Z wstępnych, wciąż nieoficjalnych, wyników wyborów do Sejmiku Wojewódzkiego widać, że obie koalicje są możliwe.
W poprzednim sejmiku rządziła koalicja SLD–PSL. Czy taki sojusz zostanie powtórzony na następne cztery lata? Nawet jeśli tak, to koalicja ta prawdopodobnie nie miałaby większości. Z wstępnych przymiarek wynika bowiem, że może liczyć na 14 mandatów (SLD – 8, PSL – 6). A by rządzić potrzeba 17.
– Z logicznego rachunku wynika, że trzeba zmontować koalicję większościową – mówi Grzegorz Kurczuk, szef lubelskiego SLD. –Trzeba porozmawiać programowo. Jestem gotowy spotkać się ze wszystkimi ugrupowaniami. Z nieoficjalnego podziału mandatów wynika, że naturalną partią, by zawrzeć koalicję, jest Samoobrona (9 mandatów – red.).
Józef Żywiec, lider partii Andrzeja Leppera w województwie, także uważa SLD za przyszłego koalicjanta. – Oczywiście będziemy rozmawiać ze wszystkimi ugrupowaniami, które weszły do sejmiku. Będą też rozmowy na szczeblu krajowym. Najbardziej realna jest koalicja
z SLD. Ale spotkamy się także z LPR.
W Urzędzie Marszałkowskim już od dawna mówi się, że ludowcy chętnie zawarliby koalicję
z prawicą. LPR jest łakomym kąskiem, bo zdobyła prawdopodobnie 9 mandatów. Edward Wojtas, sekretarz zarządu wojewódzkiego PSL, zapowiada jedynie, że decyzja o ewentualnych koalicjach będzie podjęta w najbliższych dniach.
Na giełdzie politycznej pojawiły się też nowe nazwiska kandydatów na marszałka województwa. Oprócz Edwarda Wojtasa
i Mirosława Złomańca wymieniani są: Ryszard Bender (LPR), Stanisław Gogacz, były senator ROP i Wojciech Włodarczyk, prezes Lubelskiej Giełdy Rolno-Ogrodniczej w Elizówce.