Po kilku minutach od wezwania przyjechała przed dom karetka. Specjaliści stwierdzili potrzebę szybkiej interwencji operacyjnej.
– Do którego szpitala jedziemy? – zapytali uprzejmie.
Nie mając znajomości, protekcji i pieniędzy, wybrałem w ciemno kryterium zabytkowości obiektu.
– Do Jana Bożego – rzekłem.
Zawsze byłem pod urokiem
tego nieprzeciętnego późnobarokowego zespołu kościelno-klasztornego, położonego cudownie na wzgórzu wśród zabytkowego starodrzewu, z przepiękną nastawą ołtarzową, z tajemniczym rydwanem Proroka Eliasza. Taki obiekt mógłby stanowić dumną ozdobę każdego prestiżowego miejsca sakralnego w Europie.
Natychmiast znalazłem się na stole operacyjnym pod kierunkiem specjalistów docenta dra Piotra Paluszkiewicza i skalpelem dra Janusza Hołysza.
Gdy zbudziłem się z uśpienia o drugiej w nocy, najpierw z radością
stwierdziłem, że żyję
(...). Przez kilka dni miałem okazję przyglądać się technologii opieki nad powracającymi do zdrowia (...). Obserwacje i osobiste doznania przerosły moje oczekiwania pod każdym względem na korzyść służby zdrowia w porównaniu z obiegowymi opiniami, rozpowszechnianymi na niekorzyść Eskulapa (...). Dominuje przyjazny nastrój, precyzja i delikatność obsługi całego personelu (...). To wszystko połączone z dyskretnym urokiem posługi duchowej miejscowych ojców duszpasterzy, którzy od kilku wieków są tu jakby „na własnym”, działają z subtelnością, nie naśladując stylu ojca Rydzyka.
Piątego dnia opuściłem szpital wyposażony w kartę informacyjną z wynikami i wszelkimi zaleceniami, łącznie ze szczegółowo opracowaną dla mnie dietą na najbliższy miesiąc (...). Tego radosnego dla mnie dnia kupiłem Dziennik Wschodni (19.II. Nr 42) i na pierwszej stronie czytam:
„Samoobrona chce rządzić szpitalami”. Na końcu tej notatki M. Gorostizy stwierdzenie K. Rękasa: „Pieczę nad służbą zdrowia otrzymaliśmy na życzenie koalicjantów”.
O zgrozo!
Toż ci koalicjanci chyba znacznie upadli na zdrowiu i to nie fizycznym! Bowiem powinni znać dawną lekarską zasadę: „Medice cura te ipsum” (...).
Rozpłakałby się najwybitniejszy starożytny lekarz Hipokrates, zwany ojcem medycyny, z faktu jak to pseudopolitycy dwa i pół tysiąca lat później biorą się za spartaczenie jego dzieła. Ani Samoobrona, ani żadna inna partia służbie zdrowia nie pomogą, gdyż z natury partie nie stosują zasady „primum non nocere”. Samoobrona, jak dotąd, obiecała zagospodarować w Polsce dobre, smaczne i tanie jedzenie. Cały kraj miał być pokryty siatką łatwo dostępnych przydrożnych garkuchni. Widocznie jednak nie opłaciło się działaczom, bo oni i tak mają pieniądze. Lepiej michę nadwyżek żywnościowych rolników podrzucić pod nos rządowi, a Samoobrona nadal doskonalić będzie sztukę urządzania blokad (...).
Czego potrzeba służbie zdrowia – każdy wie.
Potrzeba pieniędzy.
Jak napełnić pędzący rydwan Proroka Eliasza złotem dla zdrowia? (...). Najkorzystniejszą sytuację w niedalekiej przyszłości może mieć lubelski szpital Jana Bożego. Należy jedynie odkryć promocyjnie cudowność położenia zespołu, ukazać niepowtarzalną klasę zabytku, jakość opieki znakomitego zespołu medycznego, unowocześnić – na wzór angielskiego szpitalnictwa – dodając parterowe pawilony lecznicze, powołać fundację Proroka Eliasza (...) w celu stworzenia wzorcowego modelu opieki zdrowotnej w Lublinie na poziomie europejskim.