W 2020 roku urzędnicy zarobią więcej. Podwyżki dostaną nie tylko ci, którzy do tej pory zarabiali najmniej. Koszty tej operacji idą w miliony.
– Zarząd województwa założył konieczność zwiększenia wynagrodzeń pracowników zatrudnionych w jednostkach budżetowych samorządu województwa, w tym korektę najniższego wynagrodzenia do 2600 zł – mówił na niedawnej sesji budżetowej sejmiku województwa marszałek Jarosław Stawiarski.
W związku ze wzrostem płacy minimalnej wzrosną zarobki grupy ok. 160 osób. Ale na wyższe pensję mogą liczyć nie tylko ci, którzy zarabiają najmniej. Jak mówił Stawiarski, 6-procentowe podwyżki obejmą pracowników urzędu, ale też tych zatrudnionych we wszystkich instytucjach podległych samorządowi województwa (z wyjątkiem jednostek oświatowych). W uchwale budżetowej na wypłaty w 2020 roku zarezerwowano w sumie 12 mln zł.
Wydatki na pensje w wojewódzkich jednostkach urzędu Marszałkowskiego wzrosną w tym roku o 5,2 mln zł.
– Zaplanowano wzrost płac biorąc pod uwagę wszystkich zatrudnionych pracowników. Decyzję o terminie podwyżek podejmie zarząd województwa. Według wstępnej informacji może to nastąpić od marca – mówi Remigiusz Małecki, rzecznik marszałka.
Na większe pieniądze już w styczniu mogą liczyć też podwładni wojewody lubelskiego. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku domagali się oni podwyżek w wysokości 1 tys. zł tłumacząc, że są najsłabiej opłacanymi pracownikami urzędów wojewódzkich w Polsce. We wrześniu ich wynagrodzenia wzrosły w przedziale od 384 do 600 zł, a wyższe pensje otrzymali z wyrównaniem od lipca. Na tym nie koniec.
– Projekt ustawy budżetowej na 2020 rok przewiduje podwyższenie funduszu wynagrodzeń Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie o 6 proc. – mówi rzecznik wojewody Marek Wieczerzak. – Zakłada też wzrost kwoty bazowej, będącej podstawą naliczania wynagrodzeń członkom korpusu służby cywilnej do wysokości 2031,96 zł – dodaje.
W Lublinie podwyżki dostanie też 13 tys. pracowników jednostek podległych samorządowi miasta. Tylko w przypadku 2700 osób wynika to wprost ze zrównania ich zarobków z płacą minimalną. Prezydent zdecydował, że podwyżki dostaną także pozostali zatrudnieni na miejskim garnuszku.
Krzysztof Żuk tłumaczył, że gdyby wypłaty wzrosły tylko tym najsłabiej zarabiającym, to pozostali mogliby się czuć pokrzywdzeni. W efekcie od 1 stycznia wyższe wynagrodzenia dostanie łącznie ok. 10 tys. osób: począwszy od zatrudnionych w Urzędzie Miasta, przez strażników miejskich, szkolne woźne, personel domów opieki i pracowników pomocy społecznej, po osoby zatrudnione w miejskich placówkach kulturalnych. Wszyscy oni dostają od stycznia średnio po 300 zł podwyżki na etat.
Z oficjalnych informacji Ratusza wynika, że koszt podwyżki związanej ze wzrostem płacy minimalnej wyniesie w skali roku 13,7 mln zł, natomiast podwyżka dla pozostałych osób będzie kosztować miejską kasę 18 mln zł.
Wspomniane kwoty nie uwzględniają nauczycieli, bo ich pensje (chociaż wypłacane przez samorząd), są regulowane odgórnie przez państwo. Budżet centralny powinien pokrywać miastu koszty bieżącego utrzymania szkół, w tym nauczycielskie płace. W tym roku miasto spodziewa się dostać od państwa 500 mln zł na oświatę, co według wyliczeń Ratusza wystarczy tylko na wynagrodzenia.