Wracają zdalne lekcje. Tym razem mowa jednak nie o wielu miesiącach nauki przed komputerem, a jedynie o kilku dniach w okresie świąteczno-noworocznym.
Zdalne nauczanie zaczęło się wraz z pierwszą falą koronawirusa – w marcu 2020 roku – i trwało do wakacji. Kolejny rok szkolny przyniósł zdalne lekcje już w październiku.
Uczniowie mogli wrócić do ławek dopiero tuż przed wystawieniem świadectw. W tym roku szkolnym lekcje odbywają się stacjonarnie ale nie wszędzie. Jeśli w szkole wykryte zostanie zakażenie Covid-19 poszczególne klasy lub całe placówki przechodzą w tryb nauki hybrydowej lub zdalnej. Jak często występuje to zjawisko?
W województwie lubelskim 30 września pracowało w ten sposób 91 placówek. 27 października było ich 398. 26 listopada: 418. W grudniu liczby maleją. W połowie miesiąca jest ich niespełna 190.
– Sytuacja się chyba stabilizuje. W listopadzie klasa mojego syna była dwa razy kierowana na zdalne nauczanie. Teraz jest już normalnie. U drugiego dziecka to się nie zdarzyło, ale choroby dziesiątkowały nauczycieli i przez praktycznie cały miesiąc lekcje były odwoływane, przesuwane lub organizowane były zastępstwa. Zdarzały się dni, kiedy zgodnie z planem odbywały się tylko dwie godziny lekcyjne. I tak grudzień przebiega już praktycznie bez żadnych zmian – mówi jedna z mieszkanek Lublina i od razu dodaje, że cieszy się, że ministerstwo nie podjęło decyzji o całkowitej rezygnacji ze stacjonarnego nauczania. – Zdalne lekcje testowaliśmy przez półtora roku i chyba nikt nie cieszył się z takiego systemu. Dlatego lepiej ograniczać lekcje w szkołach tylko jak coś się dzieje, a nie zmuszać dzieci do siedzenia przed komputerami przez cały czas.
Kobieta nie rozumie skąd decyzja o zamknięciu szkół w okresie świąteczno-noworocznym.
e-lekcje na sześć dni
Bo przed uczniami z całej Polski kolejne dni zdalnej nauki. Szkoły mają być zamknięte od 20 grudnia do 9 stycznia. W praktyce oznacza to, że e-lekcje będą prowadzone przez sześć dni: od 20 do 22 grudnia oraz 4,5 i 7 stycznia.
Oczywiście: w każdej szkole może to wyglądać nieco inaczej, bo szefowie placówek mają do dyspozycji tzw. dni dyrektorskie i mogli zaplanować, że w któryś z tych dni uczniowie mają dodatkowy dzień wolny. W wielu z nich takim dniem będzie 7 stycznia.
– Wprowadzamy naukę zdalną w szkołach podstawowych i średnich od 20.12.2021 do 9.01.2022. Chcemy wykorzystać zbliżający się czas ferii i przedłużyć okres nieobecności w szkołach – poinformował wiceminister zdrowia Waldemar Kraska. – Po tym terminie dzieci wracają do nauki w trybie stacjonarnym.
Komunikat podzielił uczniów i rodziców.
– Cieszę się – nie ukrywa Zosia, uczennica podstawówki w powiecie lubelskim. – To będzie dla nas dłuższe wolne. Wiadomo, że zdalne lekcje to nie jest to samo co normalna nauka. Nie ma klasówek. Nie ma prac domowych. Będzie dużo luzu.
– Dziecko się cieszy, a ja nie bardzo – mówi mama dziewczynki. – Kiedy nauczyciele dowiedzieli się o zdalnym nauczaniu, zaczęło się przesuwanie klasówek, które zaplanowano na okres przed- i poświąteczny. Oczywiście rozumiem, że nauczyciele chcą, żeby dzieci pisały w klasie, bo wtedy jest pewność, że opanowały materiał i nie ściągają. Dla mojego dziecka oznacza to jednak na pewno znacznie gorsze stopnie. Niektóre klasówki przyspieszono i Zosia nie zdążyła się do nich wystarczająco przygotować. Niektóre przesunięto i styczeń będzie dla niej bardzo ciężki. Też wszystkiego się dobrze nie nauczy, a to duży problem bo jest w klasie ósmej i oceny jakie otrzyma będą bardzo ważne przy rekrutacji do liceum. Obawiam się, że z tym może być problem – podkreśla mama Zosi.
