Chciał budować silną Polskę, ale szybko się przekonał, że w polityce ciągle liczą się układy i układziki, a poseł to maszynka do głosowania. Stanisław Majdański żałuje, że przez 20 lat nie udało się przeprowadzić lustracji i dekomunizacji.
Pochodzi z Typina (gm. Łaszczów). W działalność opozycyjną włączył się w latach 70 w Gdańsku, bo tam uczęszczał do szkoły policealnej. Po skończeniu studiów na Politechnice Lubelskiej zamieszkał w Tomaszowie Lubelskim. Na początku lat 80. zaczął działać w NSZZ "Solidarność” RI.
- Zaskakiwały nas wtedy pewne ustępstwa władzy: mogliśmy świętować 3 maja, pozwolono nam organizować dożynki z księdzem a nie sekretarzem PZPR - wspomina. - Marzyliśmy o wolnej Polsce. Nocowali u mnie m.in. Andrzej Zakrzewski, Leszek Szaruga czy Jacek Moskwa.
W 1981 r. uczestniczył w strajkach rzeszowsko-ustrzyckich. Po stanie wojennym organizował duszpasterstwo rolników. W sierpniu 1988 r. został wybrany na przewodniczącego konspiracyjnej Rady Wojewódzkiej NSZZ "S” RI w Zamościu, która podjęła jawną działalność, a następnie znalazł się w prezydium Rady Krajowej NSZZ "S” RI. - W tym czasie gospodarka zaczęła się walić, a opłacalność rolnicza spadała na łeb, na szyję - mówi.
Przed pamiętnymi wyborami był "okrągły stół" (na fotografii wykonanej w dniu zakończenia obrad przez Urzędem Rady Ministrów stoi z kosą przy transparencie "Biedna wieś, to głodne miasto”).
- Dominacja lewicy laickiej była wielka, a sam "okrągły stół” to był wcześniej dokładnie wyreżyserowany spektakl. Dowód? - Głosowanie nad prezydenturą generała Jaruzelskiego musiało być zgodne z ustaleniami "okrągłostołowymi” - opowiada.
Na czele OKP stanął Bronisław Geremek. - Już podczas pierwszych posiedzeń klubu zaczęły się gry. Kuroń, Michnik czy Wielowieyski pokazywali, na co ich stać. Mówili: "Po to są założenia, żeby je realizować”.
Ja się na to nie godziłem, przy okazji zrozumiałem, że jestem tylko pionkiem w grze (zagłosował jednak przeciwko kandydaturze Jaruzelskiego - red.). OKP rozpadł się właśnie przez gierki prowadzone przez Wałęsę, Geremka i Unię Wolności. Trzeba było przeprowadzić lustrację i dekomunizację, bo w OKP roiło się od agentów.
Przy Wiejskiej działał w komisjach Rolnictwa oraz Handlu i Usług. Przede wszystkim zajął się jednak budowaniem nowego prawdziwie chłopskiego PSL.
- Martwi Pana zamieszanie związane z obchodami 4 czerwca?
- To oburzające, że Kaczyński, Tusk i Wałęsa nie potrafią znaleźć wspólnego języka.
- Na czym polega problem?
- Brakuje nam przywódcy na miarę Dmowskiego, Witosa czy Piłsudskiego.
Po 1991 r. prowadził młyn, gospodarstwo rolne i zajmował się sadownictwem. Nadal był blisko rolników. Dzięki jego zaangażowaniu udało się utworzyć w Tomaszowie Wydział Zamiejscowy KUL. W latach 1997-2001 wrócił na Wiejską z mandatem senatora AWS.
Obecnie bezpartyjny, działa w NSZZ "S" RI. Magister inżynier Stanisław Majdański myśli o doktoracie, zapowiada też powrót do polityki. W środę wziął udział w obchodach 4 czerwca w Warszawie, dzisiaj będzie w Lublinie.