To absolutnie niedopuszczalna sytuacja – alarmują samorządowcy wezwani przez Pocztę Polską do przekazania jej danych ze spisu wyborców. Poczta tłumaczy, że przygotowuje się już do głosowania korespondencyjnego. Samorządy odpowiadają, że żądanie wydania danych jest bezprawne
Poczta już dwa razy żądała danych wyborców. Pierwszą prośbą był mail wysłany w ubiegły czwartek o 1 w nocy, podpisany nie imiennie, lecz słowami „Poczta Polska”.
– Nie ma mowy, abym udostępnił jakiekolwiek dane osobowe mieszkańców Lublina widniejące w spisie wyborczym na podstawie e-maila, który mógł wysłać każdy. W dodatku autor treści tego e-maila powołał się na decyzję premiera, która na razie nie ma mocy prawnej, by uczynić Pocztę Polską „organizatorem” wyborów – oświadczył Krzysztof Żuk, prezydent Lublina.
Na pismo do samorządów od razu zareagowała Państwowa Komisja Wyborcza. Poinformowała, że wniosek Poczty powinien być podpisany elektronicznie, a nie był. Według PKW do wniosku powinna być dołączona kopia „rozstrzygnięcia organu administracji rządowej” nakładającego na Pocztę obowiązek, „z którym wiąże się konieczność pozyskania danych ze spisu wyborców”. Takiej kopii nie załączono.
W piątek samorządy dostały drugą prośbę, tym razem z podpisem elektronicznym. – W załączeniu była decyzja premiera wskazująca, że Poczta Polska ma realizować zadania przygotowania się do wyborów korespondencyjnych – informuje Katarzyna Duma, rzeczniczka lubelskiego Ratusza.
– Według uzyskanych opinii prawnych Poczta Polska na ten moment nie jest upoważniona do uzyskania danych mieszkańców ze spisu wyborców – tłumaczy Łukasz Mazur, pełnomocnik prezydenta Lublina ds. organizacji wyborów.
– Część specjalistów idzie nawet o krok dalej, stwierdzając, że wydawanie takiego polecenia wójtom, burmistrzom czy prezydentom miast nosi również znamiona przestępstwa – stwierdza Związek Miast Polskich.
Także tym razem Poczta dała samorządom dwa dni na wysłanie danych. Według władz Lublina niemożliwe byłoby tak szybkie stworzenie wykazu w żądanej formie, odmiennej od spisu wyborców i obejmującej dane, których w tym spisie po prostu nie ma.
– Wymagałoby to od gmin stworzenia całkowicie nowych zestawień, co wydaje się niemożliwe do zrealizowania w dużych miastach w terminie dwóch dni – ocenia Mazur.
Ostatecznie władze Lublina, zresztą nie tylko Lublina, nie wydały danych. – W pełni zgadzam się z apelem polskich samorządowców skupionych w Związku Miast Polskich – ogłosił prezydent Żuk.
– Jesteśmy stawiani w sytuacji, w której musimy wybierać, czy wykonać polecenie, czy zachować się zgodnie z obowiązującym prawem. To absolutnie niedopuszczalna sytuacja – czytamy we wspomnianym apelu o pilne i zgodne z prawem rozwiązanie „sporu dotyczącego wyborów”. – Jeszcze jest czas na opamiętanie – komentuje Żuk.
Organizacje też krytykują
Próbom przejęcia danych przez Pocztę sprzeciwiają się organizacje zajmujące się jawnością władzy i prawami człowieka. Sugerują, aby mieszkańcy dzwonili do urzędów i pytali, czy przekazano ich dane. Namawiają, by ci, których dane przekazano, zażądali od Poczty zaprzestania ich przetwarzania.
– Premier nie może dowolnie powierzać Poczcie Polskiej zadań wiążących się z przetwarzaniem danych osobowych obywateli i ingerencją w ich prywatność – stwierdza Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon. – Te działania są chodzeniem na skróty – ocenia Dominika Bychawska-Siniarska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. – To kolejny dowód na to, że termin wyborów powinien być przełożony.
Reakcje władz miast woj. lubelskiego są różne. W sprawie przekazania Poczcie spisu wyborców decyzji nie podjęła jeszcze np. Biała Podlaska, Chełm twierdzi, że nie dostał takiej prośby, a w Puławy po pierwszym mailu były na „nie”.