Teraz was naprawdę spaliłem! – krzyczał pijany mężczyzna, który podłożył ogień pod dom swoich rodziców w Chodlu. W pożarze zginął kompan
od kieliszka podpalacza.
Do tragedii doszło w niedzielę po południu. Właścicielka domu poczuła nagle swąd spalenizny. Po chwili z sutereny wyszedł jej syn, 42-letni Andrzej D. Zaczął krzyczeć, a potem uciekł. Kobieta próbowała ugasić ogień, ale nie wytrzymała żaru. Z pomocą pospieszyli sąsiedzi. Wynieśli 52-letniego mężczyznę. Zmarł w szpitalu.
Po trzech godzinach policjanci złapali podpalacza. Andrzej D. miał ponad 3,5 promila alkoholu. (atj)