Pijany kierowca poloneza tak bardzo chciał uciec przed policją, że omal nie zginął. Policjanci z Ryk patrolowali ul. Okopową. Zobaczyli poloneza i malucha. Oba samochody jechały wężykiem.
Do kontroli zatrzymał się maluch. Kierowca, 41-letni Andrzej R. spod Ryk, miał ponad 2,5 promila i sądowy zakaz kierowania pojazdami. Gdy jeden z policjantów kontrolował kierowcę malucha, drugi ruszył w pościg za uciekinierem. Polonez jechał coraz szybciej. Przejechał 10 kilometrów. W końcu samochód wypadł z drogi, przewrócił się na dach. Kierowca nie mógł wydostać się z pojazdu, z którego wyciekało już paliwo. Życie
zawdzięcza sierżantowi Krzysztofowi Malinowskiemu, który wyciągnął go z rozbitego auta. 40-letni Lesław K. miał 3,4 promila. W ubiegłym roku sąd zabrał mu prawo jazdy za jazdę po pijanemu. (er)