(fot. p.p.)
W minioną sobotę dwa patrole Straży Miejskiej operowały na ulicy Targowej w Lublinie. Chodziło o kontrole drobnych handlowców, którzy wystawili plony ze swoich przydomowych upraw. Strażnicy prosili o likwidacje ekspozycji. Drobni handlowcy złościli się na mundurowych, bo nie mogą swobodnie sprzedawać plonów.
— Oni tu przyjeżdżają regularnie. Dostałem już 5 mandatów, każdy po 50 lub 100 złotych – mówi jeden z handlowców. – Na targu warzywnym przy Ruskiej nie ma miejsca, wiec stajemy tutaj. Nikomu nie przeszkadzamy. Straż na pewno wzywają ci z Ruskiej, bo jesteśmy dla nich konkurencją – mówi jeden z handlowców.
Chodzi o targ warzywny przy ulicy Ruskiej i bezpośrednio sąsiadującą ulicę Targową, wzdłuż której co sobotę, a czasami w dniu powszednie, pojawiają się działkowcy czy drobni rolnicy, aby sprzedać swoje warzywa i owoce.
– Działania podejmowane są przez strażników na podstawie przepisów, które zabraniają handlu poza miejscami do tego wyznaczonymi, czyli targowiskami. Funkcjonariusze interweniują na ulicy Targowej zarówno po sygnałach od mieszkańców, osób handlujących na targowisku przy ulicy Ruskiej, jak również z własnej inicjatywy przez strażników w związku z niestosowaniem się osób handlujących do przepisów – mówi Robert Gogola, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Lublinie. – Dodatkowo osoby handlujące przy ulicy Targowej często pozostawiają po sobie nieporządek oraz utrudniają przejście chodnikiem. Na ulicy Targowej, wbrew nazwie, nie ma targowiska – dodaje Robert Gogola.
Według rzecznika na targowisku warzywnym przy Ruskiej nie brakuje miejsca, by rozłożyć się z towarem. Trzeba za to jednak wnieść niewielką opłatę targową. Przy Targowej, choć nielegalnie, handluje się za darmo.
W sierpniu strażnicy nałożyli na osoby prowadzące handel w miejscu do tego niewyznaczonym 15 mandatów karnych na kwotę 1100 złotych oraz udzieli 2 pouczeń. – Nie było natomiast mandatów nałożonych w sobotę – dodaje rzecznik Straży Miejskiej w Lublinie.
Problem targowiska warzywnego przy Ruskiej, nie chodzi tu o ostatnio często opisywany „Bangladesz”, czyli plac z ciuchami, od lat tkwi w martwym punkcie. Targowisko bynajmniej nie jest wizytówką Lublina, a jego rewitalizacja ugrzęzła w planach. Po sąsiedzku działa duży targ przy Tysiąclecia, który kiedyś był pełen stoisk z warzywami i owocami. Dziś można je policzyć na palcach jednej ręki, podczas gdy ludzie na Targowej handlują na chodniku, jak w latach 90. minionego wieku.