem eliminacji wzięlibyśmy te siedem punktów w ciemno. W trzech rozegranych meczach udowodniliśmy, że potrafimy grać z każdym, potrafimy walczyć, a to jest pewna baza, na której możemy zrobić coś fajnego - twierdzi Kamil Glik, który zebrał bardzo dobre noty po obu spotkaniach. To był Glik na jakiego czekaliśmy, prawdziwy szef obrony. Oglądając te spotkania można zrozumieć, za co pokochali go Włosi. Zresztą mecz ze Szkocją kapitan Torino przepłacił rozciętym łukiem brwiowym.

Wyprawa na Kaukaz

- Trochę się zdziwiłem w sytuacji, gdy sędzia odgwizdał mój faul w sytuacji, kiedy rozbito mi łuk brwiowy. Nie sądzę jednak, żeby rywal zrobił to celowo. Zresztą ja czułem się bardzo dobrze, ostra gra jeszcze bardziej mnie nakręcała. Lubię grać w takich meczach. Nie od dziś wiemy, że Szkoci czy Irlandczycy mają taki styl. Byliśmy na to gotowi. Piłka nożna to gra dla mężczyzn i trzeba być przynajmniej tak samo agresywnym. Zakrwawioną koszulkę musiałem zmieniać dwa razy. Za ostatnim razem była ona mokra, więc chyba została uprana. Nasz magazynier Paweł dobrze wywiązał się z zadania i to pokazuje, że na wynik reprezentacji pracuje wiele osób, których nie widać na pierwszych stronach gazet - dodaje Glik.

Po meczu ze Szkocją reprezentanci rozjechali się do klubów. Ponownie spotkają się już za niespełna miesiąc, na zgrupowaniu przed wyjazdowym spotkaniem z Gruzją.

- Jesteśmy przygotowani na ciężkie spotkanie. Gruzja to gorący teren. Myślę, że to może być podobny mecz jak z Mołdawią podczas ostatnich eliminacji, ale jeśli chcemy pojechać na mistrzostwa Europy do Francji, to musimy zdobyć tam trzy punkty. Musimy je wygryźć, wywalczyć. Innej opcji nie ma - przyznaje Robert Lewandowski.
Trenerski nos Nawałki

Napastnik Bayernu świetnie odnalazł się w roli kapitana. Zastępując Jakuba Błaszczykowskiego nie tylko poprowadził reprezentację do zwycięstw, ale przede wszystkim dał jej nową jakość. Lewandowski jako kapitan nie narzeka, nie macha rękoma, ale sam dodatkowo motywuje kolegów, a jeśli trzeba walczy za nich na boisku, wraca, gdy zapędzą się do ofensywy, jak podczas meczu z Niemcami.

Z perspektywy czasu trzeba ocenić, że powierzenie mu opaski było świetną decyzją Nawałki. Zresztą nie tylko to. Krytykowany do tej pory selekcjoner udowodnił, że ma nosa, decydując się na grę dwójką napastników z niedocenianym Arkadiuszem Milikiem, wpuszczając na zmiany skreślonego przez wielu Sebastiana Milę i wystawiając niedoświadczonego przeciętniaka z egzotycznej ligi chińskiej, Krzysztofa Mączyńskiego. Wszyscy odpłacili mu się najlepiej jak mogli, strzelając bramki w meczach z Niemcami oraz Szkocją. Panie trenerze, życzymy więcej takich decyzji!
Czytaj więcej o:

Pozostałe informacje

Egzotyczne zwierzęta na Targach Lublin
galeria
film

Egzotyczne zwierzęta na Targach Lublin

Pająki, węże, ślimaki i ryby. W Lublinie gratka dla miłośników terrarystyki, akwarystyki i botaniki.

Kiedy Kamil Kruk i Ivan Brkić wrócą do składu Motoru Lublin?

Kiedy Kamil Kruk i Ivan Brkić wrócą do składu Motoru Lublin?

Od dawna Motor Lublin musi sobie radzić bez ważnych zawodników: Kamila Kruka i Ivana Brkicia. Obaj powoli wracają do zdrowia. A kiedy będzie można zobaczyć ich na boisku? Szansę na występ w tym sezonie ma jedynie obrońca

Słynne kawasaki należy do polskiego kolekcjonera.
Dęblin
galeria

Wystąpił w Top Gun. Teraz można go oglądać w Dęblinie

Czarno-czerwony kawasaki GPZ 900r Ninja - ten sam, na którym w 1986 roku w filmie Top Gun jeździł Tom Cruise, a także towarzysząca mu Kelly McGillis - stoi teraz w hangarze Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie. To jedna z kilku maszyn, która brała udział w produkcji amerykańskiego studia Paramount Pictures

Bialska Rada Kobiet
Biała Podlaska

Nie dostały się do rady miasta, ale trafiły do innej. Jakie były zasady naboru?