Na nie
– Zupełnie nie widzę takiej potrzeby – mówi pan Robert z Lublina. – Jak w naszym województwie wiele szkół przechodziło na zdalne nauczanie, to decyzji ogólnopolskich nie było. Teraz, jak sytuacja się poprawiła, to nas zamknęli. To jest jakaś robota głupiego. Jak szkoły przetrwały listopad to powinny już móc normalnie pracować. Powiem, że u mnie w domu to się najbardziej żona i teściowa denerwuje. Przed świętami mają dużo pracy w domu, bo to i sprzątanie, i gotowanie, i pieczenie. A teraz to jeszcze będą im się pod nogami dzieci kręcić. Jesteśmy niezadowoleni.
– Moje dziecko od września pracuje normalnie. Jego klasa nie miała żadnych problemów. I Mikołajki były, i szkolna wycieczka, i nawet takie krótkie spotkanie andrzejkowe i wyjście do kina – opowiada rodzic ucznia z powiatu puławskiego. – Żadnego koronawirusa u nas nie widać. Dlatego nie wiem, po co wracać do zdalnych lekcji. W tamtym roku popsuł nam się komputer. Nowego nie kupiliśmy, bo z pieniędzmi nie było za dobrze. Teraz te zdalne lekcje będą na telefonie... To ja się pytam: co to jest za nauka?
Na tak
– Bardzo dobra decyzja – komentuje mama trójki dzieci w wieku szkolnym z Lublina. – Moje dzieci na zmianę chodziły na zdalne przez całą jesień. Podejrzewam, że gdyby szkół teraz nie zamknięto, to w połowie stycznia sytuacja by się powtórzyła.
Przecież w święta i nowy rok spotykamy się z rodziną, więcej chodzimy też po sklepach dlatego zakażeń na pewno będzie więcej.
Kilka dni zdalnej nauki po świętach daje nadzieję, że jeśli ktoś zachoruje to covid zostanie zdiagnozowany przed powrotem do szkoły i zakażenie się nie rozejdzie. Muszę powiedzieć, że tym razem politycy podjęli dobrą i przemyślaną decyzję.
– Żałuję, że zdalne lekcje będą trwały tak krótko. Oczywiście: każdy przypadek jest inny, ale dla mojego dziecka byłoby najlepiej gdyby wprowadzono je już dawno – mówi mama ucznia pierwszej klasy liceum. Tłumaczy, że syn w listopadzie był dwa razy był mocno przeziębiony. Przez gorączkę musiał zostać w domu. Nieobecności były długie. Pod koniec miesiąca w rodzinie zaczęto wykrywać zakażenia koronawirusem. Ponieważ chłopiec jest niezaszczepiony, każdy pozytywny wynik testu nakłada na niego 17-dniową kwarantannę (10 dni razem z chorym plus siedem dodatkowych jako „domownik” – przyp. aut.).
– W grudniu w szkole nie był ani razu. Dopiero zdalne lekcje pozwolą mu na normalną naukę. Mówi, że już nie może się ich doczekać. Jedyna radość dla niego podczas siedzenia na tej kwarantannie to to, że ma bardzo dobrych nauczycieli, którzy pozwalają mu na różne formy zaliczenia materiału zdalnie. Dzięki temu nie będzie miał zaległości. Ale wiem, że tak nie jest w każdej szkole. U moich znajomych dziecko będzie pytane dopiero jak wróci. Dlatego gdyby wszyscy uczniowie mogli cały czas pracować zdalnie to korzystali by wszyscy i nikt nie byłby skazany na konieczność samodzielnej nauki.