Cielak z gminy Radecznica nadal bez właściciela. – Był anonimowy telefon odnośnie ewentualnego właściciela, ale to był fałszywy alarm– przyznają urzędnicy. Jednak wójt gminy zapewnia że zwierzę nie trafi do utylizacji.
Historia jak na razie pozostaje bez szczęśliwego zakończenia. Zwierzę błąkało się kilka dni temu po wsiach w gminie Radecznica. Policjanci zagonili je na jedną z posesji. Ale nikt się po cielaka jak dotąd nie zgłosił.
– Cielak nie jest zakolczykowany, a więc nie jest objęty ewidencją, która pozwoliłaby ustalić z jakiego gospodarstwa pochodzi – mówi asp. Dorota Krukowska – Bubiło, rzecznik zamojskiej policji. Przez kilka dni nikt też nie zgłosił zaginięcia cielaka. – Dzielnicowi jeżdżą po wsiach i rozpytują mieszkańców – dodaje rzecznik.
W poniedziałek do urzędu gminy ktoś anonimowo zadzwonił i wskazał właściciela. Jednak policja to sprawdziła i okazał się to fałszywy alarm. Cielak ma ok. 6 miesięcy i jest zdrowy. Była obawa że zwierzę może trafić do utylizacji w związku z tym nie ma żadnych wymaganych prawem dokumentów weterynaryjnych. Poza tym, w powiatowym ARiMR nie zgłoszono ostatnio narodzin bydła na tym terenie. Zatem, nic nie wskazywało na pochodzenie cielaka.
– Uczynimy wszystko, aby cielę nie trafiło do utylizacji. Ono nie jest niczemu winne. Obecnie jest pod troskliwą opieką jednego z mieszkańców naszej gminy – podkreśla Marian Szuper wójt gminy Radecznica. – Jest również chętny rolnik z terenu naszej gminy, aby to zwierzę przygarnąć. Na razie czekamy– dodaje wójt. Póki co, cielak żyje na koszt gminy. Jest m.in. pod opieką weterynaryjną.
Na swojej stronie internetowej, gmina Radecznica nadal udostępnia komunikat o cielaku. Urzędnicy proszą właściciela o kontakt z urzędem pod numerem telefonu 84 68 26 862.