ABS, EBD, TCS, elektrycznie sterowane szyby i lusterka, prędkość nie mniejsza niż 135 km/h - tak Zarząd Główny Ochotniczej Straży Pożarnej sprecyzował warunki techniczne przetargu na lekki samochód strażacki przeznaczony dla jednostek w terenie. W ten sposób już
na starcie z rywalizacji o ten kontrakt wykluczono lubliny. Pojazdy produkowane przy Mełgiewskiej nie mogą spełnić tych wymogów
- Jesteśmy zadziwieni warunkami przetargu ogłoszonego przez ZG OSP w Warszawie - mówi Wiesław Puch, dyrektor Zakładu Produkcji Samochodów w Lublinie Andoria SA. - Nie wiemy czy przetarg nie został ustawiony pod konkretną markę? Po co strażakom ochotnikom tak luksusowe wyposażenie samochodów bojowych? Co z ochroną polskich producentów - to tylko niektóre pytania jakie głośno zadaje dyrektor Puch.
- Dotychczas Zarząd Główny OSP zakupił ponad 500 lublinów dla jednostek OSP. Do tej pory lubliny chwalono, teraz to się zmieniło - mówi z żalem dyrektor Puch.
Czas na zmianę warty
Wiesław Golański, dyrektor w Zarządzie Głównym OSP w Warszawie odpowiedzialny m.in. za zakupy samochodów, ma inną opinię w tej sprawie. - Jak przyszedłem do pracy w Warszawie postawiliśmy z prezesem Waldemarem Pawlakiem na lubliny - mówi dyrektor Golański. - Zaczęliśmy wymianę starych żuków i nys. W ciągu kilku ostatnich lat do jednostek OSP w terenie trafiło blisko 500 lublinów.
Przyszło jednak załamanie i upadłość Daewoo Motor Polska, producenta lublinów.
- Pod koniec ubiegłego roku zwróciliśmy się do syndyka z propozycją zakupu 50 lublinów dla strażaków z OSP - mówi dalej dyrektor Golański. - Otrzymaliśmy wówczas odpowiedź od syndyka Liszcza, że musimy zamówić minimum 500 sztuk samochodów. Kończył się rok, my mieliśmy środki do wykorzystania. Wybraliśmy nieco droższego, ale znacznie lepiej wyposażonego forda transita. Do całości dołożyła się sprawa wycofania się przez syndyka ze świadczeń gwarancyjnych, w kontekście wady fabrycznej układu kierowniczego wykrytej w lublinach. Jednostki OSP musiały usterkę usuwać na własny koszt.
Dyrektor Golański w rozmowie zapewniał nas, że koszt zakupu pojazdu produkcji zachodniej nie różni się aż tak znacznie od kosztu zakupu lublina. - Poza tym samochody specjalne, jakimi są także wozy OSP, po wejściu do unii będą musiały mieć znak bezpieczeństwa CE, czego lubliny nie mają i mieć w najbliższym czasie nie będą.
- Wejście Polski do unii jest jeszcze kwestią czasu i nie jest powiedziane, że lubliny nie będą spełniały tych i innych wymogów unijnych. Wydaje się, że jest to problem nie tylko lublina, ale i innych marek. Jest jeszcze czas na zmiany konstrukcyjne - mówi dyrektor Puch.
Skąd kasa na samochody strażackie
Dotychczas zakupy lekkich wozów dla OSP odbywały się ze środków Funduszu Ochrony Środowiska oraz budżet gmin, do których kierowane są nabyte auta.
W ubiegłym roku, do końca września - DMP sprzedała (za pośrednictwem Pol-Mot Trading) do OSP 100 lublinów, jednak w wyniku sytuacji związanej z upadłością lubelskiej fabryki zamiast 50 dalszych lublinów nabyto 23 fordy transity. Strażacki lublin kosztował wówczas 58 tysięcy złotych, transit 73 tysiące.
W tym roku Zarząd Wojewódzki OSP w Lublinie ogłosił przetarg na zakup 20 samochodów. Przetarg wygrała Andoria ZPS w Lublinie. W minionym tygodniu ZW OSP w Lublinie przyszedł faks z informacją o zmniejszeniu zamówienia z 20 do 10 sztuk lublinów. Staraliśmy się w tej sprawie skontaktować z Władysławem Oleszkiem, dyrektorem Zarządu Wojewódzkie OSP w Lublinie. Niestety, dyrektor był niedostępny.
Jednocześnie ZG OSP W Warszawie zwiększył liczbę samochodów ze 102 na 115 w ramach trwającego obecnie przetargu. - Czy dla ZG OSP jest bez znaczenia, że za te same pieniądze może kupić dużo więcej samochodów - może bez ABS, EBD i TCS, elektrycznie regulowanych szyb i lusterek - ale polskich - pyta retorycznie Wiesław Puch.
Przetarg rozstrzygnie się 12 sierpnia.