(fot. Archiwum prywatne E. Grzeszykowskiej )
- Moje dzieciństwo to były czasy filmów na VHS. Blisko swojego domu rodzinnego miałam wypożyczalnię takich kaset - rozmowa z Emilią Grzeszykowską z Międzyrzeca Podlaskiego, która prowadzi bloga filmowego „Kinoholik”. Ostatnio uzyskała stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu „Kultura w sieci”.
• Jak powstał blog „Kinoholik”?
- Jako czternastolatka, założyłam swoje pierwsze konto na portalu Filmweb. Lata mijały i uznałam, że potrzebuję swojego miejsca do dzielenia się pasją. Tak w 2016 roku założyłam na Facebooku stronę „Kinoholik”. Chciałam mieć własną przestrzeń, gdzie będę mogła publikować materiały w ulubionej formie. To jednocześnie miejsce, gdzie mogę porozmawiać z innymi o kinie i filmach. Taka forma bloga na Facebooku daje łatwy i szybki sposób komunikowania się z innymi ludźmi. Zawsze można też poznać nowych znajomych.
Na przykład, podczas ubiegłorocznego festiwalu Transatlantyk, przywitała się ze mną jedna z czytelniczek bloga. Mogłyśmy wtedy porozmawiać twarzą w twarz, podzielić się refleksjami na temat obejrzanych projekcji. Z kolei z inną czytelniczką Kinoholika wybieram się na koncert. Planuję też zorganizować zlot Kinoholików w jednym z większych miast.
• Skąd takie zainteresowania?
- Kinem interesowałam się już od wczesnego dzieciństwa. Zaczęło się od bajek w telewizji, choćby na kanale Cartoon Network. Pamiętam, że po obejrzeniu filmu „Park Jurajski” zapragnęłam zostać archeologiem jak dr Alan Grant. Moje dzieciństwo to były czasy filmów na VHS. Blisko swojego domu rodzinnego miałam wypożyczalnię takich kaset. Starsze rodzeństwo oglądało bardzo dużo różnych filmów, dzisiaj uważanych za klasyki kina. A ja dołączałam do tych domowych seansów.
Świat w filmie zawsze wydawał mi się bardziej pociągający, magiczny. Dorastałam razem z bohaterami ulubionych seriali, identyfikowałam się z nimi, przeżywałam to, co działo się w ich życiu. To zainteresowanie trwa do dzisiaj.
• Ulubieni twórcy i filmy?
- Reżyserzy, którzy swoimi filmami zawrócili mi w głowie to: Luis Bunuel, Jim Jarmush, Quentin Tarantino, Steven Spielberg, Michael Haneke, Kim Ki Duk i Tim Burton. Nie dzielę filmów na gorsze lub lepsze. Po prostu albo coś mi się podoba, albo nie. Nałogowo oglądam hiszpańskie thrillery typu „Słodkich snów”, „Oczy Julii”, „Od słów do śmierci” czy „Ciało”.
Są też takie serie filmowe, które z pewnością będę oglądać jako starsza pani. To na przykład „Powrót do przyszłości” czy „Władca pierścieni”. Ale zdarza się, że razem z rodziną oglądamy „Kevin sam w domu „. To nasza świąteczna tradycja.
• Kinoholik nie jest typowym facebookowym fanpage’em...
- Każdy fanpage filmowy czymś się różni. Moim priorytetem jest pisanie oraz informowanie o ciekawych premierach kinowych. Skupiam się na kinie oraz filmach, ale i nie tylko. Uważam, że różne sfery życia ludzi, światopogląd, preferencje także te polityczne, religijne czy muzyczne łączą się z kinematografią.
Na blogu przybliżam swoje spojrzenie na świat kina. Można u mnie znaleźć recenzje, opisy, newsy filmowe, wywiady, reportaże z festiwali, a nawet memy. Przede wszystkim piszę prawdę, nie patrzę na oceny zagranicznych krytyków. Jeżeli coś mi się podoba, to chwalę, a jeżeli nie, to krytykuję. A co najważniejsze, w przystępnym stylu dla szerokiego odbiorcy.
• Co jest głównym celem Kinoholika?
- Moim nadrzędnym celem zawsze było popularyzowanie oglądania filmów na dużym ekranie i zachęcanie do tego młodych ludzi. Na Facebooku powstała nawet taka grupa „Nie chodzisz do kina? To smutne”. To taki pamiętnik filmów widzianych w kinie w danym roku. Ale na Kinoholiku piszę też o filmach, które można obejrzeć w telewizji, na platformach streamingowych czy na festiwalach filmowych.
• Ostatnio pani strona została zauważona nawet przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
- Zaczęło się od tego, że jedna z czytelniczek bloga wspomniała o serwisie Patronite. Okazało się, że na tej stronie odbiorcy mogą wspierać swoich ulubionych twórców. Wszystko po to, by otrzymywać coraz lepszej jakości treści i mieć na nie wpływ. Dlatego założyłam tam profil i szybko okazało się, że mogę przystąpić do programu „Kultura w sieci”. Każdy potencjalny patron może wesprzeć twórcę.
Na początku nie wiedziałam, że jest w to zaangażowane Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Dopiero po jakimś czasie odezwała się do mnie dziennikarka ze znanego radia z pytaniem jak to się stało, że jestem polecana na ministerialnych stronach. Wysłała mi linka i bardzo mnie ucieszyła ta rekomendacja resortu. Na tym nie koniec. Kolejna wiadomość zaskoczyła mnie jeszcze bardziej. Otrzymałam również stypendium Ministra Kultury w ramach programu „Kultura w sieci”.
• Jak zamierza pani rozwijać Kinoholika?
- Kinoholik rozwija się cały czas. Stworzyłam specjalną grupę przypisaną do bloga. Jest też kanał na Youtube, gdzie będę udostępniać wideorecenzje oraz wywiady z ciekawymi ludźmi ze świata filmu. Szykuję również specjalny cykl rozmów, między innymi z artystami teatru Studio Buffo.
• Czy łatwo się przebić z taki pomysłem? W sieci nie brakuje podobnych projektów.
- To prawda, w sieci nie brakuje rożnych blogów, witryn okołofilmowych, ale każde miejsce ma swoją określoną publikę. Staram się przekazywać treści, które mnie ciekawią i mam nadzieję, również moich czytelników. Posty można udostępnić później w grupach filmowych i dzięki temu docierają one do większego grona. Jeszcze dwa lata temu Kinoholika czytało ok. 2 tysiące osób, dzisiaj jest to już ponad 6 tys. odbiorców i liczba stale się powiększa.
• Czy pandemia koronawirusa wpłynęła jakoś na zainteresowanie takim blogiem?
- Pandemia na pewno nie sprzyja ludziom, którzy lubią chodzić do kina, a później recenzują filmy, tak jak ja. Z pewnością zyskały na tym platformy streamingowe, choćby Netflix. Więcej ludzi zaczyna oglądać filmy na takich platformach, bo zdarza się, że pytają mnie na blogu czy polecam dany film, albo w ogóle co rekomenduję. Dostrzegam też, że więcej odbiorców chce dyskutować o kinie.
• Na jaki film chce się pani wybrać po otwarciu kin?
- Bardzo czekam na film „Tenet” Christophera Nolana. Łączy w sobie thriller i kino science fiction. Nastawiam się na wielkie dzieło z dużym rozmachem i dobrymi aktorami.