Ograniczenie przyjęć pacjentów, badań laboratoryjnych, zastępowanie leków dożylnych doustnymi. Tak, według jednego z lekarzy, miałyby wyglądać oszczędności w SPSK4 w Lublinie. – Mamy kiepską sytuację finansową, ale pacjenci nie są zagrożeni – zapewnia rzeczniczka szpitala
Sygnał o oszczędnościach, których szuka szpital kliniczny nr 4 w Lublinie dotarł do nas od jednego z lubelskich lekarzy.
– To największy szpital w Lubelskim. Ma długi, więc szuka oszczędności. Personelowi odczytano list z dyrekcji: ograniczyć przyjęcia planowe i te z SOR, badania laboratoryjne i obrazowe, dawać leki doustne zamiast dożylne, bo są tańsze – wylicza lekarz i zaznacza: Dyrekcja nie ma jednak wyboru. Jeżeli szpital zbankrutuje, to już nikomu nie pomoże.
Jak przyznaje Marta Podgórska, rzeczniczka SPSK4 w Lublinie, szpital jest w kiepskiej sytuacji finansowej.
– Zamkniemy rok ze stratą na poziomie prawdopodobnie kilkunastu milionów złotych. Być może ta kwota się zmieni, bo zostały złożone do NFZ wnioski o zapłatę lub o przesunięcia rozliczeń świadczeń realizowanych w poszczególnych oddziałach – tłumaczy Podgórska.
– W tym tygodniu wpłynęło do nas pismo ze szpitala w tej kwestii. Aktualnie zajmujemy się tym tematem – potwierdza Małgorzata Bartoszek, rzeczniczka lubelskiego NFZ.
Szpital jest w trakcie realizacji planu naprawczego. – To wymusza na nas pewne działania. W związku z kiepską sytuacją finansową dyrekcja rzeczywiście skierowała 30 października apel do wszystkich kierowników komórek organizacyjnych szpitala o wsparcie działań oszczędnościowych. W piśmie, które wzbudziło pewne kontrowersje wśród pracowników, wskazane zostały obszary, w których takie działania można podjąć – tłumaczy rzeczniczka szpitala i precyzuje: Chodziło np. o ograniczenie do niezbędnego minimum zamówień leków i sprzętu medycznego, oczywiście bez naruszania komfortu pacjenta, nie mówiąc już o zagrożeniu dla zdrowia.
Poza tym dyrekcja apelowała o ograniczenie w miarę możliwości najdroższych procedur medycznych. – W tym wypadku te ograniczenia zawierają jednak szereg wyłączeń w zależności od stanu klinicznego pacjenta – podkreśla rzeczniczka szpitala. – Apel dotyczył także ograniczenia dublowania diagnostyki, co zdarza się bardzo często. Czasem te same badania zlecane są np. na SOR, a potem także na oddziale – dodaje Podgórska.
– Zdajemy sobie sprawę z konieczności oszczędności w zakresie diagnostyki, a także dłuższych pobytów w szpitalu. Informujemy o tym pacjentów i wskazujemy np. konieczność przejmowania pacjentów przez opiekunów – mówi prof. Konrad Rejdak, kierownik Kliniki Neurologii w SPSK4 w Lublinie. – Co do „zamrożenia” zatrudnienia pracowników, na co też wskazywała dyrekcja, to i tak do końca roku nie mieliśmy takich planów. Nie są także zagrożone programy lekowe dotyczące pacjentów ze stwardnieniem rozsianym, bo w połowie roku udało nam się wywalczyć większe finansowanie w tym zakresie.