Dzisiaj w śródmieściu zwracał uwagę niecodzienny gość. Od placu Litewskiego, przed deptak i dalej na Stare Miasto wędrowała marionetka. Dorośli czuli się przy tej zagranicznej dziewczynce jak dzieci, bo lalka miała 3 i pół metra wysokości. Animowały ją trzy osoby
Lublin jest jednym z trzech polskich miast, obok Krakowa i Przemyśla, które w tym miesiącu odwiedza charakterystyczna marionetka. Amal, syryjska dziewczynka, która musi się schylać, by nie zawadzić głową o przewody wiszące nad ulicą i swobodnie zagląda do okien kamienic, ma bardzo specjalne zadanie.
Jej wizyty – a wędruje od granicy syryjskiej przez Turcję i dalej Europę Zachodnią – mają przypominać o losie wszystkich dzieci cierpiących z powodu wojen, uchodźstwa, utraty kontaktu z bliskimi. Nic dziwnego, że w Polsce syryjska 10-latka jest tam, gdzie są ukraińscy uchodźcy. Zwłaszcza, że przed wojną uciekło do nas bardzo dużo dzieci.
Organizatorzy międzynarodowej akcji tym razem wpletli we włosy marionetki wstążki w kolorach ukraińskiej flagi.
Dyrektorem artystycznym The Walk Productions, który stoi za projektem Little Amal, jest Amir Nizar Zuabi. Jak tłumaczył w mediach, rozumie doświadczenie uchodźców, bo urodził się we Wschodniej Jerozolimie, jego ojciec to muzułmanin-Palestyńczyk, mama Żydówka, która uciekła z Europy przed Holokaustem.
W Lublinie Amal pozowała do zdjęć, przytulała przechodniów. Zrobiono jej mnóstwo zdjęć. Zwłaszcza przy napisie „Lublin” na placu Litewskim, o który się swobodnie opierała, górując nad literami.
Cały czas rozglądała się, czy nie zobaczy gdzieś swojej mamy, bo to jej, zgodnie ze scenariuszem wędrownej dramy, szuka mała Syryjka.
W Lublinie organizatorzy międzynarodowego projektu współpracowali z Warsztatami Kultury.