Czternaście powołanych przez prezydenta pań ma strzec spraw kobiet w Białej Podlaskiej. Ten nowy organ doradczy na razie ma działać 3 lata. W większości to nazwiska związane ze środowiskiem obecnej władzy w mieście

Emmanuel Lecomte wystąpił w reprezentacji Belgii. Koszykarz Startu Lublin zagrał przeciwko Łotwie

Emmanuel Lecomte wystąpił w reprezentacji Belgii. Koszykarz Startu Lublin zagrał przeciwko Łotwie

Pojedynek w Rydze był starciem dwóch niepokonanych drużyn w grupie C. Przypomnijmy, że Łotysze mają zapewniony udział w mistrzostwach Europy, ponieważ są jednym z gospodarzy całego turnieju. Mimo to biorą udział w eliminacjach i na razie idzie im bardzo dobrze. W piątkowy wieczór jednak spotkali trudnego przeciwnika w postaci reprezentacji Belgii

Karol Nawrocki kandydatem PiS na prezydenta RP

Karol Nawrocki kandydatem PiS na prezydenta RP

Prawo i Sprawiedliwość ogłosiło, że prezes IPN, Karol Nawrocki, będzie kandydatem na prezydenta w przyszłorocznych wyborach, popieranym przez tę partię. Nawrocki wystartuje jako "kandydat obywatelski, bezpartyjny"

Skoki narciarskie. Ruszył nowy sezon. Polacy na odległych pozycjach

Skoki narciarskie. Ruszył nowy sezon. Polacy na odległych pozycjach

Sezon 2024/2025 oficjalnie rozpoczęty. W sobotę i niedzielę na skoczni w Lillehammer dominowali Niemcy i Austriacy

4000 tysiące zł kosztował mosiężny krokodyl
zdjęcia
galeria

Tylko krokodyl z mosiądzu nie marzł na giełdzie. Handlującym przeszkadzała pogoda

Zimny wiatr i temperatura w okolicach zera skutecznie odstraszyły część kupców i ludzi, którzy zwyczajowo w ostatnią niedzielę miesiąca odwiedzają giełdę starci na Placu Zamkowym w Lublinie. Ruch był zdecydowanie mniejszy

Szkoła z wartościami i tradycją – „Szóstka” świętuje jubileusz
ZDJĘCIA
galeria

Szkoła z wartościami i tradycją – „Szóstka” świętuje jubileusz

Szkoła Podstawowa nr 6 im. Romualda Traugutta w Lublinie w tym tygodniu obchodzi 90. urodziny. W uroczystościach uczestniczyli dawni i obecni uczniowie

Festiwal dźwięku
foto
galeria

Festiwal dźwięku

W Helium Club, co ty dzień odbywają się mega imprezki. Na parkiecie szaleństwo! Zobaczcie, co się działo w weekend w Helium. Tak się bawi Lublin!

Bogdan Lembrych (z piłką) był najlepszym zawodnikiem Memoriału Roupperta
galeria

Memoriał Leszka Marii Roupperta. Zagrali ku pamięci wielkiego trenera [zdjęcia]

Matematyka zwycięzcą Memoriału Leszka Marii Roupperta

Na drogach może być ślisko

Na drogach może być ślisko

Warunki drogowe na Lubelszczyźnie nie są najlepsze. Do wieczora w kilkunastu powiatach województwa obowiązują ostrzeżenia IMGW o marznących opadach. Wczoraj rano w powiecie opolskim jedno z aut wpadło do rowu

Ma sądowy zakaz zbliżania się do rodziców. Teraz napadł na sklep

Ma sądowy zakaz zbliżania się do rodziców. Teraz napadł na sklep

Miał zasłoniętą twarz, a w ręku nóż. Wbiegł do osiedlowego sklepu i wyciągając ostrze zagroził nim ekspedientce. Ta oddała mu kasetkę z pieniędzmi. Wcześniej znęcał się nad rodzicami

Za zdrowie pań
foto
galeria

Za zdrowie pań

Weekend to czas, kiedy w Berecie rządzi prawdziwa zabawa. Zobaczcie naszą fotogalerię z weekendowych szaleństw z popularnego Beretu.

Zima w natarciu. W tym mieście będą pracować na trzy zmiany

Zima w natarciu. W tym mieście będą pracować na trzy zmiany

Zima stawia samorządy w gotowości. Burmistrz Łukowa deklaruje, że jeśli warunki na drogach będą złe, służby będą pracować na trzy zmiany.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium