Ponad pół tysiąca podpisów mieszkańców zebrał komitet, który powstał w ramach protestu przeciwko budowie kurników w gminie Kodeń. Przeciwnicy inwestycji zaskarżyli też decyzję środowiskową wydaną przez wójta.
W nadbużańskiej gminie Kodeń planowane są aż trzy takie inwestycje, a największa z nich w miejscowości Kopytów ma pomieścić milion kur w 14 kurnikach. Stoi za tym drobiarski gigant, firma Wipasz. Burzliwa dyskusja na ten temat wywiązała się na poniedziałkowej sesji rady gminy.
– Czy tak wygląda traktowanie ludzi, którzy na pana wójta głosowali, że dowiadują się o wielkich inwestycjach z mediów, a nie od wójta, w ramach konsultacji społecznych – grzmiał Dariusz Mackiewicz, sołtys Kodnia Drugiego. – Nie hejtujemy pana, ale tu chodzi o nasze zdrowie i czyste powietrze – zauważył Mackiewicz.
Jednak, najwięcej zastrzeżeń miał Mariusz Kiczyński (PSL), przewodniczący rady powiatu bialskiego, który reprezentuje mieszkańców z tego okręgu. – Ludzie czują się zagrożeni, boją się fetoru i chorób. Te związki będą w nas osiadać, a przez to spowodują choroby płuc, wątroby, nerek – ostrzegał Kiczyński.
Inna sprawa to uciążliwy transport, zdaniem przewodniczącego. – Ciężarówki będą kursowały dzień i noc. Drogi gminne nie są na to przygotowane. Nie wspominając o tym, że nieruchomości stracą na wartości – uważa radny.
W jego ocenie, kurniki zaszkodzą też wodzie. – Te obiekty potrzebują dużej ilości wody, a przez to wszystkie przydomowe ujęcia wody wyschną – straszy Kiczyński.
Ale wójt gminy dementuje te informacje. – To manipulacje i zagrywki poniżej pasa. Byłem w kurnikach Wipaszu i tam nie ma smrodu, są odpowiednie filtry, które to niwelują. Niech pan nie straszy ludzi. Tutaj będzie dla nich praca – odpowiedział przewodniczącemu wójt Jerzy Troć (PiS).
Przypomina też, że wydał decyzję środowiskową zgodnie z prawem. – Wcześniej cztery instytucje, czyli Wody Polskie, marszałek województwa, Sanepid i RDOŚ wydały pozytywne opinie. To przecież fachowcy. Ich zdaniem, kurniki nie spowodują żadnego zagrożenia ekologicznego – podkreśla Troć.
Jednak mieszkańcy zarzucają wójtowi brak konsultacji społecznych.
– Dlatego zaskarżyliśmy decyzję środowiskową do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Chodzi o braki obwieszczeń wójta w poszczególnych sołectwach, m.in. na tablicach ogłoszeniowych. Sporo też jest braków technicznych – punktuje Tomasz Niedźwiedziuk, który wraz z żoną prowadzi stajnię i folwark w Kożanówce. Obawia się, że turyści przestaną tu przyjeżdżać, gdy dowiedzą się o kurnikach.
Tymczasem, wójt przekonuje, że konsultacje się odbyły.
– To m.in. obwieszczenia w Biuletynie Informacji Publicznej i ogłoszenia w sołectwach, gdzie mają powstać kurniki. Niczego nie ukrywaliśmy – zapewnia Troć.
Istniejący od 28 lat na rynku Wipasz to obecnie największy w Polsce producent pasz i drobiu. W Międzyrzecu Podlaskim ma swój największy zakład drobiarski. Pracownicy firmy, którzy byli obecni na poniedziałkowej sesji, tłumaczą, że planowana w gminie Kodeń inwestycja wpisuje się w projekt tzw. „Zielonych Ferm”.
– Zarzuty pana Kiczyńskiego to stek bzdur i kłamstw. Stosujemy nowoczesne technologie, wentylatory z filtrami. Wytwarzanie amoniaku zredukowane jest więc do minimum, co pozwala na zniwelowanie nieprzyjemnego zapachu – wyjaśnia Michał Ślusarski z firmy. – Dodatkowo, fermy są zautomatyzowane, a temperatura i wilgotność są stale monitowane. Chów odbywa się na sterylnym i chłonnym pellecie – precyzuje pracownik.
W Kopytowie Wipasz chce zatrudnić 25 osób. Na początek proponuje pensję na poziomie 3800 zł brutto, a po roku 4500 zł brutto. – Sami wybudujemy drogi dojazdowe do inwestycji – zaznacza Ślusarski. W sumie, firma zatrudnia ponad 3 tys. osób. – W ubiegłym roku odprowadziliśmy ponad 55 mln zł podatków, płacimy też podatek gruntowy w każdej lokalizacji – dodaje pracownik.
Mieszkańcy z gminy Kodeń mają w styczniu odwiedzić kurniki Wipaszu w okolicach Międzyrzeca Podlaskiego.